Naukowe oszustwa w pogoni za sukcesem medialnym
Południowokoreański naukowiec Hwang Woo-suk, oskarżony o sfałszowanie wyników badań w dziedzinie
klonowania, kontynuuje listę badaczy i wynalazców, którzy
"naginali" prawdę w pogoni za sukcesem medialnym.
Hwang przyznał przed sądem w Seulu, że nakazał swym podwładnym umieszczenie w 2005 roku w raportach naukowych nieprawdziwych danych. Wciąż jednak zaprzecza, by jego działalność stanowiła naruszenie zasad. Twierdzi, że posiadł technologię klonowania komórek macierzystych i zamierza otworzyć własne, prywatne laboratorium, gdzie kontynuować będzie badania naukowe.
Agencja Reutera przypomina o kilku innych głośnych skandalach naukowych.
W listopadzie 2000 r. jeden z najsłynniejszych archeologów japońskich Shinichi Fujimura, który ogłosił, że znalazł prastare wyroby kamionkowe z epoki kamiennej, został przyłapany na podrzucaniu "znalezisk" na miejscu wykopalisk. Fujimura publicznie przepraszał w telewizji.
W 1999 roku świat obiegła wiadomość o znalezieniu w Chinach skamieliny sprzed 120 milionów lat - archeoraptora, który miał być brakującym ogniwem między ptakami a dinozaurami. W 2002 roku eksperci ustalili jednak ponad wszelką wątpliwość, że ów archeoraptor był sprytnie posklejaną fałszywką, wykonaną przez poszukiwaczy skamielin.
W 1989 roku chemicy Martin Fleichmann i Stanley Pons z University of Utah ogłosili odkrycie "zimnej" fuzji jądrowej, zachodzącej w temperaturze pokojowej, a nie w temperaturze idącej w miliony stopni, czego wymaga fuzja "gorąca". Szybko okazało się, że nikt nie potrafi odtworzyć eksperymentu Fleichmanna i Ponsa, a oni sami wycofali się z niektórych rewelacji. Ostatecznie Amerykańskie Towarzystwo Fizyczne ogłosiło ich "niekompetencję" i poważni naukowcy przestali się zajmować zimną fuzją.
W 1974 roku William Summerlin, fizyk pracujący w nowojorskim instytucie badań nad rakiem, ogłosił odkrycie metody przeszczepiania skóry bez ryzyka odrzutu przeszczepu. Wkrótce jednak jeden z techników laboratoryjnych ujawnił, że Summerlin flamastrem zaczerniał futerko białych myszek i przedstawiał to jako udane przeszczepy. Naukowca wysłano na długi urlop zdrowotny.
W 1912 roku pojawił się Człowiek z Piltdown - rzekomo brakujące ogniwo między współczesnymi a prymitywnymi istotami ludzkimi. Podstawą tych sensacyjnych doniesień była dziwna czaszka, znaleziona w żwirowni w angielskim Piltdown. W listopadzie 1953 roku świat paleontologii przeżył jednak wstrząs - okazało się, że czaszka Człowieka z Piltdown była prymitywną fałszywką, wykonaną z czaszki współczesnego człowieka i szczęki orangutana.