"Najpierw zmieńmy kraj, potem myślmy o gazie łupkowym"
Kandydat PiS na prezydenta Jarosław Kaczyński powiedział, że zagospodarowanie zasobów gazu łupkowego jest szansą dla Polski, ale ta szansa może być wykorzystana dopiero po gruntownej przebudowie państwa.
- Żeby z tej szansy, jaką być może jest gaz niekonwencjonalny umieszczony w głębi ziemi, skorzystać - trzeba państwo przebudować. Obawiam się, że nie da się go przebudować odcinkowo. To musi być przebudowa znacznie szersza. W przeciwnym razie ta sprawa, która jest związana z ogromnymi pieniędzmi, stanie się pokazowym poligonem polityki transakcyjnej ze wszystkimi jej negatywnymi skutkami - mówił Kaczyński podczas zorganizowanej w Warszawie debaty na temat gospodarki.
Uczestniczący w debacie mec. Jan Stefanowicz podkreślił, że w Polsce brakuje regulacji prawnych dotyczących zagospodarowania zasobów naturalnych. Jarosław Kaczyński zgodził się z tym i dodał, że istnieje też problem "zaniechania rozpoznania geologicznego" oraz problem "modelu uprawiania polityki".
Kaczyński mówił też o tym, jakie działania dotyczące bezpieczeństwa energetycznego podejmował rząd PiS, którym kierował. Podkreślił, że próbowano wówczas doprowadzić do porozumienia na dostawy gazu z Norwegii, była wydana decyzja o budowie gazoportu oraz rozpoczęto rozmowy na uczelniach z naukowcami o tym, ile jest naprawdę gazu w Polsce do wykorzystania.
Debata o gazie łupkowym rozgorzała w Polsce po słowach Bronisława Komorowskiego. Kandydat PO mówił o eksploatacji gazu łupkowego podczas przedwyborczej wizyty w Londynie. Według Komorowskiego, decyzja w tej sprawie wymaga przemyślenia argumentów zarówno "za", jak i "przeciw". Ocenił też, że eksploatacja gazu łupkowego musiałaby oznaczać zastosowanie metod odkrywkowych, jak w przypadku węgla brunatnego, a zatem byłaby to "dewastacja obszarów krajobrazowych Polski".
Słowa marszałka spotkały się z ostrą odpowiedzią ze strony PiS. Europoseł Konrad Szymański Szymański mówił na konferencji prasowej, że hamowanie projektu wydobywania gazu łupkowego "pod jakimkolwiek pretekstem" oznacza, że "gaz w Polsce będzie droższy, (...) że gospodarka będzie mniej konkurencyjna, że bezpieczeństwo energetyczne będzie stało pod poważnym znakiem zapytania, a Gazprom będzie miał gwarantowaną, decydującą pozycję na rynku gazowym Europy Środkowej". Szymański zaapelował do Komorowskiego, aby ten wycofał się ze swoich słów o gazie łupkowym.