Największa tajemnica tragicznie zmarłej Prezydenckiej Pary
To największa tajemnica tragicznie zmarłej Prezydenckiej Pary. Maria Kaczyńska spisywała pamiętniki. W grubych kalendarzach, pod kolejnymi datami, notowała osobiste myśli, obserwacje, przeżycia.
Pisała też o swoich obawach, gdy okazało się, że będzie pełnić rolę pierwszej damy. - Miała z tym wiele dylematów - opowiada nam znajomy państwa Kaczyńskich. O sekretnych pamiętnikach dowiedziały się już wydawnictwa i oferują za nie duże kwoty. Ale córka prezydentowej, Marta Kaczyńska (30 l.), zdradza "Faktowi": - Nigdy ich nie sprzedam!
Maria Kaczyńska pamiętniki pisała w tak wielkiej tajemnicy, że wiedziały o nich zaledwie trzy, najwyżej cztery osoby najbardziej zaprzyjaźnione z pierwsza damą. O ich istnieniu nie wiedziała nawet prezydencka córka. - Znalazłam je dopiero przeglądając rzeczy mamy w apartamentach Pałacu Prezydenckiego. To kilka kalendarzy - zdradza "Faktowi" Marta Kaczyńska. Przyznaje, że je przejrzała. - Notatki dotyczyły rzeczy służbowych, spotkań, także tych prywatnych - opowiada. Ale na dokładne przeczytanie całości jeszcze się nie zdecydowała. Wiąże się to bowiem ze zbyt ogromnymi emocjami, na które nie jest gotowa.
"Fakt" dotarł jednak do osób, które uchyliły rąbka tajemnicy. - Maria tworzyła takie bardziej rozbudowane notatki przy poszczególnych datach, które coś dla niej znaczyły. Czasem dzwoniła do mnie i pytała o jakiś szczegół, który jej umknął - zdradza nam wieloletnia przyjaciółka rodziny Kaczyńskich, Hanna Foltyn-Kubicka. Od innej osoby, blisko znającej Prezydencką Parę dowiedzieliśmy się także, że Maria Kaczyńska sporo miejsca w pamiętnikach poświęcała sprawowaniu funkcji pierwszej damy. - Miała wiele dylematów z tym związanych. Rozterek i wątpliwości. Także prasa nie oszczędzała jej męża. Bardzo zabolała ją choćby sytuacja, gdy zaniosła Leszkowi reklamówkę z jedzeniem do samolotu, z czego wiele osób się śmiało - zdradza znam znajomy rodziny Kaczyńskich.
Wiadomo tylko, że Maria Kaczyńska zaczęła notować ważne dla niej wydarzenia, gdy jej mąż został wybrany na prezydenta. Z pewnością jeden z pierwszych wpisów dotyczył przeprowadzki do Pałacu Prezydenckiego. Tym bardziej, że Maria Kaczyńska zwlekała z przeniesieniem się na Krakowskie Przedmieście. - Mieszkaliśmy na Powiślu parę dobrych lat i czuję się tam jak w domu. Ludzie mnie tam znają. Oczywiście, towarzyszy mi ktoś z ochrony, choć chętnie pochodziłabym sobie sama. Nie pozwalają na to przepisy. Raz udało mi się wymknąć i mogły być z tego nieprzyjemności. Na początku trudno mi było się przyzwyczaić, ale BOR-owcy zachowują się bardzo dyskretnie - mówiła w wywiadzie dla "Przekroju".
Ale co wtedy naprawdę czuła, zapisała właśnie w pamiętniku. Na kartach kalendarzy na pewno nie pominęła oceny słynnych słów ojca Tadeusza Rydzyka, który nazwał ją czarownicą. Jej znajomi przyznają, że bardzo to przeżyła, ale tylko w prywatnych rozmowach. Nigdy oficjalne. - Byłam zdumiona, że osoba duchowna może wyrażać takie opinie. Nie oczekuję przeprosin - odpowiedziała, gdy ją o to zapytali internauci. Ale prawdziwe emocje przelała na papier.
Na wieść o istnieniu pamiętników w kolejce o prawa do książki stanęły wydawnictwa. I licytują się w propozycjach honorarium. - Nigdy ich nie sprzedam. Są dla mnie zbyt ważne - rozwiewa jednak nadzieje wydawców Marta Kaczyńska. - I nie wiem, czy kiedykolwiek je ujawnię. Chyba nie - mówi "Faktowi" prezydencka córka.
Polecamy w wydaniu internetowym Fakt.pl:
Rząd podniósł VAT. Zobacz, co zdrożeje!