Napastnik z warszawskiego wieżowca nie odzyska pieniędzy
Sprawa Jerzego G., który w styczniu groził wysadzeniem w powietrze warszawskiego wieżowca, nie będzie ponownie rozpatrywana przez prokuraturę. Mężczyzna twierdził, że przez pracowników Domu Maklerskiego Millennium stracił oszczędności całego życia.
15.03.2005 | aktual.: 15.03.2005 18:53
Po zbadaniu dokumentów okazało się, że największa strata - 80 tys. zł - to efekt przegrania przez Jerzego G. procesu wytoczonego bankowi i związanych z tym kosztów. Ponieważ była to sprawa cywilna nie możemy obecnie już nic z tym zrobić - poinformował rzecznik bydgoskiej Prokuratury Okręgowej Jan Bednarek.
14 stycznia, w biurowcu w centrum Warszawy, mieszkaniec Bydgoszczy Jerzy G. poinformował, że ma przy sobie ładunki wybuchowe i zamierza je zdetonować. Pracownicy opuścili biurowiec, a po kilkugodzinnych negocjacjach Jerzy G. oddał się w ręce policji. Rzekoma bomba okazała się atrapą.
W wypowiedziach telewizyjnych Jerzy G. mówił, że chciał zwrócić w ten sposób uwagę na nieprawidłowości, których miał się dopuścić na jego niekorzyść Dom Maklerski Millennium. Efektem tego miała być utrata przez niego kilkudziesięciu tysięcy złotych, oszczędności całego życia.
W 1996 roku prokuratura badała kwestionowaną przez Jerzego G. autentyczność podpisu na upoważnieniu zleceń telefonicznych w domu maklerskim. Przeprowadzona dla potrzeb dochodzenia ekspertyza wykazała, że podpisu nie złożył pokrzywdzony, ale też fałszerstwa nie dopuściła się osoba obsługująca go w biurze maklerskim. Sprawę umorzono z powodu niewykrycia sprawcy.
Po dokonanej w styczniu przez mężczyznę spektakularnej próbie szantażu Prokuratura Rejonowa Warszawa Wola postawiła Jerzemu G. zarzut "stosowania groźby w celu odzyskania wierzytelności". Grozi mu za to od 3 miesięcy do pięciu lat więzienia. Nie został skierowany do sądu wniosek o aresztowanie G., mężczyzna pozostaje pod dozorem policji.