Nawalny nie żyje. "Czytelny sygnał dla opozycji"

Zmarł Aleksiej Nawalny, lider rosyjskiej opozycji wobec Władimira Putina. - Dzisiaj opozycja dostała jeszcze jeden czytelny sygnał, że każdy, kto wystąpi przeciwko Putinowi, musi się liczyć z prześladowaniami, a nawet śmiercią - komentuje dr Adam Eberhardt dyrektor Centrum Studiów Strategicznych fundacji Warsaw Enterprise Institute.

Aleksiej Nawalny
Aleksiej Nawalny
Źródło zdjęć: © East News | AP
Tomasz Waleński

16.02.2024 | aktual.: 16.02.2024 17:17

Informacja o śmierci Nawalnego pojawiła się krótko po godz. 12 czasu polskiego. "Lider rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny zmarł w piątek po zasłabnięciu i utracie przytomności w kolonii karnej na północ od koła podbiegunowego" - podała agencja Reutera, powołując się na rosyjską służbę więziennictwa. Opozycjonista odbywał tam karę wieloletniego pozbawienia wolności.

Śmierć Nawalnego ma miejsce na miesiąc przez zaplanowanymi w Rosji wyborami prezydenckimi, które mają się odbyć w dniach 15-17 marca 2024 roku. Opozycjonista - z racji odbywania wyroku - nie brał w nich czynnego udziału.

- Nie dysponujemy oczywiście szczegółowymi informacjami, jak doszło do jego śmierci, jednak w sposób oczywisty odpowiedzialność za to ponosi reżim putinowski. Zdjęcia Nawalnego z kolonii karnej, gdzie odbywał wyrok, wskazywały w ostatnich miesiącach, że bardzo schudł i wyglądał niezwykle mizernie - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską dr Adam Eberhardt, dyrektor Centrum Studiów Strategicznych fundacji Warsaw Enterprise Institute.

- Z racji swojej charyzmy oraz tego, że uderzał w najsłabszy punkt reżimu, a więc w korupcję, był dla Kremla największym zagrożeniem - podkreśla ekspert.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Zawsze z dużym zadziwieniem słuchałem głosów, że miałby być agentem FSB udającym opozycjonistę, a tak naprawdę był szykowany na następcę Putina. Dzisiaj widzimy, że to były bzdury. Był po prostu zagrożeniem dla reżimu, który kilkukrotnie próbował go otruć, a następnie doprowadził do jego śmierci - wskazuje dr Eberhardt.

- Trudno zakładać, że 47-letni mężczyzna umarł w kolonii karnej z powodów naturalnych - przyznaje nasz rozmówca.

Nawalny nie żyje. "Z perspektywy Putina to 'kłopot z głowy'"

Dr Eberhardt zauważa, że śmierć opozycjonisty to dla Putina niejako "rozwiązanie problemu" tuż przed wyborami prezydenckimi.

- Nawalny może istnieć na sztandarach opozycji tak, jak istniał wcześniej Borys Niemcow, ale z perspektywy Putina można powiedzieć, że to "kłopot z głowy" - podkreśla.

Ekspert wskazuje jednocześnie, że śmierć Nawalnego należy odczytywać jako sygnał.

- Dzisiaj rosyjska opozycja - a właściwie to, co z niej zostało - dostała jeszcze jeden czytelny sygnał: że każdy, kto wystąpi przeciwko Putinowi, musi się liczyć z prześladowaniami, a nawet śmiercią - podkreśla. 

A czy śmierć Nawalnego przełoży się na jakieś masowe niepokoje społeczne w Rosji? Rozmówca WP mówi krótko: - Nie spodziewam się tego.

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rosjawładimir putinnawalny
Wybrane dla Ciebie