Zabójstwo na Mazurach. Po godzinie 5 policjanci weszli na posesję
Po kilkunastu godzinach od otoczenia posesji i rozpoczęcia negocjacji z uzbrojonym mężczyzną podejrzewany o piątkowe zabójstwo w jednej z miejscowości w gminie Rozogi (woj. warmińsko-mazurskie) został zatrzymany.
Po godzinie 5 w sobotę (24 sierpnia) policjanci weszli na posesję i zatrzymali przebywającego w jednym z budynków mężczyznę. Jak poinformował w rozmowie z Polską Agencją Prasową asp. szt. Rafał Jackowski z warmińsko-mazurskiej policji, podczas zatrzymania nikt nie został ranny. Szczegóły akcji nie są jednak znane.
- Policjanci przede wszystkim byli skupieni na tym, aby bezpiecznie zatrzymać tego mężczyznę i zabezpieczyć cały teren do momentu jego zatrzymania - powiedział Jackowski.
Potwierdził, że na posesji znajdowały się zwłoki innego mężczyzny. Na miejscu pracują teraz policjanci pod nadzorem prokuratora.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ciało na posesji
Akcja trwała od piątku. Po godzinie 14 mundurowi dostali zgłoszenie, że na posesji w gminie Rozogi leży ciało mężczyzny. Wysłany na miejsce patrol potwierdził, że znajduje się tam również domniemany sprawca zabójstwa. Policja podawała, że zna tożsamość tej osoby.
Według RMF FM, 52-letni napastnik wszedł na teren posesji i oddał strzały w kierunku 47-latka, trafiając go w głowę. Na widok służb miał ukryć się w budynku. Jak dotąd policja nie potwierdziła jednak, czy taki był właśnie przebieg zdarzenia. Informowała jedynie, że trwają czynności zmierzające do zatrzymania sprawcy zdarzenia.
Według nieoficjalnych informacji - strzelec i jego ofiara to krewni.
W piątek wieczorem rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, Daniel Brodowski, potwierdził w rozmowie z PAP, że na terenie posesji rzeczywiście znajduje się uzbrojony mężczyzna oraz osoba, do której oddano co najmniej jeden strzał z broni palnej, i która "prawdopodobnie nie żyje".
Przekazał, że policja otoczyła działkę i próbuje prowadzić negocjacje z podejrzewanym. Zaznaczył przy tym, że mężczyzna ten nie podejmuje żadnych prób kontaktu z policyjnymi negocjatorami i nie daje się przekonać. Dlatego - ze względów bezpieczeństwa - prokurator i funkcjonariusze nie mogli wejść na teren posesji.
Policjanci przez kilkanaście godzin pilnowali, żeby podejrzewany nie mógł opuścić terenu i nie zagrażał osobom postronnym.