Najazd na "polskie Malediwy". Kilometr w kolejce w upale
Prawdopodobnie żadne polskie kąpielisko nie ma tego lata takiej frekwencji, jak krakowski Zakrzówek. Na nadmorskich plażach turyści narzekają na tłok, ale zagęszczenie ludzi nad Bałtykiem nie dorównuje temu miejscu, które już zostało nazwane "polskimi Malediwami".
Ośrodek wodny położony wśród białych skał, przyciągający turkusową barwą wody, oddany do użytku został w zeszłym roku. Teraz to chyba najpopularniejsze kąpielisko w Polsce.
Reporterka "Gazety Wyborczej", która odwiedziła to miejsce w upalny dzień, przecierała oczy ze zdumienia. Chętni do skorzystania z dobrodziejstwa obiektu stali w kilometrowej kolejce.
Najazd na krakowskie kąpielisko Zakrzówek. Do wejścia kilometrowa kolejka
Tłok panuje nie tylko na strzeżonym, atrakcyjnie urządzonym terenie, ale nawet na dzikiej plaży, przy zejściach do wody, na skałach, a nawet na drodze. "Człowiek na człowieku" - komentuje "GW".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mieszkańcy Krakowa i turyści, nawet jak staną w kilometrowej kolejce, nie mają gwarancji na wejście. Niektórzy więc od razu wybierają ogólnodostępną plażę bez ratownika.
Nie dość, że jest tam bardzo brudno, a wszędzie zalegają puszki, butelki i różne opakowania, to plażuje się w potwornym ścisku. Najgorzej jednak, że korzystanie z tej części kąpieliska jest niebezpieczne.
Na zmiany trzeba poczekać do przyszłego roku. Być może wówczas ten obszar Zakrzówka też będzie - jak zapowiada rzeczniczka Zarządu Zieleni Miejskiej w Krakowie, Aleksandra Mikolaszek - pod większą kontrolą.
Przeczytaj również: Zabójcza bakteria w szpitalu w Warszawie. Zakażonych kilku pacjentów
Źródło: "Gazeta Wyborcza"