ŚwiatNajtańszy urlop - tylko tam

Najtańszy urlop - tylko tam

Do Maspalomas na Kanarach, czy do rodzinki pod Grójcem? Emigranci w Wielkiej Brytanii raczej nie spędzają urlopu "po polsku", czyli przy remoncie swojego domu, na działce, albo naprawiając samochód.

Najtańszy urlop - tylko tam
Źródło zdjęć: © Robert Małolepszy/ wp.pl

08.06.2011 | aktual.: 09.06.2011 07:56

Emigranci są bardziej ciekawi świata - wynika z badań prowadzonych przez organizacje turystyczne i biura podróży. Na urlop oszczędzają przez cały rok. Podróże są w ścisłej czołówce ich życiowych potrzeb. Szukają ofert nie tylko pod kątem ceny. Liczą się także atrakcyjność miejsca, standard zakwaterowania, własne gusty w kwestii spędzania wolnego czasu. Dylemat, czy pojechać raczej do Maspalomas na Kanarach, czy do rodzinki pod Grójcem wielu rozstrzyga bez problemu - rodzina na Boże Narodzenia, a latem plaża i słońce. Ewentualnie jakaś ciekawa wyprawa.

Jest, w czym wybierać, biura podróży mają ofertę na każdą kieszeń. Nietrudno znaleźć dwutygodniowy urlop w Grecji albo Hiszpanii od 300 funtów za osobę. To cena za przelot i zakwaterowanie w trzygwiazdkowym hotelu. Dokładając kolejne 200 funtów dostaniemy "full wypas", czyli all inclusive. Jeszcze na początku czerwca także opcja all inclusive, a więc przelot, hotel i do woli jedzenia oraz wszelakiego picia, była dostępna na Malcie za 120 funtów od osoby za tydzień pobytu. Lipiec i sierpień są tradycyjnie najdroższe. Bywa, że nawet o 100% i więcej.

Bez wizy na prowincję

Zdaniem Doroty Adamson z firmy Thomas Cook dużym zainteresowaniem wśród Polaków cieszy się Gambia, jedno z najmniejszych państw Afryki, leżące na zachodzie tego kontynentu. - Niskie ceny połączone w dużymi walorami turystycznymi przyciągają wielu urlopowiczów. Odradzam jednak szukanie ofert last minute, przed wyjazdem do tego kraju należy się zaszczepić przeciw chorobom tropikalnym z kilkutygodniowym wyprzedzeniem - informuje pracownica biura. Trzeba też postarać się o wizę.

Wizy, to zresztą częsty problem przy wyjazdach do części krajów, który zresztą dotyczy nie tylko Polaków. Kto narzeka na kolejki pod polskim Konsulatem w Londynie powinien zajrzeć pod chiński, zlokalizowany prawie po sąsiedzku.

Nie potrzeba wizy, żadnych rezerwacji i formalności żeby zwiedzić... Anglię. Całkiem sporo naszych rodaków odkryło już jej urok. Szczególnie osoby mieszkające w Londynie. Artysta malarz Paweł Kordaczka mówi, że wyjeżdża ze stolicy, gdy tylko ma okazję. - Jakbym jechał do całkiem innego świata. Dużo ładniejszego świata. Chyba każdy, kto wyjechał poza Londyn musiał to zauważyć - twierdzi Paweł.

Na prowincji nocleg ze śniadaniem, popularny Bed and Breakfast, można znaleźć nawet za 20 funtów. Komunikacja jest wyśmienita, acz pociągami nieco kosztowna.

Gdzie oczy poniosą

Wycieczki albo wczasy pobytowe, to jednak nie dla wszystkich najatrakcyjniejsza forma urlopu. Niektórzy wypoczynek organizują sobie sami od A do Z. Andrzej Bugajski - Śpiwok i Marta Sypko niedawno wrócili z sześciotygodniowej wyprawy po Europie na motocyklu. - Przejechaliśmy łącznie ponad 6 tysięcy kilometrów. Po drodze Francja, Monako, Włochy, Szwajcaria, Austria, Słowacja, Polska, Niemcy. Cała benzyna na tę podróż wyniosła nas... 270 funtów - wylicza Śpiwok.

To, rzecz jasna nie cały koszt motocyklowego tourne. Poza wyżywieniem trzeba doliczyć opłaty za kemping albo pole biwakowe. Na obrzeżach większych europejskich aglomeracji czasem wychodzi dość słono, np. w Nicei 30 euro za noc. Dodatkową "atrakcją" wielu kempingów są licznie goszczący tam obywatele jednego z młodszych od Polski kraju członkowskiego UE. Czasem lubią sobie coś zatrzymać na pamiątkę, w przypadku Marty i Andrzeja był do GPS.

Podróżnicy musieli kupić nowy, ale i tak głównie jechali gdzie ich oczy niosły. - To najwspanialszy sposób podróżowania, jaki znam. Przygoda, że trudno opowiedzieć. Rzecz w tym, aby wygospodarować sobie kilka tygodni wolnego - dodaje Marta.

"Zabukowanie" w pracy urlopu stwarza natomiast niektórym spory problem. Zwłaszcza, jeśli chcą mieć latem dłużej niż tydzień wolnego.

Urlop za pół pensji

"Kto nie ma miedzi, ten w domu siedzi" - mówi polskie porzekadło. Podróżowanie i turystyka są niewątpliwie związane z finansami, ale to również kwestia nawyku. W Polsce przez lata urlop był czasem odpowiednim do wykonania remontu domu, naprawy samochodu, pomocy rodzinie przy żniwach albo wyjazdu na saksy, czyli sezonowy zarobek za granicą. To się zmienia. Emigranci chyba szybciej dostrzegli, że urlop to czas na relaks, oderwanie się o codziennych spraw, przynajmniej chwilową zmianę otoczenia.

Z pewnością na bardziej urozmaicone wakacyjne plany ma też wpływ lepsza sytuacja materialna sporej części Polaków, którzy osiedlili się w Wielkiej Brytanii. Daje się też zauważyć, że ceny usług turystycznych w Polsce i na Wyspach są zbliżone o ile nie niższe nad Tamizą niż nad Wisłą. Za pół bardzo skromnej miesięcznej wypłaty w Londynie można sobie zafundować dwa tygodnie wypoczynku z pełnym "wypasem" w jakimś ciepłym, południowym kraju. W Polsce byłoby to raczej bardzo trudne.

Z Londynu dla Polonia.wp.pl
Robert Małolepszy

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)