Neumann: działanie pakietu onkologicznego podsumujemy po pierwszym kwartale
Po pierwszym kwartale br. będziemy mogli podsumować, jak działa pakiet onkologiczny, ocenić słabości systemu i je skorygować; po półroczu resort będzie mógł zaprezentować pierwsze analizy finansowe dotyczące pakietu - poinformował wiceminister zdrowia Sławomir Neumann. Rzeczniczka praw pacjenta zaprzeczyła informacjom o tym, że jej biuro zostało zalane skargami związanymi z funkcjonowaniem pakietu.
Neumann brał w środę udział w zorganizowanej w związku z obchodami Światowego Dnia Walki z Rakiem w Warszawie konferencji nt. sytuacji polskiej onkologii. Dyskutowano m.in. o sytuacji pacjentów oraz o roli lekarza pierwszego kontaktu po wprowadzeniu pakietu onkologicznego.
Wiceminister zdrowia zapewnił, że zbierane są wszystkie uwagi dotyczące funkcjonowania pakietu, a ministerstwo na bieżąco stara się usprawniać system. - Po pierwszym kwartale będziemy mogli podsumować działanie tego pakietu, już od poziomu lekarza POZ, do leczenia w centrach. Będziemy mogli powiedzieć, czy rzeczywiście są wady i słabości systemu i je korygować - powiedział.
Jak dodał, pierwsze analizy finansowe funkcjonowania pakietu MZ będzie mogło zaprezentować po pierwszym półroczu.
- Jesteśmy w roku, który będzie miał dla onkologii duże znaczenie, bo będzie uchwalony nowy program (Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych), będziemy mieli pierwsze doświadczenie i pozytywne efekty zmian w onkologii. I rzeczywiście chyba będzie też tak, że w dużej mierze pacjenci onkologiczni będą leczeni w jednostkach specjalizujących się w onkologii, czego do tej pory nie było - mówił wiceminister.
Neumann ocenił, że pakiet onkologiczny daje ośrodkom onkologicznym szansę, by szybciej przyjmowały pacjentów i tym samym zwiększyły skuteczność leczenia nowotworów. Zapewnił, że pakiet jest zabezpieczony pod względem finansowym oraz organizacyjnym i w każdym momencie można reagować na rzeczywiste problemy w jego funkcjonowaniu.
Rzecznik praw pacjenta Krystyna Kozłowska zaprzeczyła, jakoby jej biuro zostało zalane falą skarg i pytań związanych z funkcjonowaniem pakietu. Wśród 4 tys. spraw, które wpłynęły w styczniu, pakietu dotyczyło jedynie ok. 160.
Pacjenci najczęściej zwracają się do rzecznika, by uzyskać dodatkowe informacje o funkcjonowaniu pakietu. Skarżą się jednak też, że zbyt długo generowane są karty diagnostyki i leczenia onkologicznego (tzw. kwarty DiLO), przez co czas wizyty się wydłuża. Zgłaszają się również pacjenci niezadowoleni, że lekarz odmówił im wydania karty.
Doradca społeczny prezydenta Bronisława Komorowskiego ds. zdrowia Maciej Piróg wśród słabych punktów pakietu onkologicznego wymienił m.in. skupienie się na pacjentach rozpoczynających leczenie onkologiczne i niedostateczną koncentrację na tych, którzy już są w trakcie leczenia, w tym paliatywnego, oraz tych w hospicjach.
Za konieczne uznał zwiększenie liczby studentów na uniwersytetach medycznych, gdyż - jak ocenił - największym problemem wprowadzonej zmiany nie jest brak pieniędzy czy sprzętu, ale brak odpowiedniej liczby lekarzy i pielęgniarek.
Uczestnicy konferencji podkreślali, że to dobrze, iż pakiet onkologiczny powstał, i że włączył lekarzy rodzinnych w walkę z chorobami nowotworowymi, bo bez ich udziału nie da się poprawić statystyk dotyczących wykrywalności i skuteczności leczenia nowotworów. Zwracali jednak uwagę także na mankamenty pakietu.
Konsultant krajowy w dziedzinie onkologii klinicznej prof. Maciej Krzakowski za konieczne uznał szybkie opracowanie standardów dotyczących diagnostyki wykonywanej pod kątem chorób nowotworowych. Ocenił, że standardy te powinny stanowić swego rodzaju drogowskaz dla lekarza rodzinnego, który podejrzewa chorobę u swego pacjenta.
Prezes Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej prof. Piotr Rutkowski zwrócił uwagę, że brak takich standardów skutkuje tym, że dziś w ramach pakietu można wykonać każde badanie diagnostyczne, choć nie jest ono konieczne przy danym typie nowotworu. Ocenił ponadto, że - wbrew temu, co zakłada pakiet - w niektórych przypadkach nowotworów, np. wczesnego etapu raka szyjki macicy, nie jest konieczne zwoływanie konsylium, które ma opracować indywidualny plan leczenia pacjenta.
Także prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego prof. Jacek Fijuth przyznał, że lekarze POZ powinni otrzymać jasne wytyczne dotyczące medycznych wskazań w zakresie postępowania w przypadku podejrzenia choroby nowotworowej. Zaznaczył jednak, że pilnie należałoby opracować również zasady postępowania lekarza rodzinnego po zakończeniu leczenia onkologicznego, bo to lekarz POZ - w myśl pakietu - przejmuje w tym momencie opiekę nad pacjentem.
Uczestnicy konferencji wskazywali też, że zdarza się, iż lekarze ze szpitala, często już po postawieniu diagnozy, odsyłają pacjenta do lekarza POZ, by ten wystawił mu kartę szybkiej diagnostyki i leczenia onkologicznego.
Dyrektorka Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Lecznictwa Otwartego Warszawa-Żoliborz Małgorzata Zaława-Dąbrowska oceniła, że dzieje się tak m.in. dlatego, że lekarze w szpitalu nie wiedzą, jak taką kartę wystawić. Jej zdaniem może to być skutkiem także tego, że lekarz specjalista ma prawo wystawić kartę dopiero, gdy zdiagnozuje nowotwór złośliwy. Lekarz POZ może zaś zrobić to na wcześniejszym etapie - już kiedy podejrzewa taką chorobę.
Rutkowski ocenił, że rozgraniczenie to nie jest do końca właściwe i że także lekarz specjalista powinien móc wystawić kartę, gdy podejrzewa chorobę. Podkreślił, że jest to szczególnie istotne w tych przypadkach, kiedy nie wykonuje się biopsji i nie ma możliwości postawienia diagnozy na podstawie badania histopatologicznego. Jest tak m.in. w przypadku nowotworów nerki czy jądra.
W myśl przepisów, które weszły w życie z początkiem br., lekarze podstawowej opieki zdrowotnej mają poszerzony katalog badań diagnostycznych, które mogą zlecić w celu szybszego wykrycia choroby nowotworowej. Lekarze POZ mają wykazywać się większą czujnością onkologiczną i zakładać pacjentom z podejrzeniem nowotworu karty DiLO, uprawniające ich do szybkiej ścieżki diagnostyki i terapii onkologicznej bez limitów.