Nagrobek Bolesława Bieruta zniszczony. Zbigniew Ziobro nakazał zwolnienie wandali z aresztu
• Zatrzymano dwie osoby, które zniszczyły nagrobek Bolesława Bieruta
• Namalowali na nim czerwoną gwiazdę oraz napis "kat"
• Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro nakazał zwolnić zatrzymanych
• Zdaniem Ziobry ich zatrzymanie było "niezasadne"
02.08.2016 | aktual.: 02.08.2016 15:40
Jak poinformowano w komunikacie Ministerstwa Sprawiedliwości, "w dniu 72. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego warszawska policja, bez wiedzy i udziału prokuratury, zatrzymała na Powązkach dwójkę młodych ludzi, którzy na nagrobku Bolesława Bieruta namalowali czerwoną gwiazdę i napisali 'Kat'. Zatrzymanych przewieziono na komisariat".
"Minister sprawiedliwości prokurator generalny Zbigniew Ziobro zażądał od prokuratora regionalnego doprowadzenia do natychmiastowego zwolnienia zatrzymanych. Prokuratorzy z prokuratury okręgowej udali się na komisariat, aby doprowadzić do ich niezwłocznego wypuszczenia na wolność" - zaznaczono w komunikacie.
Jak dodano, w ocenie prokuratora generalnego "zatrzymanie przez policję tych osób na 48 godzin jest niezasadne". Decyzja odnosi się wyłącznie do niezasadności zatrzymania tych osób przez policję, gdyż - jak uzasadniano - osoby zostały ujęte na miejscu, spisane na komisariacie i nie było potrzeby ich zatrzymywania.
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Michał Dziekański powiedział, że do zatrzymania doszło w poniedziałek w okolicy Cmentarza Powązkowskiego. - We wtorek z tymi osobami wykonano czynności procesowe, zostały one przesłuchane w charakterze świadków na okoliczność tego zdarzenia. Po wykonaniu tych czynności prokuratorzy wydali polecenie zwolnienia tych osób - powiedział.
Jak dodał, w tej chwili w sprawie są wykonywane tzw. czynności w niezbędnym zakresie, po zakończeniu których zapadnie ewentualnie decyzja o wszczęciu śledztwa, jeśli "okoliczności tej sprawy będą wskazywały na zasadność takiej decyzji".
Sprawą zajmuje się policja i Prokuratura Rejonowa Warszawa-Żoliborz. Wstępna kwalifikacja prawna sprawy - jak dodał prokurator - oparta jest o artykuł Kodeksu karnego mówiący, że "kto znieważa zwłoki, prochy ludzkie lub miejsce spoczynku zmarłego podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch".
Stołeczna policja poinformowała natomiast, że w trakcie uroczystości związanych z rocznicą Powstania Warszawskiego pracownik ochrony cmentarza zgłosił funkcjonariuszom informację o zdarzeniu. On sam miał tę informację otrzymać od przypadkowych osób i precyzował, że chodzi o kobietę i mężczyznę. Policjanci podczas przeszukania znaleźli przy wandalach czerwony spray. Jak poinformowała policja zatrzymano 49-letnią kobietę i 24-letniego mężczyznę po uroczystościach, poza terenem cmentarza.
- Podstawą zatrzymania było podejrzenie zbezczeszczenia miejsca pochówku - powiedziała podinsp. Magdalena Bieniak z sekcji prasowej KSP. W sumie na 14 nagrobkach umieszczono naklejki, jeden pomalowano farbą. Poza nagrobkiem Bieruta chodziło m.in. o nagrobki stalinowskiego sędziego Józefa Badeckiego i komunistycznego dygnitarza Jakuba Bermana.
W nocy z poniedziałku na wtorek pod stołecznym komisariatem na ul. Żeromskiego, gdzie przebywali zatrzymani zgromadziła się grupa osób chcąca udzielić im wsparcia, obecne były m.in. posłanki PiS: Anita Czerwińska i Małgorzata Gosiewska.
Małgorzata Gosiewska o zatrzymanych: napisali całą prawdę
Zatrzymanie przez policję młodych ludzi, którzy czerwoną farbą na grobie Bolesława Bieruta napisali "kat” i "bandyta", oburzyło Małgorzatę Gosiewską. - Napisali całą prawdę - mówiła jeszcze przed zwolnieniem podejrzanych w programie "Gość poranka". Jak dodała, Bolesław Bierut, prezydent PRL w najczarniejszym okresie stalinowskim po zakończeniu II wojny światowej, wciąż ma okazały monument na wojskowych Powązkach.
Przypomniała, że jeszcze dwa lata temu odbył się uroczysty pogrzeb Wojciecha Jaruzelskiego z udziałem asysty honorowej.
- Jaruzelski, mam za dużo szacunku do polskiego wojska, żeby nazywać go generałem, odpowiada za śmierć górników, stoczniowców - przypomniała. - Boli, że młodzi ludzie, którzy odważyli się nazwać prawdę po imieniu, w tej chwili przebywają w areszcie - mówiła Gosiewska.