"Nawet oprawcy podkreślali męstwo powstańców"
Jako jedną z najbardziej dramatycznych kart w najnowszej historii Polski określił Powstanie Warszawskie dziennik "Wriemia Nowostiej". "Nawet oprawcy podkreślali męstwo powstańców" - pisze Wasilij Christoforow, rosyjski historyk i autor publikacji.
01.10.2009 | aktual.: 01.10.2009 13:52
"Zbrojne wystąpienie powstańców miało na celu wyzwolenie stolicy przez narodowe formacje bez udziału Armii Czerwonej - by nie dopuścić do sowietyzacji Polski" - pisze Christoforow w artykule o tytule "Zmusić Rosjan do uznania wolnej Polski".
"Zdaniem organizatorów, pozwoliłoby to polskiemu rządowi, który opuścił Warszawę w nocy na 18 września 1939 roku, na powrót z Londynu zanim Stalin zdąży narzucić krajowi prosowieckie władze w oparciu o utworzony z jego inicjatywy w lipcu 1944 roku w Moskwie Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN)" - wskazuje.
Christoforow podkreśla, że "zapoznawszy się" z reżimem stalinowskim między wrześniem 1939 roku a czerwcem 1941 roku, Polacy nie mieli co do niego żadnych złudzeń.
Autor zaznacza, że organizatorzy powstania liczyli na jego szybkie zwycięstwo, sądząc, iż ZSRR w rezultacie "samowyzwolenia" Warszawy nie będzie ingerował w proces formowania nowych władz w Polsce, wchodzącej w skład koalicji antyhitlerowskiej.
Christoforow zauważa też, że dowódca Armii Krajowej, generał Tadeusz Bór-Komorowski obawiał się, iż szybko nacierające we wschodniej Polsce jednostki Armii Czerwonej lub - co gorsze - polskie jednostki pod dowództwem generała Zygmunta Berlinga mogą triumfalnie wkroczyć do Warszawy bez jakiejkolwiek pomocy AK.
"Opracowany przez sztab AK plan powstania zakładał, że w najbliższym czasie jednostki niemieckiej armii opuszczą Warszawę. Ani sowiecki rząd, ani dowództwo Armii Czerwonej nie otrzymało żadnej oficjalnej informacji o przygotowywaniu powstania, a tym bardziej próśb o pomoc dla powstańców; nie zorganizowano koordynacji z nacierającymi jednostkami sowieckimi" - pisze.
"Powstanie w Warszawie przygotowywane było w tajemnicy przed Związkiem Sowieckim" - podkreśla.
Autor odnotowuje, że na przełomie lipca i sierpnia 1944 w Moskwie przebywał premier polskiego rządu emigracyjnego Stanisław Mikołajczyk - przeprowadził on rozmowy z ludowym komisarzem spraw zagranicznych Wiaczesławem Mołotowem i został przyjęty przez Stalina. "Symptomatyczne jest to, że w toku tych spotkań nie podejmował tematu udzielenia pomocy dla powstańców warszawskich" - konstatuje.
Historyk podaje, że w tłumieniu powstania - obok wojsk SS - uczestniczył też liczący 1500 osób pułk Rosyjskiej Narodowej Armii Wyzwoleńczej (RONA), utworzonej w 1942 roku przez Bronisława Kaminskiego i walczącej po stronie hitlerowców.
Pułk SS-Brigadefuehrera Kaminskiego, kawalera Krzyża Żelaznego I klasy, tłumił powstanie na Ochocie. Dopuścił się wielu zbrodni wojennych - mordów, gwałtów i rabunków. Zyskał przydomek "kata Ochoty".
Opisując przebieg Powstania, Christoforow odnotowuje, że "16 września 1944 roku jednostki I Armii Wojska Polskiego zaczęły przeprawiać się na zachodni brzeg Wisły, próbując połączyć się z powstańcami, którzy utrzymywali niedaleko od brzegu południowe i północne przedmieścia Warszawy".
"Między 16 a 20 września do Warszawy przeprawiło się sześć wzmocnionych batalionów piechoty. Ponieważ jednak Niemcy utrzymywali Wisłę pod zmasowanym ogniem, na drugi brzeg nie udało się przerzucić czołgów i dział. 23 września, po poniesieniu ciężkich strat - 3764 zabitych i rannych - polskie jednostki musiały się wycofać" - przekazuje.
Autor informuje, że w Powstaniu Warszawskim zginęło ponad 200 tys. Polaków, w tym 16 tys. powstańców; do niewoli dostało się 17 tys. powstańców, w tym 922 oficerów AK; cała ludność cywilna Warszawy została wywieziona z miasta; 87 tys. osób wysłano na roboty przymusowe do Niemiec.
"Nawet oprawcy podkreślali męstwo powstańców" - podkreśla Christoforow, dodając, że Powstanie Warszawskie uważane jest przez Polaków za jedno z trzech najbardziej heroicznych wydarzeń w całej historii Polski.