Policja z Sosnowca nie ściga złodzieja. "Brak znamion czynu zabronionego"
Właścicielka na własne oczy widziała, jak należący do niej bagaż odjeżdża w nieznane, wraz z młodym rowerzystą. Ona sama wraz z koleżankami jeździła na rolkach po parku Sieleckim w Sosnowcu. W plecaku były buty na zmianę, ładowarka, portfel. Choć sprawa się wydarzyła, a rodzina wyceniła stratę na 700 złotych, sprawę umorzono. Bo "brak znamion czynu zabronionego". Pan Tomasz, ojciec poszkodowanej dziewczynki, nie rozumie tej decyzji.
Wypadki w czerwcowe popołudnie w sosnowickim parku toczyły się dynamicznie. Nastolatki korzystały z przyjemniej pogody i gładkiej nawierzchni toru do jazdy na rolkach. Jedna z nich swój plecak położyła na ławce. Zauważyła, że na rowerze podjechał młody mężczyzna, podniósł pakunek jak swój, zajrzał do wnętrza i zdecydował, że zawartość jest interesująca. Zabrał i odjechał.
- Dziewczynki zaczęły go gonić. Biegły i krzyczały, ale chłopak zniknął im z oczu. Nie mogły już dalej dojechać za nim na rolkach. Córka zadzwoniła do mnie zrozpaczona i zestresowana. To było mocne przeżycie. Zaraz pojechałem do parku i wezwaliśmy policję. Funkcjonariusze przyjechali na miejsce - opowiada pan Tomasz, mieszkaniec Sosnowca.
Potem stawił się w Wydziale Kryminalnym Komendy Policji II w Sosnowcu. Policjanci poprosili, by przyszedł w następnym dniu, Zrobił to, przejęty tym, co spotkało córkę.
Kraść wolno, ale nie wolno być zbyt pazernym
18 czerwca zrelacjonował sprawę z poprzedniego dnia. Buty, plecak, ładowarkę i zawartość portfela wycenił na 700 złotych. Funkcjonariusze z ulicy Żeromskiego zaczęli sugerować, że może używane rzeczy mają mniejszą wartość i dobrze byłoby ograniczyć ich ekonomiczny wymiar do 470 złotych.
- Przystałem na to. Wiedziałem, o co chodzi. Wtedy komisariat prowadziłby sprawę o wykroczenie, a nie o przestępstwo, co nie zepsuje policji statystyk niewykrywalności. Ale nie sądziłem, że cała sprawa zostanie potraktowana przez wymiar sprawiedliwości jako "kompletne nic".
Pan Tomasz mówi, że liczył na to, że policjanci bardziej przyłożą się do rozwiązania tej sprawy. W parku jest monitoring. Można było sprawdzić, kim jest chłopak, który wziął plecak jak swój i odjechał.
"Nic się nie stało". W kradzieży plecaka nie ma nic złego
- To niewielka społeczność. Może ktoś rozpoznałby rower, sylwetkę sprawcy. Ludzie znają się tu, można spróbować ustalić złodzieja i wymierzyć sprawiedliwość. Nie sądziłem, że idąc policjantom na rękę zwolnię ich z działania - mówi mieszkaniec Sosnowca. Często policja w ustaleniu osób poszukiwanych korzysta z pomocy internautów.
Sprawą zajmowała się Prokuratura Rejonowa Sosnowiec-Północ, równocześnie z Komisariatem II Policji. - Wobec faktu, że szkoda nie przekraczała ustawowej kwoty, stanowiącej o zaistnieniu występku kradzieży, opisanego w kodeksie karnym, została podjęta decyzja o odmowie wszczęcia dochodzenia - wyjaśnił prokurator Zbigniew Pawlik.
Na policyjnej decyzji o zamknięciu sprawy widnieje czarno na białym "brak znamion czynu zabronionego". Taka diagnoza dezorientować może każdego poszkodowanego.
- To znaczy, że wolno zabrać dziecku plecak i to nie jest rzecz, którą wymiar sprawiedliwości napiętnuje jako niedopuszczalną - dziwi się ojciec okradzionej nastolatki.
"Brak znamion czynu zabronionego"
Podkomisarz Sonia Kepper, rzeczniczka sosnowieckiej policji tłumaczy, że to kwestia przepisów, a nie braku empatii u policjantów. - Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa zakończyło się umorzeniem z uwagi na fakt, że wartość zrabowanych przedmiotów nie przekroczyła ustawowego progu przestępstwa, ustalonego dla tak zwanych czynów przepołowionych (kwalifikowanych jako wykroczenie lub przestępstwo w zależności od wyceny przedmiotu). Jednocześnie materiały zostały przekazane do zespołu wykroczeń, który prowadził w tej sprawie postępowanie. W dniu 7 sierpnia 2022 roku umorzono je z uwagi na niewykrycie sprawcy - tłumaczy rzeczniczka.
To jednak nie znaczy, że to koniec sprawy. Wizerunek rowerzysty nie został upubliczniony z uwagi na młody wiek tej osoby. Policja czasem sięga po pomoc społeczeństwa, ale wtedy, gdy nie widzi potrzeby, by dać jeszcze jedną szansę komuś, kto dopuścił się złamania prawa. Ale być może, jak zapewnia pani rzecznik, sprawiedliwość jednak dopadnie złodzieja plecaka.
- Pomimo formalnego umorzenia, do sprawy nadal prowadzone są czynności, które mogą doprowadzić do wykrycia sprawcy i ponownego podjęcia postępowania, jak dzieje się w wielu tego typu przypadkach - zapewnia Sonia Kepper.
"Może dopadnie go sprawiedliwość"
Przekonuje, że Sosnowiec jest miastem o liczbie mieszkańców bliskiej 200 tysięcy, położonym na terenie Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, gdzie granice miast praktycznie nie istnieją, więc to nie jest niewielka społeczność, ale policjanci bardzo wiele spraw tego typu kończą ostatecznym wykryciem sprawcy.
- Sosnowiecka policja ma już na koncie wiele bulwersujących spraw, które zostały rozwiązane tylko dlatego, że śledczy poważnie traktowali swoje obowiązki i po latach mogli skojarzyć związki między kolejnymi zdarzeniami, notowanymi przez policyjne kroniki - zapewnia podkomisarz Sonia Kepper.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo