Nelli Rokita: jestem dyskretna, nie pytam męża o finanse
Jan Rokita od dwóch tygodni publikuje swoje felietony w „Dzienniku”, a w Sejmie aż huczy od plotek, że zarabia pięć razy tyle, ile dostawał jako poseł - czyli około 50 tys. zł. Informacji nie potwierdza jego żona Nelli Rokita. Jestem taka dyskretna, że w ogóle o to nie pytam. Gentlemani nie rozmawiają o pieniądzach - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską. Wcześniej przez rok to na niej spoczywał ciężar utrzymania rodziny. Czy było jej trudno? Wewnętrznie trochę mi to doskwierało. Czasem, jak każda kobieta, wolałam pieniądze wydać na buty - śmieje się posłanka PiS.
WP: Cieszy Panią nowa praca męża?
Nelli Rokita: Bardzo się cieszę, że Janek jest aktywny. Wierzę, że wszyscy czytają z wielką przyjemnością jego teksty. Udowodnił, że jest potrzebny, brakowało nam jego słów. Wszyscy czegoś się z nich uczymy.
WP: Nie chciałaby Pani, by mąż wrócił do czynnej polityki?
- Każda aktywność społeczna jest czynnym udziałem w polityce, nie łudźmy się. Mój mąż nie miał szczęścia w Platformie. Z perspektywy czasu uważam, że decyzja o odejściu z polityki, którą nie do końca rozumiałam, była dobra. Janek odpoczął, jest pełen energii.
WP: Czy zdarza się Pani doradzać mężowi przy wyborze tematów do felietonów?
- Nie, nie mam takiego zwyczaju, by mu doradzać. Ale jak w każdym małżeństwie rozmawiamy ze sobą, dyskutujemy. Jesteśmy całkiem normalną, czasami nudną (śmiech) rodziną.
WP: Przez ostatni rok ciężar utrzymania rodziny spoczywał na Pani. Było Pani trudno?
- Wewnętrznie trochę mi to doskwierało. Czasem jak to kobieta, wolałabym pieniądze wydać na buty (śmiech).
WP: Czy to prawda, że Jan Rokita jako publicysta zarabia 50 tys. zł. miesięcznie?
- Jestem taka dyskretna, że w ogóle o to nie pytam. Gentlemani nie rozmawiają o pieniądzach.
WP: Nie mają Państwo wspólnego budżetu?
- Tak mamy. Ale ja jestem bardzo liberalna w sferze pieniędzy. Nie jestem rozrzutna, zawsze zadbam o swój pieniądz, nigdy nie proszę o pieniądze, nie lubię pożyczać. Nie mam również jako kobieta potrzeby zarabiania dużych pieniędzy.
WP: A może było tak, że zbuntowała się Pani i powiedziała mężowi: „musisz znaleźć pracę i zacząć zarabiać”?
- Nigdy mężowi nie stawiałam żadnych warunków. Może dlatego jesteśmy w stanie być małżeństwem. Bardzo ważne jest dawać drugiej osobie poczucie, że nawet będąc w związku, samodzielnie podejmuje wszystkie decyzje i bierze za nie odpowiedzialność. Janek również daje mi takie poczucie, wspiera mnie i pomaga w ciężkich sytuacjach, ale to ja sama podejmuję decyzje. Poza tym Bóg obdarzył kobiety daleko idącą wyrozumiałością wobec mężczyzn. Ja mam bardzo dużą tolerancję w stosunku do mężczyzn.
Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska