Nawet księża nie wiedzą, jak sprawdzić przyszłego księdza. "Można się pomylić"
Testy psychologiczne? Istnieją. Ale milczy się na nich o skłonnościach seksualnych. Przyszłych księży się obserwuje. Tylko nie zawsze skutecznie. - Wszystko weryfikuje się dopiero potem - mówi nam ks. prof. Wojciech Góralski.
Piotr Barejka, Wirtualna Polska: Jak powinno się weryfikować kandydatów na księży?
Ks. prof. Wojciech Góralski: Tego do końca nie wiem. Wciąż się nad tym zastanawiam.
Jednym z etapów są badania psychologiczne.
Badania mogą pomóc, ale człowiek, który niezbyt korzystnie w nich wypadł, nie może być nieprzyjęty lub usunięty. Badania psychologiczne nie mają charakteru przesądzającego. Nie są jedynym czynnikiem weryfikującym skłonności.
Jakie skłonności?
Różne. Szeroko rozumiane. Też skłonność do konfliktu, złośliwego traktowania innych.
Największe afery, które wypływają do mediów, są związane z pedofilią. Pod tym kątem też się sprawdza?
Nie sądzę.
Co skreśla kandydata?
To jest pytanie trudne. Mamy do czynienia z człowiekiem, którego w seminarium obserwujemy.
Trudno więc odrzucić kogoś, kto ma wady, ale pracuje nad sobą. Tu duże pole do działania mają ojcowie duchowni, którzy zajmują się formacją wewnętrzną.
Jakimiś cechami przyszły ksiądz musi się jednak wyróżniać od początku.
Emocjonalnie opanowany, życzliwy wobec innych, zrównoważony, cierpliwy. Musi umieć słuchać, mieć ducha społecznego. Oraz oczywiście wiarę.
Nie wyobrażam sobie księdza, który z natury rzeczy jest opryskliwy. To musi być człowiek życzliwy, uprzejmy, dobry. Na to zwracamy uwagę w formacji seminaryjnej.
Zdarza się, że ktoś nie przechodzi rekrutacji?
Jeżeli ktoś odbiega od normy, to wtedy nie ma mowy o przyjęciu.
Kiedy ktoś odbiega od normy?
Gdy ma rażące wady i nie pracuje nad nimi.
Co to jest rażąca wada charakteru?
Sam zastanawiam się, jak to określić. Taka wada, która utrudnia normalne funkcjonowanie.
Jak więc ocenić kandydata?
To jest też delikatna materia. Są przypadki, że ktoś był dobrym klerykiem, a po paru latach odchodzi od kapłaństwa. I odwrotnie: ktoś był bardzo przeciętny, nie miał najlepszego usposobienia, a później pięknie pracuje wśród ludzi.
Czyli ocenić jest bardzo trudno.
Oczywiście. Dlatego jest rektor, jego zastępca. Są prefekci, którzy przebywają z nimi. Wykładowcy widzą ich na wykładach i też mogą wiele wiedzieć. Wreszcie koledzy, seminarzyści, wiedzą o sobie więcej. Od nich też mogą wyjść pewne sygnały.
Jeżeli dopuszczane są niewłaściwie osoby, to jest to wina systemu?
Ale trudno wyobrazić sobie inny system. Jest rozmowa kwalifikacyjna. Rektor może się w ciągu godziny zorientować, z kim ma do czynienia.
Wszystko jednak weryfikuje się dopiero potem. W trakcie studiów seminaryjnych. To jest czas na obserwowanie. Samo przyjęcie nie jest jeszcze czymś istotnym. Można się pomylić.
Co jeśli do pomyłki dojdzie?
Taka osoba otrzyma radę odejścia. Niektórzy odchodzą dobrowolnie. Inni po usilnych radach, które wychowawcy kierują do niewłaściwego kandydata.
Ks. Wojciech Góralski - były rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku. Obecnie kierownik Zakładu Kościelnego Prawa Rodzinnego na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl