Nagranie porwanej dziennikarki włoskiej
Porwana 4 lutego w Iraku dziennikarka komunistycznego dziennika "Il Manifesto" Giuliana Sgrena zwróciła się z dramatycznym apelem do swojego narzeczonego oraz do wszystkich rodaków o pomoc i wsparcie w wezwaniu do wycofania się włoskich wojsk z tego kraju.
16.02.2005 | aktual.: 16.02.2005 16:23
Nagranie z apelem zakładniczki dostarczono przedstawicielom różnych mediów w Iraku, a pierwszy we Włoszech wyemitował je w południe trzeci kanał telewizji publicznej RAI.
Zwracając się najpierw do swojego partnera, dziennikarza "Il Manifesto" Piera Scolariego, a następnie do wszystkich Włochów Giuliana Sgrena mówiła przez łzy.
Liczę na ciebie, cała moja nadzieja jest w tobie. Musisz mi pomóc prosić o wycofanie wojsk. Cały naród włoski musi mi pomóc. Wszyscy, ci którzy byli ze mną w tej walce muszą mi pomóc. Moje życie zależy od was. Naciskajcie na rząd. Pomóżcie mi. Ten naród nie chce okupacji, nie chce wojsk, nie chce cudzoziemców. Pomóżcie mi wszyscy uratować moje życie. Walczyłam zawsze wspólnie z wami - mówiła.
56-letnia Giuliana Sgrena jest przeciwniczką wojny w Iraku i od samego początku konfliktu ostrzegała na łamach swej gazety, że przerodzi się on w straszliwy przelew krwi.
W ubiegłą niedzielę o uwolnienie Sgreny apelował przed modlitwą Anioł Pański Jan Paweł II, a w poniedziałek o jakiekolwiek wiadomości na jej temat poprosił jej ojciec.
Chcemy wiedzieć, co się z nią dzieje, czy żyje. Pokażcie ją - zwrócił się do porywaczy ojciec dziennikarki.
Nagranie wyemitowano w dniu, w którym we włoskim Senacie ma odbyć się głosowanie nad projektem ustawy o sfinansowaniu przedłużonej do końca czerwca misji włoskich wojsk w Iraku. Obserwatorzy wyrażają przypuszczenia, że dramatyczny apel dziennikarki, lękającej się o swoje życie, może mieć istotny wpływ na przebieg głosowania.
W Iraku służy ok. 3 tys. żołnierzy.
Sylwia Wysocka