Kuzyn Jaworków ujawnia. "Dlatego Jacek zabił"

Zbrodnia w Borowcach pod Częstochową w lipcu zeszłego roku wstrząsnęła Polską. Sprawa nadal pozostaje zagadkowa. Wciąż nie wiadomo, gdzie podział się oskarżany o zabicie swojego brata, jego żony i syna Jacek Jaworek. Nieco więcej wiadomo teraz, dlaczego doszło do dramatu.

Jacek Jaworek, podejrzany o zamordowanie brata, jego żony i 17-letniego syna, jakby zapadł się pod ziemię
Jacek Jaworek, podejrzany o zamordowanie brata, jego żony i 17-letniego syna, jakby zapadł się pod ziemię
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons

Jacek Jaworek nadal jest poszukiwany. Po zabiciu bliskich uciekł . Policji nie udało się do tej pory trafić na jego ślad. Co mogło nim kierować, że dokonał bratobójstwa i zabił jeszcze kolejne dwie osoby z rodziny, z którą dzieli dom, zdradził właśnie "Faktowi" kuzyn obu braci, Tomasz Górnicz.

Według krewnego Jacka i Janusza nieuregulowane sprawy spadkowe stały się zarzewiem tego konfliktu, zakończonego w tak brutalny sposób. Między braćmi - 44 letnim Januszem i 53-letnim Jackiem miało dochodzić do kłótni o majątek po rodzicach. Nie podzielili go po śmierci matki i ojca. Starszy z braci wyjechał z Polski i pracował poza granicami kraju, w Szwajcarii, Austrii, Włoszech. W borowieckim domu zamieszkał Janusz z rodziną.

Kuzyn braci ujawnia. To dlatego Jacek Jaworek sięgnął po broń

Tuż przed pandemią straszy z braci znalazł się w Polsce, ale tu spotkał go pech. Trafił za kraty w związku z wyrokiem za uchylanie się od alimentów. Gdy odbył karę i opuścił zakład karny, brat wyciągnął pomocną dłoń. - Na przełomie 2020 i 2021 roku Janusz zaproponował Jackowi, by się wprowadził do Borowców. Jacek zabrał dobytek i przyjechał do brata. Na początku żyli jak w sielance. Jacek wyjeżdżał z rodziną Janusza na niedzielne obiady do restauracji. Uczestniczył w spotkaniach ze znajomymi Janusza - zrelacjonował "Faktowi" Tomasz Górnicz, kuzyn Jaworków.

Potem relacje miały się zepsuć. Starszy z Jaworków uznał, że brat jest mu winien coś więcej, niż tylko kąt w rodzinnym domu. To dlatego miała dojść do tragedii. W gniewie Jacek Jaworek sięgnął po broń i brutalnie pozbawił życia swojego brata, jego żonę Justynę i 17-letniego bratanka. Ukrył się przez zabójcą, a potem uciekł tylko najmłodszy, trzynastoletni członek rodziny.

Śledztwo dotyczące tej zbrodni, której najbardziej prawdopodobny sprawca zniknął bez śladu, zostało przedłużone do 3 października. Śledczy nie mają większych sukcesów, nie wiadomo, czy do tego czasu coś się zmieni. List gończy, czerwona nota Interpolu i nagroda wyznaczona przez policję nie przyniosły żadnego przełomu. Nie wiadomo nawet, czy podejrzany żyje. Jedyny tajemniczy wątek, jaki pojawił się w kilka miesięcy po zbrodni, to list wysłany z Francji do Borowców, zaadresowany do remizy straży pożarnej w Borowcach i opatrzony nazwiskiem Jacka Jaworka.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (233)