PolskaNapad na polskiego dyplomatę w Moskwie - MSZ protestuje

Napad na polskiego dyplomatę w Moskwie - MSZ protestuje

Polskie MSZ wezwało charge d`affaires ambasady rosyjskiej w Warszawie Władimira Siedycha, któremu zastępca dyrektora Departamentu Europy MSZ Wojciech Zajączkowski przekazał notę protestacyjną w sprawie pobicia II sekretarza polskiej ambasady w Moskwie - poinformował Tomasz Szeratics z Departamentu Systemu Informacji MSZ.

Napad na polskiego dyplomatę w Moskwie - MSZ protestuje
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

10.08.2005 | aktual.: 10.08.2005 19:52

Obraz

Protest polskiego MSZ

Domagamy się szybkiego wyjaśnienia przez władze rosyjskie zaistniałej sytuacji, znalezienia winnych, postawienia ich przed sądem oraz ukarania. MSZ oczekuje podjęcia wszelkich niezbędnych środków dla zapewnienia bezpieczeństwa personelowi polskich placówek dyplomatycznych na terenie Federacji Rosyjskiej oraz zapobieżenia podobnym incydentom w przyszłości - oświadczył Szeratics.

Dzisiejsze zdarzenie budzi nasze szczególne zaniepokojenie, zważywszy, że jest to już drugi w ciągu kilku dni przypadek pobicia polskiego obywatela chronionego immunitetem dyplomatycznym - podkreślił.

Szeratics poinformował też, że w związku z incydentem ambasador RP w Moskwie Stefan Meller wystosował specjalne zarządzenie dla pracowników ambasady, w którym zakazał opuszczania terenu ambasady pojedynczo oraz polecił ograniczyć do minimum wszelkie wychodzenie na teren miasta w ramach wykonywania obowiązków służbowych.

Pobity o godz. 13.00 czasu miejscowego drugi sekretarz polskiej ambasady w Moskwie został zaatakowany przez mężczyznę "śledzącego go od pewnego czasu" - powiedział Szeratics. Poinformował, że do zdarzenia doszło niedaleko jednego z centrów handlowych w Moskwie. Polski dyplomata odniósł szereg obrażeń głowy i klatki piersiowej, ma m.in. naderwane ucho i posiniaczoną twarz - lekarze nie wykluczają wstrząśnienia mózgu. Ofiara napadu znajduje się obecnie w szpitalu, gdzie trwają badania lekarskie.

Szeratics pytany, czy MSZ traktuje pobicie jako wybryk chuligański, czy ma on może kontekst polityczny, powiedział, że resort "wstrzymuje się od publicznego komentowania tego wydarzenia".

Na pytanie, czy polski dyplomata informował kogoś o tym, że jest śledzony, Szeratics powiedział, że z tego, co wie, nie miał takiej okazji. Po prostu był śledzony od kilku godzin, poruszał się po mieście, zanim wrócił na teren ambasady, został napadnięty - mówił Szeratics.

Zaznaczył, że polska ambasada jest w kontakcie z rosyjską milicją i organami ścigania. Wierzymy, że szybko będziemy znali rezultaty śledztwa - mówił. Podkreślił też, że minister Adam D. Rotfeld (który przebywa na urlopie)
jest na bieżąco informowany o wszystkich wydarzeniach. MSZ pracuje, podejmuje wszelkie niezbędne działania - dodał.

Dziennikarze chcieli wiedzieć, czy Polska nie zamierza zapewnić polskim dyplomatom bezpieczeństwa własnymi siłami - tak jak ma to miejsce w Iraku. Jest zasadnicza różnica między sytuacją w Iraku, a sytuacją w Rosji - powiedział przedstawiciel MSZ. Według niego, "działania, które są adekwatne w Iraku, nie są adekwatne w Rosji". Wyjaśnił, że za bezpieczeństwo placówek dyplomatycznych odpowiada państwo przyjmujące. Oczekujemy, że bezpieczeństwo zapewni nam strona rosyjska - dodał.

Pytany, czy MSZ rozważa wycofania polskiego ambasadora z Moskwy, Szeratics powiedział, że żadnych działań w tym kierunku resort nie podjął.

Premier zwołuje nadzwyczajne spotkanie

Premier Marek Belka zaprosił przedstawicieli wszystkich klubów parlamentarnych oraz ministerstw i instytucji państwowych zajmujących się problematyką międzynarodową na spotkanie, którego celem będzie dyskusja na temat głównych kwestii dotyczących stosunków Polski z Białorusią i Rosją.

Spotkanie zaplanowano na początek przyszłego tygodnia - poinformowało Centrum Informacyjne Rządu.

Wszystkie kluby parlamentarne zadeklarowały w środę, że wezmą udział w zaproponowanej przez premiera Marka Belkę dyskusji na temat stosunków Polski z Białorusią i Rosją. Eurodeputowany PiS Michał Kamiński powiedział, że jego partia przyjmie zaproszenie premiera. Jakkolwiek inicjatywa jest nieco spóźniona, tym niemniej trzeba - oświadczył.

Udział przedstawiciela PO w spotkaniu zapowiedział sekretarz generalny tej partii Grzegorz Schetyna. Trzeba porozmawiać, sytuacja jest bardzo poważna - ten konflikt nie rozwiązuje się, tylko narasta. To nie jest kwestia polityki, tylko bezpieczeństwa państwa - zaznaczył Schetyna.

Szef klubu SLD Krzysztof Janik podkreślił, że ważne jest, aby z Polski "nie dobiegała kakofonia głosów" na temat tego, co się dzieje obecnie na Białorusi i w Rosji. Dobrze żebyśmy się porozumieli, że tych spraw nie będziemy rozgrywać pod kątem własnych interesów.

Rzecznik SdPl Arkadiusz Kasznia powiedział, że przedstawiciel Socjaldemokracji pojawi się na spotkaniu na sto procent. Będziemy aktywnym uczestnikiem rozmów zwłaszcza, że sytuacja na Wschodzie jest trudna i mocno skomplikowana - dodał.

Chcemy usłyszeć od premiera i szefa MSZ wszystkie istotne informacje na temat polskiej polityki wschodniej oraz stanowiska jakie resort spraw zagranicznych zajmuje w coraz bardziej dramatycznej sytuacji w Rosji i na Białorusi - podkreślił lider LPR Marek Kotlinowski. Jak dodał, na spotkaniu na pewno "stawi się albo on sam, albo Roman Giertych".

Prezes PSL Waldemar Pawlak uważa, że "ważne jest, abyśmy wszyscy rozmawiali o konkretach, bo sytuacja w Rosji i na Białorusi nie jest sprawą kampanii wyborczej żadnej partii, ale sprawą państwa".

Jak zaznaczyła sekretarz Samoobrony Renata Beger, na spotkaniu przedstawiciel jej partii będzie chciał przypomnieć, że Samoobrona już od dawna przestrzegała rząd, iż nieodpowiedzialne zachowania polityków polskich mogą doprowadzić do popsucia stosunków dobrosąsiedzkich.

"Pobicie polskiego dyplomaty to nie chuligański wybryk"

Polscy politycy różnych opcji politycznych są zgodni, że Polska powinna wzmocnić ochronę placówek dyplomatycznych w Rosji. Według niektórych, kolejna napaść na pracownika polskiej ambasady jest rosyjską prowokacją i wpisuje się w antypolską kampanię prowadzoną przez Moskwę.

W ocenie marszałka Sejmu Włodzimierza Cimoszewicza, jeśli Rosja nie będzie potrafiła wyjaśnić okoliczności pobicia kolejnego pracownika polskiej ambasady, "to nie tylko w oczach Polski i Polaków, ale także opinii międzynarodowej stanie się państwem o dwuznacznej reputacji". Według marszałka, wszystko wskazuje na to, że pobicie pracownika ambasady nie jest sytuacją przypadkową i powinno stać się powodem do wzmocnienia ochrony naszych dyplomatów.

Zdaniem PiS, napad na kolejnego już pracownika polskiej ambasady to rosyjska prowokacja. PiS oczekuje od przedstawicieli najwyższych polskich władz "wyważonej, lecz adekwatnej do powagi sytuacji" reakcji na ten incydent. PiS ma nadzieje, że "sprawa prowokacji rosyjskich nie stanie się przedmiotem kampanii wyborczej, a wspólne stanowisko w tej sprawie zajmą wszystkie liczące się siły polityczne".

Według Bronisława Komorowskiego (PO), napady na pracowników polskiej ambasady w Moskwie nie są dziełem przypadku, tylko dowodem na realizację wymyślonego w Rosji "scenariusza dalszego zaognienia stosunków polsko-rosyjskich i dalszego upokarzania Polski".

Wiceszef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Tadeusz Iwiński (SLD) uważa, że polskie władze powinny wzmocnić ochronę placówek w Rosji oraz "stanowczo" zażądać, aby Rosjanie - zgodnie z konwencją wiedeńską - skuteczniej chronili nasze placówki dyplomatyczne. Jego zdaniem, reakcja polskich władz "powinna być zdecydowana, ale jednocześnie spokojna".

Zdaniem szefa SdPl Markiem Borowskim, w sprawie pobić polskich dyplomatów w Moskwie "potrzebne jest jasne stanowisko polskiego rządu, prezydenta oraz UE". Według niego, napady na pracowników polskiej ambasady są "najwyraźniej zaplanowaną akcją ludzi, którym zależy na komplikowaniu stosunków polsko-rosyjskich".

Lider LPR Roman Giertych opowiedział się za skierowaniem pod adresem władz Rosji "bezwarunkowego żądania" zapewnienia bezpieczeństwa polskim dyplomatom. Jego zdaniem, napaści na Polaków "mają ewidentny związek z antypolską kampanią w ostatnich dniach i są dowodem anarchizacji życia w Rosji.

Z kolei szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jerzy Bahr ocenił, że seria napaści na pracowników polskiej ambasady w Moskwie jest podejrzana i daje dużo do myślenia, ale z dalszymi ocenami należy się wstrzymać do czasu zakończenia śledztw prowadzonych w tych sprawach.

Reakcji prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego na pobicie polskiego dyplomaty domagała się Młodzież Wszechpolska. W tym celu demonstrowała pod Pałacem Prezydenckim skandując: "Wracaj z wakacji!".

Dziennikarka "Echa Moskwy" Julia Łatynina jest przekonana, że pobicie polskiego dyplomaty nie jest chuligańskim wybrykiem. Według niej, w incydencie uczestniczyli prawdopodobnie członkowie jednego z rosyjskich ugrupowań politycznych, a do pobicia doszło na polityczne zamówienie. Julia Łatynina dodała, że wyniki oficjalnego śledztwa zapewne wykażą, że sprawcy działali z własnej woli.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)