Nerwowo w NBP. Glapiński szuka wsparcia za granicą, a w KO dylemat

W Narodowym Banku Centralnym nerwowość. Prezes Adam Glapiński miał zdecydować o zatrudnieniu kancelarii z USA, która wesprze go w ewentualnym starciu z Donaldem Tuskiem. I szuka pomocy w międzynarodowych instytucjach. Czy nowa władza postawi go szybko przed Trybunałem Stanu? Zdania są podzielone, choć Tusk zapowiada, że ma w tej sprawie większość.

 NBP szuka wsparcia za granicą do ewentualnej walki z rządem Donalda Tuska
NBP szuka wsparcia za granicą do ewentualnej walki z rządem Donalda Tuska
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Michał Wróblewski

Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, Adam Glapiński postanowił przypuścić "kontrofensywę" wobec zapowiedzi czołowych polityków nowej większości parlamentarnej o postawieniu go przed Trybunałem Stanu.

Głos w tej sprawie ponownie zabrał Donald Tusk podczas posiedzenia Sejmu 21 listopada. - Mamy większość, żeby postawić przed Trybunałem Stanu prezesa NBP. Będziemy analizować tę sprawę - powiedział lider Platformy Obywatelskiej.

Za co Tusk chce postawić Glapińskiego przed Trybunałem? M.in. za szkodliwą - jego zdaniem - politykę banku centralnego i podległość prezesa NBP wobec PiS.

Koalicja Obywatelska w programie przedwyborczym zapisała, że Trybunał Stanu należy się Glapińskiemu "za zniszczenie niezależności Narodowego Banku Polskiego i brak realizacji podstawowego zadania NBP, jakim jest walka z drożyzną".

Szkopuł w tym, że - jak ustaliliśmy - w samej Koalicji Obywatelskiej nie ma dziś jednej opinii w tej sprawie. Swoje zdanie ma m.in. prawdopodobny przyszły minister finansów Andrzej Domański. Jak się dowiadujemy, nie jest on entuzjastą pomysłu rychłego stawiania szefa banku centralnego przed Trybunałem Stanu.

Wówczas szef PO powiedział, że Glapiński został szefem banku centralnego w sposób bezprawny. I że doprowadził do potężnej inflacji i gwałtownego wzrostu stóp procentowych. - Adam Glapiński jest nielegalny. Nie będzie ani dnia dłużej prezesem NBP. Nie trzeba będzie ustawy - zapowiedział jednoznacznie Tusk.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ofensywa Glapińskiego

Dzisiaj niektórzy politycy KO - jak wiceszefowa Platformy Izabela Leszczyna - wciąż powtarzają, że jest podstawa, by Glapińskim zajął się Trybunał Stanu. To automatycznie oznaczałoby zawieszenie prezesa NBP w pełnieniu obowiązków.

W obronie prof. Glapińskiego stanął w poniedziałek 20 listopada premier Mateusz Morawiecki. - Prezes Adam Glapiński żadną miarą nie powinien w najmniejszym stopniu nawet podlegać pod ocenę czy werdykt Trybunału Stanu - powiedział szef rządu.

W ten sam dzień w Business Insider Polska ukazał się wywiad z wiceprezes NBP Martą Kightley, która stwierdziła, że zarzuty nowej większości parlamentarnej w stosunku do Glapińskiego są "dęte" i "polityczne". Poinformowała też o interwencjach podejmowanych w międzynarodowych gremiach.

"Uznaliśmy, że istotne jest poinformowanie Europejskiego Banku Centralnego o groźbach, jakie są kierowane pod adresem prezesa NBP i o tym, że brak jest jakichkolwiek podstaw prawnych do postawienia go przed Trybunałem Stanu. Prosimy też EBC, ale i Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Bank Światowy o podjęcie działań w tej sprawie. Mamy już umówione rozmowy z przedstawicielami tych instytucji" - przyznała Kightley.

O szczegóły tej zapowiedzi zapytaliśmy oficjalnie w poniedziałek rano biuro prasowe NBP. Odpowiedzi jeszcze nie otrzymaliśmy. Rzecznik banku Wojciech Andrusiewicz poinformował nas, że są przygotowywane.

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że międzynarodowe interwencje NBP to element szerzej "ofensywy" banku. Jak słyszymy od naszych źródeł w NBP, prezes miał nawet zdecydować o rozpoczęciu współpracy z jedną z "amerykańskich korporacji prawniczych", która ma mu pomóc w obronie przed zarzutami nowej większości parlamentarnej. Co to za kancelaria? Na to pytanie NBP nie odpowiedział.

Kto się kogo boi

Wciąż nie wiadomo jednak, czy Koalicja Obywatelska - przy wsparciu Trzeciej Drogi i Lewicy - pójdzie na polityczną wojnę z Glapińskim. Do dziennikarzy Wirtualnej Polski dochodzą niejednoznaczne sygnały w tej sprawie. Wskazują one, że w formacji Tuska są różne opinie na ten temat. I to wśród kluczowych polityków.

Według naszych informacji przyszły minister finansów z KO - prawdopodobnie zostanie nim Andrzej Domański - nie chce wchodzić na wojenną ścieżkę z szefem NBP. Sam stara się tonować wypowiedzi na temat prezesa Adama Glapińskiego. Jak słyszymy, polityk i główny ekonomista Platformy Obywatelskiej (wybrany do Sejmu z list KO) uważa, że mówienie o tym, iż szefa banku centralnego można postawić przed Trybunałem Stanu za nieskuteczną walkę z inflacją, jest błędem. Przyszły minister w rządzie KO, Trzeciej Drogi i Lewicy ma też obawiać się reakcji rynków finansowych w związku z postawieniem przed Trybunałem szefa banku centralnego.

Domański - wedle naszych informacji - uważa, że skup obligacji przez NBP w czasach pandemii nie stanowi podstawy do stawiania prezesa banku przed Trybunałem Stanu. Twierdzi za to, że Glapiński jest odpowiedzialny za niedopełnienie procedur związanych z tymże skupem. Główny ekonomista PO ma także zwracać uwagę na "upolitycznienie" prezesa NBP i działanie w zgodzie z politycznym interesem PiS.

A jak KO reaguje na twierdzenia Kightley i nieoficjalne informacje WP o szukaniu przez NBP wsparcia w międzynarodowych gremiach? - Jeśli Glapiński przy swojej antyeuropejskiej krucjacie chce się odwoływać do pomocy ze strony europejskich instytucji, to tylko pokazuje, że bardzo się boi - mówi nam jeden z kluczowych polityków z otoczenia Tuska.

W otoczeniu Glapińskiego można zaś słyszeć różne opinie. Pracownicy banku twierdzą z jednej strony, że szefa NBP nie można postawić przed Trybunałem Stanu za sprawy, o które oskarża go opozycja. Bo zgodnie z konstytucją RP, prezes NBP odpowiada przed Trybunałem Stanu za naruszenia właśnie ustawy zasadniczej.

Z drugiej strony ci sami pracownicy nie kryją niepokoju w nieoficjalnych rozmowach z dziennikarzami. Jeden z naszych rozmówców z NBP powiedział nam: - Nawet PiS Belki czy Banasia nie ruszył z urzędu. To Platforma zrobi precedens i wyrzuci "Glapę"?

Współpracownicy prof. Glapińskiego podkreślają, że szefa banku centralnego "mocniej dziś chroni europejskie prawo niż polskie". - Tusk musi to brać pod uwagę - twierdzą. Powołują się przy tym na europejskie traktaty i rzekomo dobre relacje szefa NBP z szefami banków centralnych z innych krajów (politycy KO w tej relacje nie wierzą).

W rzeczy samej - europejskie przepisy chronią niezależność szefów banków centralnych w Unii Europejskiej, ale dopuszczają ich usuwanie ze stanowiska. Jednocześnie te same przepisy jasno mówią o tym, że szefowie banków centralnych nie mogą przyjmować żadnych instrukcji dotyczących swojej pracy od polityków czy innych władz.

Adam Glapiński zapewniał, że nigdy tego nie robił. Ale nową większość sejmowa w to nie wierzy.

Według naszych źródeł w KO Donald Tusk zdaje sobie sprawę, że próba szybkiego (czyli bez odpowiedniego uzasadnienia tego ruchu) usunięcia Adama Glapińskiego z urzędu może skończyć się wielką polityczną awanturą w Polsce i dyskusją o skali międzynarodowej. Stąd właśnie dylemat we władzach Platformy.

Decyzje w tej sprawie wciąż się ważą. A Glapiński chce bronić się do końca.

Cztery przypadki odwołania

Zgodnie z polskim prawem odwołanie prezesa Narodowego Banku Polskiego możliwe jest tylko w czterech przypadkach, gdy:

  • nie wypełnia swoich obowiązków na skutek długotrwałej choroby;
  • został skazany prawomocnym wyrokiem sądu za popełnione przestępstwo;
  • złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu;
  • Trybunał Stanu orzekł wobec niego zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych.

Trybunał Stanu może orzec karę utraty czynnego i biernego prawa wyborczego, utraty orderów, odznaczeń i tytułów honorowych, zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych lub pełnienia jakichkolwiek funkcji w organach państwowych, pozbawienia mandatu poselskiego na okres od dwóch do 10 lat, utraty zajmowanego stanowiska.

Wyroku Trybunału Stanu nie można uchylić, nie działa też wobec niego prawo prezydenta do ułaskawienia osoby skazanej. Wniosek w sprawie postawienia przed TS musi trafić do Sejmu i być złożony przez prezydenta lub co najmniej 115 posłów.

Najpierw rozpoznaje go sejmowa komisja odpowiedzialności konstytucyjnej, wysłuchany zostałby sam Glapiński. Drugi etap, to prace w tejże komisji, której posłowie ocenią wiarygodność argumentów i dowodów, mogą przesłuchać świadków. Jeśli komisja uzna, że argumenty i zarzuty są na tyle mocne, że prezes NBP powinien stanąć przed Trybunałem, przedstawi taką rekomendację Sejmowi.

Komisja przedkłada sprawozdanie Sejmowi i Sejm podejmuje decyzję bezwzględną większością głosów. Zgodnie z ustawą prezes NBP w momencie postawienia w stan oskarżenia jest zawieszony i toczy się postępowanie przed Trybunałem Stanu.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
adam glapińskinbptrybunał stanu
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (987)