Nałęcz o sprawozdaniu komisji: powinno być jak najszybciej
Szef sejmowej komisji śledczej Tomasz Nałęcz (UP) powiedział dziennikarzom, że wtorkowa debata w komisji utwierdziła go w przekonaniu, iż prace nad końcowym raportem powinny zostać przyspieszone.
"Pojawiają się już próby formułowania poszczególnych propozycji wniosków do prokuratury, cząstkowego odnoszenia się do wybranych fragmentów sprawozdania" - podkreślił.
Dodał, że tak będzie organizował pracę zespołu redakcyjnego, żeby "wręcz równolegle do ostatnich przesłuchań przystąpić do pisania sprawozdania". Według Nałęcza, zaplanowane przesłuchania zakończą się w listopadzie, a ewentualne dalsze - jakie mogą wyniknąć w trakcie pracy nad sprawozdaniem - odbędą się dopiero w styczniu.
Dziennikarze pytali Nałęcza dlaczego komisja wysłała sygnał, że są "równi i równiejsi", że niektórych się wzywa, a niektórzy mogą sobie wybrać, czy chcą się spotkać z komisją.
Jak podkreślił Nałęcz, komisja nie sformułowała żadnego apelu do prezydenta, żeby sam zgłosił się przed komisję. "To komisja wzywa świadków i to jest sytuacja nie do odwrócenia" - zaznaczył.
"Oczywiście prezydent sam nie może zdecydować, czy stanąć przed komisją śledczą, bo przed komisję można być wezwanym" - oświadczył.
Dziennikarze zarzucili szefowi komisji, że podczas dyskusji nad wezwaniem prezydenta "był rzecznikiem jego interesów". "Nie bronię prezydenta" - odparł Nałęcz. "Z tą samą determinacją występowałem przeciwko wzywaniu prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego" - przypomniał. Jak dodał, uważał, że jeśli komisja "zanurzy się w ustalaniu wszystkich okoliczności, w jakich Michnik informował kilkuset rozmówców o propozycji Rywina, to sprawozdania nigdy nie będzie".
Szef komisji, odpierając zarzuty, powiedział także, że powtórzył te argumenty, które formułował kilka miesięcy temu. "Uważam, że zgromadzony przez komisję materiał dowodowy potwierdza, że komisja przesłuchując prezydenta może wyjaśnić tylko okoliczności jego rozmowy z Michnikem oraz okoliczności przekazania przez Rywina notatki" - podkreślił.
Jak dodał, w zeznaniach jakie prezydent złożył przed prokuraturą, te dwie sytuacje są obszernie opisane. "Jestem przeciwny, żeby kierując się chęcią wyjaśnienia tych drugo-, trzecio- czy czwartoplanowych z punktu widzenia afery Rywina kwestii, sprawiać wrażenie, że prezydent ma swój udział w tej aferze" - zaznaczył Nałęcz.
Zaapelował jednocześnie, by wyjaśniać te "fakty, które mogą doprowadzić przed oblicze sprawiedliwości, z poważną sankcją, Rywina i jego wspólników".