"Nauczyciele znów oszukani". Błaszczak chce wywrzeć presję
Nauczyciele będą mogli w marcu liczyć na zapowiadane podwyżki. Jednak nie wszyscy są zadowoleni, ponieważ realnie nie dostaną obiecanych 1500 złotych. Posłowie PiS domagają się, aby postulaty wyborcze koalicji rządzącej zostały spełnione. Mariusz Błaszczak ostro to skomentował.
Ministra edukacji Barbara Nowacka przekazała, że obiecane podwyżki dla nauczycieli będą przekazane z wyrównaniem za styczeń i luty w marcu. W piątek w programie "Tłit" Wirtualnej Polski była pytana, czy nauczyciele dostaną zapowiadane nie mniej niż 1500 zł. - Obiecaliśmy podwyżki i tak one będą wyglądać - podkreśliła Nowacka. Poinformowała również, że za opóźnienie w wypłatach jest odpowiedzialny prezydent - Tak naprawdę wszystko jest po stronie prezydenta. Gdyby nie zabawiał się w wetowanie ustawy okołobudżetowej, już bylibyśmy w miejscu, w którym cała droga proceduralna rozporządzeń by wychodziła, i nauczyciele już by mogli liczyć na połowę lutego, a tak trzeba będzie chwilkę zaczekać - stwierdziła.
Czy nauczyciele zostali oszukani?
W poniedziałek posłowie Prawa i Sprawiedliwości zorganizowali konferencję prasową, na której Mariusz Błaszczak odniósł się do słów Donalda Tuska podczas jednego ze spotkań w Tarnowie podczas kampanii wyborczej: "Każdy polski nauczyciel i każda polska nauczycielka dostaną podwyżkę do zasadniczego (wynagrodzenia - red.) zasadniczego o minimum 1500 złotych". Były minister obrony narodowej następnie przytoczył słowa Związku Nauczycielstwa Polskiego.- Według zmian zaproponowanych przez MEN minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli z pierwszej grupy zaszeregowania wzrosną: dla nieposiadających stopnia awansu zawodowego - nauczycieli początkujących - o 1218 zł, mianowanych - o 1167 zł, dyplomowanych - o 1365 zł".
Były szef MON stwierdził, że nauczyciele zostali po raz kolejny oszukani i wykorzystani. - Nauczyciele to jedna z grup zawodowych, która została wykorzystana przez koalicję 13 grudnia w kampanii wyborczej tej ubiegłorocznej, ale także wcześniej byli wykorzystywani. Nauczyciele zaufali "koalicji 13 grudnia" i tak zostali potraktowani. Mamy do czynienia z cynizmem, hipokryzją, oszustwem - stwierdził Błaszczak. Podkreślił również, że postawa Prawa i Sprawiedliwości zawsze była taka, że wypełniali zobowiązania, więc domagają się tego, by postulaty były spełniane. - Domagamy się, tego, żeby minimum 1500 zł do zasadniczego wynagrodzenia, żeby tyle wynosiła podwyżka - podkreślał były szef MON.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapowiedział również, że "od dziś parlamentarzyści PiS w okręgach wyborczych będą organizowali konferencje prasowe przy biurach poselskich kolacji 13 grudnia". Jak tłumaczył, ma to realnie "wywrzeć presję na koalicję 13 grudnia".
Co zapowiadało Ministerstwo Edukacji Narodowej?
Ministerstwo zapowiadało, że podwyżki będą wynosiły od 30 do 33 proc. oraz, że: "Rząd zagwarantował również, zgodnie ze swoimi deklaracjami, podwyżkę o minimum 1500 zł dla każdego nauczyciela, biorąc pod uwagę całość wynagrodzenia nauczycieli, a nie tylko jedną ze składowych".
- Zapowiadając wzrost wynagrodzenia nauczycieli o 30 proc., nie mniej niż o 1500 zł brutto, brano pod uwagę ogólną płacę otrzymywaną przez nauczycieli (we wszystkich składnikach), a nie tylko wynagrodzenie zasadnicze - jeden element tego wynagrodzenia. Aby wypełnić to zobowiązanie, nauczycielom początkującym zapewniono wzrost wynagrodzenia o 33 proc. - czytamy w komunikacie MEN.