Narasta fala imigrantów we Włoszech. Europa znowu jest bezradna
W tej chwili w Warszawie, Wiedniu i większości innych stolic europejskich tego problemu nie widać. Telewizje też nie pokazują już stert porzuconych kamizelek ratunkowych ani kolumn uchodźców zmierzających do Niemiec. Europejczycy odetchnęli, ale kryzys imigracyjny się nie zakończył. Fala przybyszów znowu narasta.
W ostatni weekend z wód Morza Śródziemnego wyłowiono ponad 6 tys. imigrantów. To bardzo dużo, ale zdarza się więcej. W połowie kwietnia w ciągu dwóch dni uratowano ok. 8 tys. ludzi, w większości z Bangladeszu, Nigerii, Gwinei i kilku innych państw afrykańskich .
Od początku roku z Libii do Włoch dotarło w ten sposób ok. 37 tys. imigrantów. To dużo więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku, który już był rekordowy. Rzym ocenia, że w 2016 r. do Włoch trafiło blisko 200 tys. imigrantów. W tym roku może być nawet o 30 proc. więcej i nikt nie potrafi sobie z tym poradzić.
Morze Śródziemne patrolują okręty włoskiej straży przybrzeżnej, a także okręty uczestniczące w europejskich operacjach, które mają zakłócić przemyt ludzi. Dołączają do nich ochotnicy z organizacji pozarządowych oraz statki rybackie i handlowe wezwane na pomoc zgodnie z prawem morskim.
Bruksela prowadzi program szkolenia libijskiej straży przybrzeżnej, której zadaniem jest przechwytywanie łodzi i pontonów z imigrantami blisko wybrzeży Afryki. Jak na razie nie przynosi to żadnych wymiernych wyników. Spośród tysięcy ludzi wyciągniętych z wody w weekend, Libijczycy przechwycili zaledwie 170. Tłumaczą, że mają za mało środków.
Libia jest krajem upadłym, rozdzieranym przez zwalczające się rządy, frakcje i bandy. Europa musi bardzo uważnie dobierać partnerów, żeby nie dać się wciągnąć w wojnę domową. Z powodów bezpieczeństwa statki i okręty wyławiające imigrantów z morza nie mogą odstawić ich do Afryki. Przewożą ich do Włoch, co cynicznie wykorzystują przemytnicy, którzy czasem nie dają nawet wystarczająco dużo paliwa, aby łodzie dotarły do Europy.
Ilu ludzi teraz musi umrzeć?
Organizacja przerzutu stała się bardzo ważnym źródłem dochodu dla mieszkańców północnej Libii. Ryzyko i koszty nie odstraszają rzeszy imigrantów liczących na lepsze życie w Europie. Włoskie władze twierdzą, że tylko kilka procent spośród przybyszów ubiega się i otrzymuje azyl jako uchodźcy. Ponad 90 proc. to imigranci zarobkowi z Afryki i Bangladeszu, których nie odstrasza niebezpieczeństwo. Od początku roku w Morzu Śródziemnym utonęło już ponad 1 000 ludzi.
W październiku 2013 r. Europejczyków zaszokowała śmierć ok. 350 imigrantów u wybrzeży włoskiej wyspy Lampedusa. Dwa lata później dopiero śmierć ok. 800 ludzi w jednym wypadku wywołała reakcję. Ile teraz ludzi musi utonąć, żeby ktokolwiek się zainteresował? Mijają kolejne lata, statystyki rosną i nadal nie ma pomysłów albo woli, aby realnie stawić czoła problemowi. Kolejna wielka tragedia jest tylko kwestią czasu.