Polska"Najgorzej, gdyby Rosja pomyślała, że odradza się zimna wojna"

"Najgorzej, gdyby Rosja pomyślała, że odradza się zimna wojna"

Najgorszym dla nas scenariuszem byłoby to, że Rosja uważa, że odradza się zimna wojna w jakimś zakresie i działa zgodnie z tym scenariuszem, a Stany Zjednoczone uważają, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje i Polski nie trzeba wzmacniać - powiedział senator PiS Radosław Sikorski w radiowych "Sygnałach Dnia".

17.07.2007 | aktual.: 17.07.2007 11:10

Jacek Karnowski: dużo się mówi o tym – to również w gazetach – że była dobra atmosfera, bardzo dobra atmosfera rozmów Lecha Kaczyńskiego z George’m Bushem. Pan widział te obrazki? Pan zna doskonale amerykańską politykę. Rzeczywiście taka mowa ciała zdradzała, że George Bush się dobrze czuje?

- Myślę, że tak, gdyż administracja George’a Busha przeżywa w tej chwili taką dekompozycję. Nie ma zbyt wielu przyjaciół ani na świecie, ani nawet w Waszyngtonie. Irak nadal nie idzie zbyt dobrze dla Amerykanów, idzie lepiej dla nas niż dla nich i spotkanie z kimś, kto się z nim generalnie zgadza musiało być dla George’a Busha akurat w tym momencie sporą przyjemnością.

Ta rozmowa nastąpiła tuż po tym, jak Rosja wypowiedziała traktat o ograniczeniu sił konwencjonalnych w Europie. To otwarta reakcja na tarczę. Jak pan to skomentuje? Były słyszalne głosy, że Rosja staje się nieprzewidywalna, że właściwie gra już kartą mocarstwową w sposób przekraczający taki świat powojenny (...) zimnowojenny.

- Zgadzam się z tym głosami. Rosja tym posunięciem wywoła ponownie strach przed sobą samą. Nie wiem, czy to jest w jej interesie. Natomiast to oznacza pogorszenie naszego środowiska bezpieczeństwa, gdyż traktat o ograniczeniu zbrojeń konwencjonalnych w Europie był opoką bezpieczeństwa postzimnowojennego (...).

Bo on mówił, że za dużo wojsk nie można w jednym miejscu skoncentrować, za dużo (...).

- On narzucał limity nie tylko globalnie ilości czołgów, ilości różnego rodzaju sprzętu, ale także tzw. limity flankowe, których zresztą Rosja nie przestrzegała. I to był powód, dla którego państwa NATO traktatu nie ratyfikowały. A więc limity co do ilości sprzętu i wojska w rejonie kaukaskim i – co dla nas istotniejsze – w rejonie byłego Leningradu, a więc i państw bałtyckich, i także w enklawie królewskiej. Teraz, za bodajże 150 dni Rosja będzie miała prawo, zgodnie z traktatami nie będzie miała ograniczeń na przykład we wzmocnieniu wojskowym Okręgu Królewskiego i zapowiada, że tam na przykład umieści rakiety średniego zasięgu wycelowane w Warszawę, ale to będzie pogorszeniem naszej sytuacji, czyli już będziemy płacić zwiększonym ryzykiem za amerykańską inicjatywę.

I dlatego powinniśmy domagać się rzeczywistej rekompensaty od Waszyngtonu za tę instalację.

- Tak, gdyż najgorszym dla nas scenariuszem byłoby to, że Rosja uważa, że odradza się zimna wojna w jakimś zakresie i działa zgodnie z tym scenariuszem, a Stany Zjednoczone uważają, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje i Polski nie trzeba wzmacniać. Jeżeli stosunki z Rosją mają się pogorszyć, no to wtedy powinniśmy domagać się od naszego sojusznika, aby działał zgodnie z tą logiką.

Panie ministrze, wizy również były poruszane w czasie tej wizyty Lecha Kaczyńskiego. To był taki rytuał, czasami trochę żenujący, gdy polscy politycy, każdy z polityków lecący do Stanów Zjednoczonych poruszał tę sprawę, że nie było szans. Tym razem ponoć sam George Bush poruszył sprawę. Pańskim zdaniem w perspektywie, nie wiem, 10 lat jest szansa?

- To świadczy o zręczności prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że nie on to poruszył, gdyż obiecywanie przez George’a Busha sprawy załatwienia wiz jest obiecywaniem Inflantów. Już wspomnieliśmy o tym, że Kongres jest kontrolowany przez opozycję i George Bush ma na niego mały wpływ, a sprawa pewnie nie będzie załatwiona w perspektywie i tak najbliższych 18 miesięcy. I zresztą jak powiedział prezydent Kaczyński, na tej sprawie już nam mniej zależy niż kiedyś, bo jeśli chcemy pracować za granicą, to mamy bliżej do Irlandii czy Wielkiej Brytanii, a zresztą zmieniła się diametralnie sytuacja na rynku pracy w Polsce. Więc jest to sprawa teraz bardziej prestiżowa niż realna. I ja sądzę, że będzie załatwiona w sumie na poziomie europejskim, na zasadzie umowy konsularnej między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi i wtedy te procenty odmów naszych, nasze wyższe procenty odmów rozpłyną się w średniej europejskiej i wtedy może być dobrze.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)