Nepal: zamieszki po śmierci rodziny królewskiej
Około 500 osób - głównie młodzieży - protestuje w centrum stolicy Nepalu - Katmandu, domagając
się od władz przedstawienia oficjalnej wersji wydarzeń piątkowych zajść w pałacu królewskim.
Protestujący trzymają portrety króla i królowej oraz transparenty z hasłami: "Niech żyją Nasz Król i Królowa" oraz "Ukarać winnych".
Król Nepalu Birendra Bir Birkram Shah Dev i królowa Aishwarya oraz sześcioro innych członków rodziny królewskiej zostało zastrzelonych w piątek przez następcę tronu - księcia Dipendrę, w pałacu królewskim Narayanhiti w Katmandu.
Do kłótni doszło, gdy król i królowa nie zgodzili się, by książę poślubił kobietę, którą kocha.
Demonstranci utrzymują, że następca tronu nie mógł zabić swoich rodziców z tak błahej przyczyny i że uczynił to ktoś inny. Policja zatrzymała ich tuż przed siedzibą Rady Państwa i użyła siły, aby ich rozproszyć. Policjanci zostali obrzuceni kamieniami.
Nepalczycy są zszokowani informacjami o śmierci króla. Większość ulic w Katmandu jest pustych, zamknięte są sklepy.
Zastrzelony 55-letni król Nepalu był popularny wśród Nepalczyków i wciąż był wpływową osobą, mimo, że w 1990 roku formalnie przekazał władzę rządowi i tym samym zakończył okres władzy absolutnej. Wielu Nepalczyków widziało w królu - mężczyźnie w okularach i z brodą, umiejącym się ładnie wypowiadać - kolejne wcielenia hinduskiego boga Wisznu. (mk)