Nasz mózg w zalotach
Miłość niejedno ma imię. I niejeden kolor. Naukowcy nauczyli się ją wykrywać na zdjęciach mózgu, a nawet określać rodzaj i intensywność uczucia - pisze Bożena Kastory w najnowszym "Newsweeku".
29.11.2004 | aktual.: 29.11.2004 09:17
Można sobie wyobrazić, ile zamieszania wywołałyby uliczne aparaty do prześwietlania emocji. Równie dostępne jak budki telefoniczne skanowałyby mózgi naszych partnerów, a my poznawalibyśmy siłę ich uczuć. Wszystkie skrywane zawirowania emocjonalne byłyby widoczne jak na dłoni. Pewnie w wielu wypadkach zwykły papierek z "mapą miłości" miałby moc rażenia piorunem i stałby się powodem gwałtownych wyrzutów, rozstań czy rozwodów.
Uliczne budki do skanowania uczuć to jeszcze fantazja, ale prześwietlanie naszych uczuć - już nie. Naukowcy potrafią bezbłędnie ocenić, czy targające nami emocje to romantyczna miłość od pierwszego wejrzenia, czy też namiętne pożądanie. A może tylko spokojne przywiązanie do wieloletniego partnera? Każdy z tych afektów uruchamia inne obwody nerwowe i powoduje wydzielanie odmiennych hormonów oraz neuroprzekaźników. Dzięki zdjęciom wykonanym przy użyciu tzw. funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (w skrócie fMRI) antropolodzy z Rudgers University w Nowym Jorku i neurolodzy z University College London stworzyli neuronalną mapę miłości.