Nałęcz: sprawozdanie Błochowiak jest kpiną
Tomasz Nałęcz (SDPL), przewodniczący komisji
śledczej badającej sprawę Rywina uważa, że wokół sprawozdania
przygotowanego przez Anitę Błochowiak (SLD) zostało zawarte
porozumienie. Rezultatem tego porozumienia - zdaniem Nałęcza -
jest to, że sprawozdanie Błochowiak zostało przegłosowane jako
ostateczne sprawozdanie komisji. Dodał, że czuje się zawstydzony, "że przez SLD, Samoobronę i
posła Kopczyńskiego przyjęliśmy sprawozdanie, które jest kpiną".
"Stoimy wobec brutalnej, nagiej rzeczywistości. Doszło do zawarcia porozumienia na gruncie sprawozdania pani poseł Błochowiak i przeciwko temu można się burzyć, można płakać w bezsilnej złości, ale żadne sztuczki na to nie pomogą" - powiedział Nałęcz.
Za raportem Błochowiak, zgłoszonym w formie poprawki, głosowało w poniedziałek 5 posłów, przeciw było 4. Pozostałe raporty, przygotowane wcześniej przez poszczególnych członków komisji, zostały zgłoszone jako wnioski mniejszości. Kilka dni wcześniej komisja za bazowe przyjęła sprawozdanie przygotowane przez Nałęcza. Miało ono być podstawą do dalszych prac komisji.
W swoim raporcie Błochowiak napisała m.in., że Lew Rywin, przychodząc do Agory, nie był wysłannikiem grupy trzymającej władzę, gdyż ta w ogóle nie istniała.
Nałęcz uważa jednak, że jeszcze nie wszystko stracone. "Jeszcze jest debata sejmowa i prezentacja wniosków mniejszości. Skoro układy w komisji doprowadziły do przyjęcia tego tekstu, teraz Sejm będzie musiał zdać egzamin z przyzwoitości i poczucia prawdy" - dodał Nałęcz.
Szef komisji powiedział, że bez względu na przyjęte sprawozdanie "tego, co Polacy zobaczyli dzięki komisji śledczej, nikt im nie odbierze". "Myślę, że Sejm będzie głosował świadomy tej prawdy, a nie wyraźnego układu politycznego, który zmontowano w komisji" - zaznaczył szef komisji.