Nastolatka zastrzeliła napastnika - policja chwali odwagę
Nastolatka zastrzeliła rebelianta, który włamał się do jej domu w indyjskim Kaszmirze. Policja pochwaliła odwagę 18-latki, która nigdy wcześniej nie miała w rękach broni - donosi BBC.
29.09.2009 | aktual.: 29.09.2009 17:50
Siedmiu mężczyzn napadło na dom rodziny Kauser w odległej wiosce regionu Dżammu w Kaszmirze. Żądali od ojca, by wydał nastoletnią córkę. Jeden z napastników chciał ją wziąć za żonę. Gdy dobijali się do drzwi, rodzice kazali dziewczynie schować się pod łóżko. 18-latka posłusznie wykonała polecenie.
Trzech napastników weszło do domu i zaczęło okładać rodziców nastoletniej Rukhsany. – Bili ich tak mocno, że padli na ziemię – opisuje sytuację dziewczyna – Nie mogłam na to patrzeć. Rzuciłam się na jednego z rebeliantów, a mój brat uderzył go tasakiem.
- Pomyślałam, że muszę zrobić coś odważnego zanim umrę - dodała Rukhsana, cytowana przez BBC.
Za chwilę nastolatka chwyciła jednego z napastników za włosy i uderzyła jego głową o ścianę. Gdy upadł, wymierzyła mu cios tasakiem. Potem chwyciła jego karabin i zaczęła strzelać. – Strzelałam bez końca. Przywódca rebeliantów dostał 12 kul – twierdzi Rukhsana.
Jej 19-letniemu bratu również udało się przejąć broń. Zaczęła się strzelanina z pozostałymi bojownikami. Według relacji Rukhsany trwała ona cztery godziny.
- Nigdy przedtem nie miałam w rękach karabinu, nie mówiąc już o strzelaniu. Ale widziałam na filmach jak się strzela. Spróbowałam robić to samo. Jakoś zebrałam w sobie odwagę. Strzelałam do upadłego – stwierdziła 18-latka cytowana przez BBC.
Policja stwierdziła, że zabitym przywódcą napastników był Abu Osama, członek organizacji terrorystycznej Laszkar-e-Toiba - tej która zorganizowała serię ataków na luksusowe hotele i dworzec w Bombaju w listopadzie 2008 roku.
Inspektor lokalnej policji Shajqat Watali pochwalił odwagę dwójki młodych Hindusów. – Reakcja tych dwojga nastolatków była niesamowita – stwierdził.
Wobec obaw, że rodzina Kauserów może być narażona na zemstę rebeliantów, otrzymali oni ochronę policyjną. Zdaniem odważnej 18-latki to jednak za mało. – Nie możemy żyć w tej samej wiosce. Władze powinny nas przesiedlić do bezpieczniejszego miejsca w Radżuri lub gdzie indziej. Rebelianci nie zostawią nas w spokoju po tym upokorzeniu, jakim była śmierć jednego z najważniejszych dowódców – obawia się Rukhsana.