Naziści ich prześladowali, Niemcy wysyłają do sanatorium
Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie chce, by około 800 osób, ofiar prześladowań nazistowskich w Polsce, skorzystało w tym roku z wyjazdów do sanatoriów dzięki środkom przekazanym przez koncern Deutsche Bahn. Pierwsi poszkodowani wyjechali już na początku maja.
07.06.2011 | aktual.: 07.06.2011 16:53
We wtorek z beneficjentami programu sanatoryjnego przebywającymi w Konstancinie-Jeziornej spotkali się przedstawiciele Deutsche Bahn i niemieckiej Fundacji Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość, współpracującej z Fundacją Polsko-Niemieckie Pojednanie.
Wśród uczestników programu, którzy wzięli udział w spotkaniu, była m.in. 87-letnia Eugenia Żytkowiak, która w wieku 12 lat - po Powstaniu Warszawskim - wraz z matką i młodszym bratem trafiła do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Stamtąd w tzw. marszu śmierci trafiła do obozu koncentracyjnego Ravensbrueck. Jej ojciec zginął w obozie w Dachau, zaś jedna z starszych sióstr podczas bombardowania fabryki zbrojeniowej koło Lipska, gdzie trafiła z obozu. Druga z sióstr została ranna w tym samym bombardowaniu. Z kolei starszy jej brat był na robotach w Niemczech.
Swoją historię pani Eugenia opowiedziała podczas spotkania. - Miałam szczęście do Niemców. Kilka razy mogłam zginąć z ich ręki, a nie zabili mnie - mówiła łamiącym się głosem. W Auschwitz, choć trafiła do obozu dziecięcego, musiała pracować, m.in. dźwigać ciężary. Od tego czasu ma problemy z kręgosłupem. Po wyzwoleniu przez siedem miesięcy była leczona w szpitalu.
Jak powiedziała, o możliwości skorzystania z programu sanatoryjnego, dowiedziała się w przychodni dla kombatantów. - Dobrze, że tu przyjechałam - oceniła. Także inni beneficjenci programu chwalili pomysł wyjazdów do sanatoriów, opiekę, zabiegi, a także to, że mogą spędzić czas w miłym miejscu wśród osób w swoim wieku. Często mówili o odpoczynku do szarej, smutnej codzienności.
- Będąc tutaj widzimy jak ważny to jest program. Powinien być kontynuowany. Będziemy przekonywać w Niemczech do zbierania środków na ten cel - powiedział członek zarządu Deutsche Bahn, Joachim Fried. Poinformował, że koncern chce przeprowadzić na ten cel zbiórkę wśród własnych pracowników.
- Jestem pod wrażeniem otwartości i życzliwości z jakimi zostaliśmy przyjęci przez osoby uczestniczące w programie, a są to przecież osoby ciężko doświadczone podczas wojny. Widzę jak bardzo potrzebna jest im pomoc, też taka jak ta, polegająca na chociaż czasowym wyciągnięciu ich z izolacji, samotności - dodał przewodniczący zarządu Fundacji Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość, Martin Salm.
Deutsche Bahn, która jest historycznym spadkobiercą kolei hitlerowskich Deutsche Reichsbahn, przekazała 5 mln euro na pomoc ofiarom nazizmu; połowa tej kwoty przypadła Polsce, reszta trafi na projekty pomocy socjalnej i medycznej dla ofiar nazizmu, realizowane na Ukrainie, Białorusi i w Rosji. Pieniądze trafiły na konto niemieckiej fundacji "Pamięć, Odpowiedzialność, Przyszłość", z którą Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie uzgodniła rodzaje programów humanitarnych. Wśród nich są m.in. jednorazowe zasiłki dla osób w trudnej sytuacji zdrowotnej i materialnej, zakup sprzętu rehabilitacyjnego i program sanatoryjny.
W ramach programu osoby poszkodowane przez Trzecią Rzeszę mogą wyjechać na dwutygodniowe kuracje do siedmiu polskich uzdrowisk: Konstancina-Jeziornej, Ciechocinka, Iwonicza, Jeleniej Góry - Cieplic, Ustronia Morskiego, Bochni i Nałęczowa. Warunkiem ubiegania się w wyjazd jest przesłanie do FPNP wniosku wraz z kompletną dokumentacją do 31 lipca br.
Wnioski rozpatrywane są przez komisję społeczną, w skład której wchodzą przedstawiciele ofiar nazizmu, konsultant medyczny i przedstawiciele Fundacji. Biorą oni pod uwagę stan zdrowia ubiegających się o wyjazd, jej stan materialny, Pierwszeństwo mają osoby, które dotychczas nie korzystały z innych form pomocy humanitarno-socjalnej oferowanej przez FPNP.
- Środki przekazane przez Deutsche Bahn to kropla w morzu potrzeb. Zaplanowaliśmy już na co wydamy 80% środków przekazanych nam przez kolej. Na przyszły rok zostało nam tylko 20%, z których na pewno część chcemy przekazać na program sanatoryjny. Dlatego każda kolejna darowizna jest dla nas bardzo ważna. Liczymy na następne - powiedział Dariusz Pawłoś z Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie.