"New York Times" o powodach silnego oporu Europy Wschodniej wobec uchodźców
Silny opór państw Europy Wschodniej wobec przyjmowania uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki odzwierciedla mieszankę skrajnie prawicowych ruchów, nacjonalizmu, rasizmu, uprzedzeń religijnych oraz argumentów ekonomicznych - pisze niedzielny "New York Times".
W opublikowanej na pierwszej stronie korespondencji z Warszawy "NYT" przedstawia stanowiska takich państwa, jak Polska, Słowacja czy kraje bałtyckie, które "choć zostały poproszone o przyjęcie niewielkiej części uchodźców" masowo napływających do Niemiec i innych krajów zachodnich, "silnie się przed tym opierają".
"Nowy prezydent Polski Andrzej Duda skarżył się na dyktat Unii Europejskiej w sprawie przyjęcia imigrantów napływających z Bliskiego Wschodu i Afryki; a słowacki premier Robert Fico powiedział, że jego kraj przyjmie tylko chrześcijańskich uchodźców, gdyż przyjmowanie muzułmanów w kraju, gdzie nie ma ani jednego meczetu, byłoby fałszywą solidarnością" - pisze "NYT".
Zdaniem gazety silny opór krajów Europy Wschodniej wobec przyjęcia uchodźców jest "główną przeszkodą wypracowania wspólnej europejskiej odpowiedzi na obecny kryzys uchodźców" i dodatkowo nadwyręża Unię Europejską osłabioną kryzysem euro oraz greckiego zadłużenia.
"Ich postawa - odzwierciedlająca mieszankę skrajnie prawicowych ruchów, nacjonalizmu, rasizmu, uprzedzeń religijnych, jak też argumentów ekonomicznych (...) - jest najnowszym dowodem na utrzymywanie się silnych politycznych i kulturowych podziałów między Wschodem a Zachodem (Europy)" - uważa "NYT".
Nowojorski dziennik przypomina, że wstępując od 2004 roku do UE, byłe kraje bloku komunistycznego zostały zobowiązane do przyjęcia tzw. europejskich wartości, takich jak otwarte rynki, przejrzyste rządy, poszanowanie dla niezależnych mediów i kulturowej różnorodności oraz ochrona mniejszości i odrzucenie ksenofobii.
"Ale rzeczywistość jest taka, że byłe kraje komunistyczne okazały się powolne w przyjmowaniu i przestrzeganiu wielu z tych wartości. Oligarchowie, kumoterstwo, rozpowszechniona korupcja są częścią codziennego życia w wielu tych krajach; wolność prasy bywa ograniczana, podczas gdy nasilający się nacjonalizm i populistyczne ruchy polityczne podsycają antyimigracyjne napięcia" - pisze "NYT".
W swym artykule "NYT" cytuje między innymi Lecha Wałęsę, który postawę Polaków tłumaczy sytuacją gospodarczą kraju, która jest znacznie gorsza w porównaniu z Zachodem. Z kolei szef warszawskiego biura think tanku CEPA (Center for European Policy Analysis) Marcin Zaborowski wskazuje na "bardzo słabe tradycje" regionu Europy Wschodniej w przyjmowaniu uchodźców kulturowo odmiennych raz na "brak infrastruktury, pozwalającej na zajęcie się kulturową asymilacją" uchodźców.
Zdaniem dyrektora Human Right Watch (HRW), jednej z największych organizacji na świecie zajmującej się ochroną praw człowieka, Kennetha Rotha, reakcja ruchów prawicowych, które najbardziej burzą się przeciw napływowi uchodźców do Europy, ma podłoże rasowe i religijne. "Tu nie chodzi o miejsca pracy czy zdolności pomocy społecznej. Tak naprawdę chodzi o to, że są to muzułmanie" - powiedział Roth.
"NYT" zaznaczył, że w przeciwieństwie do zachodnich państw Europy, które mają długą historię przyjmowania imigrantów pochodzących z różnych kultur, byłe kraje komunistyczne są bardzo jednorodne, "na przykład Polska jest w 98 proc. biała i w 94 proc. katolicka". - A kraje, które są najmniej różnorodne, należą do tych najbardziej niechętnie nastawionych do uchodźców - powiedział dyrektor ds. mediów w HRW Andrew Stroehlein.
Z Waszyngtonu Inga Czerny