Nazwał prezydenta "debilem". Taką mowę końcową wygłosił Jakub Żulczyk
W środę Sądzie Okręgowym w Warszawie wygłoszone zostały mowy końcowe na rozprawie ws. znieważenia prezydenta przez Jakuba Żulczyka. Pisarz w mediach społecznościowych nazwał Andrzeja Dudę "debilem". Na rozprawie pojawili się bliscy Żulczyka. Ogłoszenie wyroku nastąpi 10 stycznia.
- Nie przyznaję się do winy, którą jest znieważenie urzędu Prezydenta Polski. Sprawa, w której jestem oskarżony, ma kilka wymiarów - mówił pisarz.
- Duża część opinii publicznej uznaje dzisiejszą rozprawę za sąd nad intelektem prezydenta Dudy, oraz jego samodzielnością sprawowania władzy. Chciałbym w tym momencie odciąć się od tego typu opinii i deliberacji. Nie jest tajemnicą mój, bardzo delikatnie mówiąc, krytyczny stosunek do obecnej władzy w Polsce, natomiast rzeczywiste niebezpieczeństwa, które niesie ze sobą precedens mojego oskarżenia, wykraczają daleko poza osobę Andrzeja Dudy. Dla tej sprawy nie ma znaczenia, czy prezydent Duda jest mądry bardziej, lub mądry mniej - zaznaczył pisarz.
- Jestem przekonany, że w Polsce władza gra przeciwko obywatelom znaczonymi kartami. Posłowie, ministrowie, dziennikarze sympatyzujących i dotowanych przez władzę mediów mogą mówić wszystko. Mają za sobą immunitety, ochronę, pieniądze spółek skarbu państwa. Mogą mówić o tym, że tam stało ZOMO, o lemingach i o moherowych beretach, mogą mówić, że osoby LGBT to nie ludzie, tak jak prezydent Duda, poseł Terlecki może nazwać kretynką kobietę, która grzecznie zadała mu pytanie w miejscu publicznym. Mogą mówić to wszystko, a za słowami idą czyny, wymierzone w obywateli, w konkretne grupy zawodowe, w konkretne osoby. Mogą kreować nową, postawioną na głowie rzeczywistość, w której nawet podstawowe akty prawne, na których uformowany jest ustrój państwa, nie mają żadnego znaczenia - kontynuował Żulczyk.
Mowę końcową wygłosiła prokuratura, głos zabrali także obrońcy Żulczyka.
- Przyznać trzeba, że prezydent, jak inni politycy i osoby publiczne, narażony jest na ostrzejszą krytyką. Nie oznacza to, że ona może się odbywać w każdej formie - mówił prokurator Michał Marcinkowski. - Jakub Żulczyk nie został oskarżony za to, że obraził prezydenta, ale za to, że zrobił to w takiej znieważającej formie. - W tej sprawie oskarżony Żulczyk użył obraźliwego sformułowania, które nie dotyczyło kompetencji prezydenta, ale jego osoby - dodał. Prokurator odniósł się do opinii biegłego. Jego zdaniem tekst Żulczyka nie jest felietonem, ale zwykłym internetowym wpisem. Jak dodał, nazywanie kogoś debilem nie można nazwać satyrą.
- W ocenie prokuratury nie może zapaść inny wyrok niż skazujący - dodał. Według Marcinkowskiego uniewinnienie Żulczyka doprowadzi do wulgaryzacji języka i spłycenia debaty publicznej. Prokuratura zażądała również, aby Żulczyk opublikował przeprosiny na Facebooku i poniósł koszty sądowe.
- Kluczowy był kontekst. Jakub Żulczyk napisał na Facebooku dłuższy wpis, który zakończy ostrą puentą - wyjaśnił z kolei mecenas Krzysztof Nowiński, obrońca Jakuba Żulczyka i powołał się na opinię literaturoznawcy, który stwierdził, że wypowiedź pisarza można traktować jako felieton.
Zdaniem obrony, szkodliwa społecznie i politycznie była wypowiedź Andrzeja Dudy - Jakub Żulczyk ją skomentował - zaznaczył adwokat. - W aktach sprawy znajdują się liczne wypowiedzi m.in. prawników i dziennikarzy, którzy analizując wypowiedź Jakuba Żulczyka, widzą ją jako krytykę działania prezydenta, a nie jego obrażanie. Jakub Żulczyk nie znieważył Andrzeja Dudy - zaznaczył Nowiński i dodał, że doszło ewentualnie do zniesławienia.
- Jakub Żulczyk jest pisarzem. Napisał tekst literacki w formie felietonu. Ma w tym duże doświadczenie. Jaki był cel Żulczyka? Zwrócenie uwagi na istotny problem, a mianowicie wprowadzenie opinii publicznej w błąd i działanie na szkodę naszego państwa w zakresie polityki międzynarodowej. Trzeba zwrócić uwagę na kontekst nie tylko wpisu, ale także sytuacji i języka, jakim posługują się politycy - wskazał Nowiński. - Sąd musi zważyć dwie wartości, zanim wyda wyrok: wolność słowa i wolność wypowiedzi pisarza, a wcześniej publicysty - podkreślił prawnik.
- Rozstrzygnięcie, którego ja bym sobie życzył, to uniewinnienie Jakuba Żulczyka, które pokaże nam wszystkim, że wolność słowa ma prymat. Wnoszę o wydanie wyroku uniewinniającego - wskazał Nowiński.
Drugi z obrońców Jakuba Żulczyka przekazał, że tekst: "Andrzej Duda jest debilem" to fragment wypowiedzi. Nie jest to napis namalowany na płocie, czy fasadzie Pałacu Prezydenckiego. - Nie było zamiarem znieważenie prezydenta przez Jakuba Żulczyka, ale skrytykowanie jego wypowiedzi dotyczącej wyborów w USA - powiedział. Mecenas dodał, że gdyby nie ostatnie stwierdzenie we wpisie Żulczyka, to cała jego wypowiedź nie byłaby nośna.
Na rozprawie został przesłuchany także Michał Rusinek - literaturoznawca, na którego powoływała się obrona pisarza.
- Jest to opinia filologiczna dot. językowej strony wypowiedzi pana Żulczyka. Po pierwsze status wypowiedzi na Facebooku nie jest skodyfikowany w ramach gatunku wypowiedzi. Jednak zważywszy na to, czym zajmuje się zawodowo Jakub Żulczyk, proponowałem, aby jego wypowiedź traktować jako felieton - przekazał biegły.
- Po drugie skupiłem się na słowie, które może być uznane za obelżywe i padło w wypowiedzi Żulczyka. Zarówno od strony słownikowej, jak i użyć tego słowa we współczesnej polszczyźnie - zaznaczył.
Rusinek przekazał, że opinię stworzył na prośbę Żulczyka. Zrobił to w ramach solidarności, a także zainteresowania zawodowego. Według językoznawcy wypowiedź Żulczyka trzeba traktować jako felieton. Ekspert wskazał, że ten gatunek charakteryzuje się m.in. groteską. - Ta opinia może być ostrzejsza niż w przypadku innych treści publicystycznych - powiedział.
Rusinek wskazał także synonim słowa "debil". - Przede wszystkim chodzi tu o kompetencje intelektualne lub ich brak. Więc synonimem będzie "niekompetentny". To słowo najbardziej neutralne - dodał.
Literaturoznawca przyznał, że słowo pisarza może mieć charakter obelżywy. - Ja jednak traktuję je w kontekście reszty wypowiedzi. I ono tutaj jest przede wszystkim podkreśleniem braku kompetencji pana prezydenta - zaznaczył.
- Słowo "debil" pochodzi z języka niemieckiego - przypomniał Rusinek dodał, że to słowo kiedyś miało znaczenie medyczne. Mowa o kimś, kto jest niedorozwinięty umysłowo i ma zdolność do podejmowania decyzji 12-latka. Ekspert zaznaczył po raz kolejny, że to słowo zaczęło oznaczać kogoś niekompetentnego.
Wpis Jakuba Żulczyka o prezydencie
W listopadzie 2020 roku Jakub Żulczyk opublikował na Facebooku wpis, w którym obraził prezydenta Polski. Pisarz odniósł się wtedy do tweeta Andrzeja Dudy wystosowanego do prezydenta USA.
"Gratulacje dla Joe Bidena za udaną kampanię prezydencką; w oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa strategicznego z USA" - napisał Andrzej Duda.
Tym wpisem Duda jako jeden z nielicznych na świecie przywódców nie przyjął oficjalnego stanowiska wobec wygranej Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA. Wtedy Jakub Żulczyk nie tylko wytknął prezydentowi Polski nieznajomość procesu wyborczego USA, ale nazwał go również "debilem".'
"Nigdy nie słyszałem, aby w amerykańskim procesie wyborczym było coś takiego, jak 'nominacja przez Kolegium Elektorskie'. Biden wygrał wybory. Zdobył 290 pewnych głosów elektorskich, ostatecznie, po ponownym przeliczeniu głosów w Georgii, zdobędzie ich zapewne 306, by wygrać, potrzebował 270. Prezydenta-elekta w USA 'obwieszczają' agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko, co następuje od dzisiaj - doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie - to czysta formalność. Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem" - przekazał pisarz.
Zarzuty prokuratorskie
W marcu 2021 roku media obiegła informacja, że prokuratura postanowiła postawić wobec Jakuba Żulczyka zarzut obrazy głowy państwa.
Zgodnie z art. 135 par. 2 Kodeksu karnego za znieważenie prezydenta grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Jakub Żulczyk nie przyznał się do stawianego mu zarzutu
Pierwsza rozprawa Jakuba Żulczyka ws. znieważenia prezydenta Polski odbyła się w listopadzie 2021 roku. Pisarz nie przyznał się wtedy do zarzucanego mu czynu. Żulczyk tłumaczył się tym, że jego wpis dot. Andrzeja Duda był wyrazem krytyki oraz zaniepokojenia.
"Jestem obywatelem Polski zatroskanym o losy swojego kraju, osobą świadomą politycznie. Czasami daję temu upust w mediach społecznościowych. Taki charakter miał też wpis na temat prezydenta Andrzeja Dudy" - przekazał Żulczyk.
Przeczytaj też: