Negocjacje izraelsko-palestyńskie: główne kwestie sporne
Izraelczycy i Palestyńczycy po raz kolejny usiedli do stołu, żeby wynegocjować porozumienie kończące 65-letni konflikt. Strony spotkały się w poniedziałek w Waszyngtonie. Ich stanowiska i postrzeganie sytuacji diametralnie się różnią.
30.07.2013 | aktual.: 30.07.2013 08:56
Kuratelę nad rozmowami sprawują Stany Zjednoczone, a ich rola nie ogranicza się jedynie do mediowania. USA będą wywierać presję na negocjujących, co w praktyce oznacza, że amerykańskie stanowisko jest równie ważne jak stanowiska Palestyńczyków i Izraela.
Konflikt a okupacja
Pierwsza i najbardziej podstawowa różnica leży w tym, jak obie strony postrzegają swoją pozycję. Palestyńczycy nie mówią o konflikcie, tylko o izraelskiej okupacji. Mają poczucie, że stali się ofiarami kolonialnego przedsięwzięcia. Natomiast Izraelczycy żyją w poczuciu zagrożenia i w przekonaniu, że są otoczeni przez wrogów i dlatego nie myślą o obecnej sytuacji w kategoriach okupacji czy kolonizacji, tylko w kategoriach konfliktu dwóch stron.
Dlatego jedną z kluczowych kwestii podczas negocjacji jest to, żeby Izrael poczuł się bezpiecznie. Stany zdają sobie sprawę, że bez zapewnienia Izraelczykom poczucia bezpieczeństwa, negocjacje utkną w martwym punkcie. Prezydent USA Barack Obama praktycznie w każdym przemówieniu na temat Bliskiego Wschodu, zapewnia, że izraelskie bezpieczeństwo jest priorytetowe.
Zdemilitaryzowana Palestyna?
Strona izraelska uważa, że Palestyna powinna być państwem zdemilitaryzowanym. Poza tym Izrael liczy, że utrzyma swoją obecność w Dolinie Jordanu - przy granicy z Jordanią. Izrael obawia się, że niepodległe państwo palestyńskie może stać się strategicznym miejscem do atakowania państwa żydowskiego.
Palestyńczycy oczywiście niechętnie patrzą na kwestię demilitaryzacji i wykluczają izraelską obecność wojskową na swoim terytorium. Są za to skłonni zgodzić się na siły międzynarodowe. Poza tym proponują odwrotną od izraelskiej logikę: to właśnie trwałe rozwiązanie konfliktu i powstanie suwerennego państwa palestyńskiego zapewni Izraelowi bezpieczeństwo, bo główna przyczyna wrogości wobec Izraela - trwająca od dekad okupacja i poddanie milionów Palestyńczyków wojskowym rządom - zniknie.
Kwestia uchodźców
Izrael powstał w 1948 r. na powierzchni blisko 80 proc. mandatowej Palestyny. W trakcie wojny, która towarzyszyła jego powstaniu około 700 tysięcy Palestyńczyków zostało wypędzonych lub uciekło. Dzisiaj ci uchodźcy wraz z potomkami to prawie pięć milionów ludzi rozrzuconych po obozach dla uchodźców na Bliskim Wschodzie.
Jak inni uciekinierzy, powołują się na prawo międzynarodowe i domagają się prawa powrotu do swoich domów. Izrael powrót uchodźców widzi jako "demograficzne samobójstwo", Palestyńczycy - jako święte prawo i kluczową część ich tożsamości. Izraelscy politycy nie raz zapewniali, że żaden uchodźca nie wróci. A jeśli już, to tylko na terytorium przyszłej Palestyny.
To kwestia bardzo symboliczna. I choć po różnych wypowiedziach i przeciekach z negocjacji prowadzonych w 2008 r. można się spodziewać, że władze Autonomii Palestyńskiej są skłonne pójść w tej sprawie na kompromis, dla palestyńskiej opinii publicznej to może być najtrudniejsze ustępstwo do zaakceptowania.
Jakie granice?
Po wojnie 1948 r., Strefa Gazy i Zachodni Brzeg wraz z przylegającą do niego Jerozolimą Wschodnią znalazły się pod kontrolą odpowiednio Egiptu i Jordanii. W trakcie wojny sześciodniowej w 1967 r. Izrael podbił te ziemie i rozpoczął trwającą do dziś okupację wojskową. To właśnie na tych terenach Palestyńczycy chcieliby utworzyć swoje państwo.
Ale - jak podkreśla strona palestyńska - problem stanowi pół miliona Izraelczyków, którzy z pomocą izraelskich władz stopniowo osiedlali się na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie Wschodniej przez ostatnie cztery dekady. Mieszkają w osiedlach rozrzuconych po Zachodnim Brzegu i tworzących półokrąg na wschodnim obrzeżu Jerozolimy.
Palestyńczycy chcieliby, żeby zdecydowana większość osiedli została ewakuowana, najlepiej wszystkie. Bardziej prawdopodobny jest scenariusz znany z poprzednich negocjacji: strony rozważą wymianę ziem.
Dla Izraela kwestia ewakuacji osiedli jest trudna, bo osadnictwo wspierały wszystkie kolejne rządy, od prawicowych po lewicowe. Najczarniejszy ze scenariuszy to wojna domowa w przypadku próby wysiedlenia pół miliona ludzi. Najpoważniejszy problem stanowią osiedla położone w środku Zachodniego Brzegu, których Izrael nie chce ewakuować: na północy osiedle Ariel, przylegające do palestyńskiego miasta Nablus, w centrum - Maale Adumim wraz ze strefą E1, której planowana zabudowa oznacza w praktyce przecięcie Zachodniego Brzegu na pół. To też jedno z największych osiedli, zamieszkane przez dziesiątki tysięcy ludzi.
W prawie międzynarodowym osiedla na terytoriach okupowanych są nielegalne i tego stanowiska trzyma się m.in. Unia Europejska, która w lipcu zakazała przyznawania grantów izraelskim podmiotom z siedzibą na terytoriach okupowanych. Również USA uznają osiedla za problem w procesie pokojowym.
Jerozolima - stolica, ale czyja?
Choć w oczach społeczności międzynarodowej Jerozolima Wschodnia jest tak samo okupowana jak reszta Zachodniego Brzegu, Izrael anektował tę część miasta i ogłosił Jerozolimę swoją niepodzielną stolicą. Społeczność międzynarodowa nie uznała aneksji i na znak protestu większość ambasad mieści się w Tel Awiwie, a nie w Jerozolimie, również amerykańska.
Palestyńczycy chcą, by Jerozolima Wschodnia stała się ich stolicą. Realnym kompromisem jest przekazanie starego miasta Jerozolimy, gdzie znajdują się święte miejsca judaizmu, islamu i chrześcijaństwa pod kuratelę międzynarodową albo wspólny zarząd obydwu stron.
Rzecz w tym, że w Jerozolimę Wschodnią otaczają izraelskie osiedla i bez ewakuacji niektórych, potencjalna palestyńska stolica pozostaje odcięta od reszty kraju. Dla Izraela zwrócenie Jerozolimy Wschodniej może być jedną z najtrudniejszych decyzji do przełknięcia.
Pozostaje jeszcze jedna kluczowa kwestia: punkt wyjścia dla zaczynających się właśnie negocjacji. Palestyńczycy chcą negocjować na podstawie granic sprzed 1967 r. - czyli zakładając, że państwo palestyńskie obejmie Strefę Gazy i Zachodni Brzeg wraz z Jerozolimą Wschodnią, z możliwością wymiany ziem. Izraelczycy nie zgadzają się, żeby te granice stanowiły podstawę negocjacji. Dopóki ta sprawa nie zostanie rozstrzygnięta, rozmowy o pozostałych kwestiach mogą nie ruszyć z miejsca.
Z Jerozolimy Ala Qandil, PAP