Napieralski ujawnił, kiedy podejmie decyzję ws. poparcia
Szef SLD Grzegorz Napieralski zapowiedział, że na początku przyszłego tygodnia podejmie decyzję, kogo ewentualnie poprze w II turze wyborów prezydenckich. 4 lipca zmierzą się Bronisław Komorowski (PO) i Jarosław Kaczyński (PiS).
Napieralski zapewnił w Szczecinie, że jego decyzja "będzie szybciej niż później", bo - jak zaznaczył - ogłoszona przed samymi wyborami byłaby nieskuteczna. Dopytywany, kiedy zostanie przedstawiona, odparł, że na początku przyszłego tygodnia.
Jednocześnie szef SLD, który otrzymał w I turze wyborów prezydenckich, poparcie prawie 14% Polaków, odparł, że nie będzie żądał w zamian za udzielenie poparcia w wyborach prezydenckich stanowisk, ale będzie chciał rozmawiać o programach kandydatów.
- Nie kupczymy stanowiskami, to na pewno. Jeżeli ma być to cena, to cena ustaw i wizji Polski na przyszłość. Ja takie propozycje programowe przedstawię obu kandydatom, jeżeli dostanę od nich tylko zaproszenie, to zaproszenie przyjmę i z konkretnymi propozycjami udam się. Ale będą to propozycje ustaw, reform i zmian, a nie żądania stanowisk - podkreślił Napieralski.
Po raz kolejny zaznaczył, że jego decyzja, jak zachowa się przed II turą wyborów, będzie zależeć od spotkań z wyborcami (pierwsze we wtorek w Szczecinie) i zapleczem politycznym. Sam jestem tego ciekaw, jak będą wyglądać te spotkania, bo propozycje padają ciekawe - dodał.
Pytany przez dziennikarzy, jak odbiera słowa Jarosława Kaczyńskiego o lewicy, odparł, że cieszą go one, jak i słowa o lewicy marszałka Komorowskiego.
Kandydat PiS na prezydenta mówił podczas poniedziałkowego spotkaniu z wyborcami w Szczecinie, że nie boi się zarzutów, że ma lewicowe poglądy. Jak zaznaczył, od tej pory nie będzie używał słowa postkomunizm, tylko lewica. Natomiast Komorowski, w niedzielę wieczorem mówił m.in., że rezultat wyborczy Napieralskiego, na pewno napawa dumą. Dodał też, że chciałby, aby wynik kandydata SLD zapowiadał "lepsze czasy dla polskiej lewicy", bo - jak mówił - "polska lewica na scenie politycznej jest absolutnie niezbędna".
- Wierzę głęboko, że będzie to przełom w relacjach między środowiskami, że w końcu prawica zacznie nas traktować inaczej, normalnie i zobaczy w nas siłę bardzo postępową i nowoczesną, bo SLD bardzo mocno wewnętrznie się zmieniło - powiedział. Dodał, że ma nadzieję, iż te słowa nie będą obowiązywać jedynie do 4 lipca - dnia głosowania w II turze.
- Nawet gdyby te słowa miały być tylko zachętą dla elektoratu, (...) to będzie bardzo ciężko wycofać się z nich po 4 lipca. To unormuje scenę polityczną, a to dla lewicy wielka szansa, by stała się pełnoprawnym uczestnikiem gry politycznej - dodał.
Odnosząc się do słów Kaczyńskiego, że PiS jest być może "po trosze lewicowy" Napieralski powiedział: - "Po trosze" robi bardzo wielką różnicę. Wszyscy chcą być w ciągu tych dwóch tygodni lewicowi, to miłe". Polacy jednak będą wiedzieć, że SLD to prawdziwa lewica i nikt już nie podkupi nam elektoratu - dodał.
Pytany, jak ocenia takie kroki wobec lewicy, odparł, że rozumie takie zachowania i uważa je za naturalne, bo - jak mówił - II tura wyborów to walka o wszystko dla PiS i PO. - Przegrana, szczególnie Bronisława Komorowskiego, który był prawie już prezydentem, byłaby dla niego i jego partii katastrofą - ocenił.
Napieralski zapowiedział, że nadal będzie spotykał się z wyborcami w Polsce, tak samo jak w kampanii wyborczej, podczas otwartych spotkań na ulicach miast, bazarach pod zakładami pracy, bo - jak mówił - chce "być fair" wobec wyborców. - Przed nami wybory samorządowe i parlamentarne. Chcielibyśmy dalej być w ofensywie. Chcemy podtrzymać, a nawet powiększyć nasze poparcie - podkreślił szef SLD.
Pytany o możliwe koalicje Sojuszu w parlamencie, Napieralski powiedział: - Jesteśmy partią polityczną; by realizować własny program polityczny musimy rządzić lub współrządzić, więc koalicje są rzeczą naturalną. Czy w tym parlamencie, bardzo wątpliwe, czy zaraz po wyborach parlamentarnych - bardzo prawdopodobne.
Pytany, czy dojdzie do rozliczeń w partii po wyborach, w związku z tym, że nie wszyscy w SLD poparli go w kampanii, odparł, że "raczej nie będzie konsekwencji". Bardziej niż rozliczenia ważne są podziękowania tym, którzy pomagali - powiedział. Dodał jednak, że Sojusz musi być wewnętrznie zmieniony.
Napieralski, który w poniedziałek zaprosił przedstawicieli ugrupowań parlamentarnych do udziału w "okrągłym stole" na temat służby zdrowia, we wtorek zaapelował do nich o udział w tym spotkaniu. Apeluję o rozmowę merytoryczną, bo służba zdrowia nie ma barwy politycznej - podkreślił.
Lider SLD dodał, że pozytywną odpowiedź otrzymał już od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Mówił też, że był pozytywny sygnał ze strony lidera PSL Waldemara Pawlaka, ale czeka na oficjalne potwierdzenie.
Premier Donald Tusk, pytany we wtorek przez dziennikarzy, kto będzie reprezentował PO w tym spotkaniu, odparł, że zwróci się do minister zdrowia Ewy Kopacz, by uczestniczyła w nim.
Napieralski wyraził nadzieję, że sprawa służby zdrowia bardziej połączy polityków niż podzieli. Według niego, podczas rozmowy powinno dojść do "przynajmniej jednego ustalenia", że niezależnie od tego, kto rządzi w Polsce, to "nie robi się nagle reformy reformy, wywrotki i zdemolowania tego, co zostawili poprzednicy". - To przede wszystkim szkodziło służbie zdrowia - zaznaczył.
Napieralski zapowiedział też, że w środę zamierza złożyć na ręce marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego dokument dotyczący propozycji SLD w sprawie poprawy warunków bezpieczeństwa polskich żołnierzy w Afganistanie.
Komorowski, który pełni obowiązki prezydenta, zapowiedział we wtorek, że w czwartek o godz. 14.00 odbędzie się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie polskiej misji wojskowej w Afganistanie.