Największa polityczna wpadka 2010 roku
Jakie sytuacje, wypowiedzi bądź decyzje zasługują na miano politycznej wpadki roku 2010? Zdaniem Marka Wikińskiego (SLD) wtopę zaliczył Ludwik Dorn, "któremu na trzeźwo ciężko było wrócić do PiS-u". Według Krzysztofa Tyszkiewicza (PO) to "UDwa", którego słucha Jarosław Kaczyński i płacz Beaty Kempy na komisji. Ewa Kierzkowska uważa, że wielkim niewypałem jest Janusz Palikot i jego szumne zapowiedzi o nowej partii. Jan Dziedziczak (PiS) przytacza słynne wpadki Bronisława Komorowskiego, o tym, że "woda spływa", a dowodem na to, że PKP również ma poczucie humoru jest puszczanie filmów Stanisława Barei w czasie kryzysu rozkładowego.
Reporter: Dominika Leonowicz, Zdjęcia: Rafał Smykowski