Nic nie powiedział i się powiesił
Tadeusz M. podejrzany o zabójstwo b. ministra sportu Jacka Dębskiego, który w środę popełnił
samobójstwo w areszcie nie przyznał się do winy - poinformowała minister sprawiedliwości Barbara Piwnik. Dodała, że wyjaśnienia podejrzanego nie wnosiły nic istotnego do sprawy.
W środę poseł SLD Jerzy Dziewulski powiedział: Trzeba ustalić, czy ktoś mu nie pomógł. Czy tu nie było innego zlecenia, bo przecież Tadeusz M. działał na zlecenie, miał masę informacji. Trzeba wziąć po uwagę fakt, że on się już podłamał, już się przyznał do zabójstwa.
Minister sprawiedliwości skomentowała to w czwartek mówiąc, że Dziewulski ani nie prowadził śledztwa, ani nie uczestniczył w przesłuchaniach. W związku z tym, jeśli wypowiada takie treści, to może zechciałby wyjaśnić, skąd zna treść wyjaśnień, protokołu, bo to jest istotne, co znalazło się protokole przesłuchania - dodała.
Piwnik pytana, czy wyklucza udział osób trzecich w samobójstwie, odpowiedziała, że nie mając wystarczającej liczby dowodów, nie może niczego wykluczyć. Poinformowała także, że wyniki sekcji zwłok będą znane najdalej w piątek.
Jednocześnie zapowiedziała, że będzie toczyło się postępowanie przeciwko osobom, które przekazują mediom informacje, które mogły zaszkodzić prowadzonemu postępowaniu. We wtorkowym "Życiu Warszawy" ukazał się obszerny artykuł, zawierający informacje o okolicznościach zatrzymania Tadeusza M., o tym, w jakim areszcie przebywa domniemany zabójca Jacka Dębskiego, także o tym, że Inka, która według policji była z Dębskim w momencie zabójstwa, zaczęła "sypać".
Tadeusz M., podejrzany o zabójstwo b. ministra sportu Jacka Dębskiego, popełnił w środę samobójstwo w areszcie przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Powiesił się w celi na sznurze z prześcieradła, zawieszonym na rurze od sanitariatów. Był w celi sam, samobójstwo popełnił ok. godz. 9.40.(ck)