Narkotyki i prostytutki - teraz dyskryminują Polaków
Niemiecki oddział firmy ubezpieczeniowej Ergo International wsławił się niechlubnie z fundowania swoim najlepszym pracownikom wczasów, podczas których mogli korzystać z usług prostytutek i wciągać z blatu stołu biały proszek. Do tego doszedł nowy zarzut, tym razem o dyskryminację części klientów spoza Niemiec m.in. z Polski.
Jak podał "Der Spiegel" cała sprawa wygląda na systematyczną dyskryminację. Firma miała latami odmawiać niektórym obcokrajowcom możliwości ubezpieczenia auta.
Niepożądane ryzyko
Magazyn dotarł do dokumentów (w terminologii prawniczej tzw. zapewnienie z mocą przyrzeczenia) ówczesnych przedstawicieli D.A.S (oddział Ergo), gdzie klienci z Włoch, Polski, Rosji i Turcji określani byli, jako "niepożądane ryzyko".
Firma miała w przypadku klientów posiadających nietypowe nazwiska reagować już na etapie czytania wniosków, od swoich agentów żądała zaś pisemnego uzasadnienia. Wniosek mógł zostać przyjęty jedynie w wyjątkowych okolicznościach np. po okazaniu niemieckiego obywatelstwa. Dyspozycje odnośnie "specjalnego" traktowania klientów przekazywane były agentom ustnie, tak, aby w trakcie kontroli nic nie wyszło na jaw.
Według rzecznika Ergo Alexandra Beckera ujawnione dokumenty to tylko projekt, który nie został wprowadzony w życie. - W naszych taryfach nie ma od 1995 roku dopłat czy czegoś podobnego, co byłoby powiązane z narodowością klientów. Ocena naszej bazy danych "Niemcy vs. inne nacje" nie nosi znamion dyskryminacji - zapewnił rzecznik.
Natomiast Agencji Prasowej dpa rzecznik Ergo powiedział, że "to było z pewnością bardzo niefortunne zestawienie".
Oszukiwali pracowników
W ostatnich dniach wyszły na światło inne niejasne praktyki. Przedstawiciele ubezpieczyciela w celu otrzymywania większych prowizji ukrywali przed pracownikami przedsiębiorstw korzystne taryfy promocyjne ubezpieczenia rentowego. Ergo proponował na początku niemieckim przedsiębiorcom umowy ramowe z korzystnymi dla personelu firm warunkami, następnie właściciele przedsiębiorstw informowali o tym pracowników, a ci z kolei kontaktowali się indywidualnie z przedstawicielami Ergo.
Jednak w trakcie tych rozmów w wielu przypadkach nie oferowano im tych atrakcyjnych taryf tylko inne, na zdecydowanie gorszych warunkach.
Przyczyn takiego zachowania szukać można w systemie prowizyjnym Ergo. Gazecie "Handelsblatt" rąbka tajemnicy udzielił wieloletni przedstawiciel generalny tego ubezpieczyciela, który powiedział, że "za umowę podpisaną w dużym przedsiębiorstwie można było otrzymać może ze 150 euro, natomiast za pojedynczą umowę kasowało się do 1000 euro".
- Nasza specjalna grupa dochodzeniowa zidentyfikowała ten problem przed kilkoma tygodniami - potwierdził gazecie rzecznik Ergo Alexander Becker. - Ergo ma ponad 20.000 takich zbiorczych umów z przedsiębiorstwami. Dotychczasowe kontrole wykazały nieprawidłowości w 160 przypadkach - zapewnił.
Prostytutki i kokaina
Firma znana jest też z wpadek medialnych związanych z nietypowymi pomysłami na zwiększenie efektywności swojej kadry. Podczas jednego z wyjazdów integracyjnych na Majorce pracownicy wciągali z blatu stołu biały proszek. Zdjęcia ilustrujące tę formę rekreacji zamieścił "Bild". Jednak według firmy to w żadnym razie nie kokaina tylko sól.- Te zdjęcia pokazują popularny sposób picia tequili z solą i cytryną, a wciąganie soli do nosa jest częścią tej gry. Z pewnością to, co robi osoba pokazana na zdjęciu, nie jest spożywaniem kokainy - tłumaczył.
Inna z kolei ujawniona w tym roku informacja wywołała prawdziwy skandal. Okazało się, że w 2007 roku nagrodą dla 100 najlepszych handlowców firmy był pobyt w Budapeszcie z możliwością korzystania z usług 20 prostytutek. Na szczególnie zaangażowanych w działalność korporacji pracowników czekały luksusowe pokoje z łóżkami z baldachimem i panie do towarzystwa, które po każdej wykonanej usłudze otrzymywały stempel na noszonej na ręce opasce. Firma przyznała, że taka sytuacja miała miejsce, lecz był to odosobniony incydent.
Specjalnie dla polonia.wp.pl
Jarosław Kozakowski