Nauczyciele idą w ślady lekarzy - będą strajkować
Nie udało się osiągnąć porozumienia podczas spotkania kierownictwa ZNP z premierem rządu J. Kaczyńskim. 29 maja, tak jak wcześniej planowano, do strajkujących bezterminowo lekarzy dołączą nauczyciele, którzy domagają się wyższych pensji i zmian w przepisach emerytalnych. „Dobra wola ze strony rządu to dzisiaj dla nas za mało” – mówią sami zainteresowani.
23.05.2007 | aktual.: 24.05.2007 09:32
„Oni mają strajk!”
W środę po południu zarząd główny Związku Nauczycielstwa Polskiego podjął decyzję o przeprowadzeniu 29 maja dwugodzinnego strajku ostrzegawczego w ponad 20 tysiącach placówek szkolnych na terenie całego kraju. Nauczyciele domagają się podwyżek od 2008 roku i utrzymania prawa do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę.
Wcześniej delegacja ZNP spotkała się za zamkniętymi drzwiami z szefem rządu Jarosławem Kaczyńskim i ministrem edukacji Romanem Giertychem. Mimo, że rozmowy przebiegały w dobrej i spokojnej atmosferze, nie udało się osiągnąć porozumienia.
Rzecznik rządu powiedział później dziennikarzom, że „premierowi zależy na załatwieniu sprawy wynagrodzeń nauczycieli (…), ale ponieważ są oni najliczniejszą grupą zawodową, każda zmiana ich wynagrodzeń pociąga za sobą poważne skutki dla budżetu państwa”. Jan Dziedziczak dodał, że rozmowy o ewentualnych podwyżkach mogą odbyć się w czasie wakacji. Klimat spotkania był bardzo dobry, ale zabrakło konkretów. Decyzja w sprawie wzrostu wynagrodzeń nie może być odkładana na nieokreśloną przyszłość. Nauczyciele oczekują dzisiaj jasnych deklaracji, czy możemy liczyć na wzrost wynagrodzeń - komentuje dla Wirtualnej Polski prezes ZNP Sławomir Broniarz.
„Mój zawód to moja pasja”
„Jestem nauczycielem z 13-letnim stażem pracy, dyplomowanym. Mój zawód to moja pasja, ale nią niestety rodziny nie wyżywię. Myślę, że powinniśmy zastrajkować, zamykając przed uczniem drzwi szkoły. Ktoś powie, że to nieetyczne, ale może wtedy zacznie nas społeczeństwo traktować poważniej” – to opinia jednego z Internautów, jaką można przeczytać na stronie ZNP. Z każdą, kolejną godziną podobnych komentarzy przybywa.
Protest nauczycieli rozumie opozycja. Słusznie, że podjęli niełatwą przecież dla nich decyzję, bo ostatnia podwyżka była w 2002 roku. Obecnie, kiedy mamy dobrą koniunkturę gospodarczą i dobre prognozy to właściwy moment, żeby rozmawiać o tym z rządzącymi - uważa Krystyna Łybacka z SLD. Była minister edukacji w rozmowie z WP przyznaje, że decyzja o strajku pozostaje w konflikcie z etyką zawodową nauczycieli, ale ich sytuacja jest naprawdę trudna. Mimo, że wszystko dzieje się pod „pistoletem strajkowym” to brak decyzji ze strony rządzących jest przejawem ich arogancji - dodaje Łybacka.
Ile zarabia nauczyciel?
Wysokość wynagrodzenia w tej grupie zawodowej jest uzależniona od „stopnia awansu” i wykształcenia. Najwięcej zarabia nauczyciel dyplomowany (magister z przygotowaniem pedagogicznym) – 2195 złotych brutto. Najmniej, nauczyciel stażysta z licencjatem, ale bez przygotowania pedagogicznego – 901 zł. Pensje nauczycieli kontraktowych i mianowanych wahają się od 1000 do 1800 złotych. Zarobki nauczycieli, nawet jeżeli odniesiemy je do sfery budżetowej, czyli do grupy już zarabiającej mniej niż inni, są zbyt niskie - ocenia Łybacka. Tymczasem obecny minister edukacji Roman Giertych zapewnia, że rządowi zależy na dialogu z nauczycielami, a on sam, już za kilka dni, przedstawi plany podwyżek dla nauczycieli. Będzie bardzo istotna rozmowa o propozycjach ministerstwa edukacji narodowej w kontekście podwyżek w 2008 roku - poinformował dziennikarzy.
Na razie jesteśmy na etapie strajku dwugodzinnego. Jeżeli nie odniesie skutku i nie będzie nadziei na porozumienie, wtedy zastosujemy bardziej stanowcze formy protestu - ostrzega Broniarz. I jeszcze jeden komentarz ze strony Związku Nauczycielstwa Polskiego: „lekarze chcą ponad 100% podwyżki, a my 20%. I przy dobrych układach może dostaniemy 7%. Trzeba wołać o 100% to może dostaniemy 20%. Musimy sięgnąć po broń jaką jest wstrzymanie rozpoczęcia roku szkolnego, matur, świadectw. Musimy podjąć twarde negocjacje, bo inaczej lepiej nie będzie”. Tak radykalna forma protestu uderzy jednak w uczniów, a nie w rządzących. Brak na przykład świadectwa maturalnego automatycznie zamknie drogę na wyższą uczelnię. Nie wykluczamy takich rozwiązań, chociaż chcielibyśmy ich uniknąć. Z pewnością nie chcemy blokować dostępu maturzystów do dalszej edukacji, ten strajk nie jest skierowany w uczniów – zapewnia Magdalena Kaszulanis z ZNP.
Marek Grabski, Wirtualna Polska