Nękany przez sąsiadów nie dostanie zadośćuczynienia od policji
Nękany przez sąsiadów mieszkaniec ulicy
Radziwiłłowskiej w Krakowie Paweł Witkowski nie dostanie
zadośćuczynienia od policji za naruszenie jego prawa do spokoju i
bezpieczeństwa. Krakowski sąd okręgowy oddalił we wtorek jego
pozew w tej sprawie.
Sąd uznał, że jego dobra osobiste, czyli prawo do spokoju i poczucia bezpieczeństwa, naruszyli napastnicy, a nie policja.
Witkowski domagał się od policji zadośćuczynienia w wysokości 350 tys. zł za to, że swoimi niedostatecznymi działaniami nie zaprowadziła bezpieczeństwa na ulicy, na której mieszkał, i nie uchroniła go od spalenia mieszkania i zniszczenia samochodu.
Gdyby ten precedensowy pozew o zadośćuczynienie od policji miał zostać przyjęty, należałoby udowodnić, że policja świadomie współpracowała z osobami nękającymi. Ale takiego związku nie udało się udowodnić. Działania policji były wtórne w stosunku do działań sprawców - stwierdził sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku.
Według sądu, nie ma wątpliwości, że Witkowski był świadomie i złośliwie nękany przez napastników. Nie ma też wątpliwości, że w działaniu policji były nieprawidłowości i zaniedbania, jak np. złe zabezpieczenie dowodów w zniszczonym samochodzie. Nie ma jednak podstaw, by twierdzić, że przez działania policji naruszono dobra osobiste powoda, tj. prawo do spokoju i do bezpieczeństwa.
Z uwagi na stwierdzone podczas procesu nieprawidłowości w działaniu policji sąd zwolnił Witkowskiego z opłat i kosztów sądowych. Wyrok jest nieprawomocny.
Sprawa dotyczyła mieszkańca ul. Radziwiłłowskiej Pawła Witkowskiego, który od kilku lat zgłaszał policji spostrzeżenia na temat sąsiadów. Był również świadkiem w procesie przeciwko dwóm sąsiadom o niszczenie samochodów poprzez grę w piłkę na ulicy.
Jak podnosił Witkowski, w odwecie nieustaleni sprawcy zniszczyli mu samochód. Witkowski umieszczając na nim odpowiednie napisy, uczynił z niego "pomnik niemocy policji". Następnie kilka razy zablokowano mu zamek w drzwiach, aż w końcu, w lecie dwa lata temu, podpalono drzwi do mieszkania.
Po pożarze i informacjach w mediach policja i prokuratura rozpoczęły sprawdzanie własnych decyzji w sprawach zgłaszanych przez Witkowskiego i podjęły na nowo niektóre z nich. Prezydent miasta przyznał mu na trzy lata mieszkanie zastępcze w centrum miasta. Z interwencją w tej sprawie zwrócili się do prezydenta miasta krakowscy nobliści: Wisława Szymborska i Czesław Miłosz.
Zeznający w procesie szefowie krakowskiej policji wyjaśniali, że "nie można mówić o nieprawidłowych działaniach policji, ale co najwyżej o nieskutecznych, bo nie wszystkie działania policji okazują się skuteczne". Z kolei inny świadek - mieszkaniec kamienicy - zeznawał, że tłem sprawy są długoletnie konflikty Witkowskiego z sąsiadami.
Nie mogę się zgodzić z tym wyrokiem. Jeszcze dziś napiszę wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku i złożę w tej sprawie apelację - powiedział po wyroku Witkowski. Według niego, jeden z członków grupy nękającej go jest współpracownikiem policji.
W marcu zeszłego roku krakowska prokuratura o groźby karalne i podpalenie drzwi mieszkania Witkowskiego oskarżyła jego 69-letnią wówczas sąsiadkę. W październiku br. proces ten został zawieszony ze względu na zły stan zdrowia oskarżonej.
Jak poinformowała kom. Sylwia Bober-Jasnoch z zespołu prasowego małopolskiej policji, żadne z wewnętrznych postępowań policji, wszczętych w sprawach dotyczących Witkowskiego nie zakończyło się uznaniem winy funkcjonariusza.