Nagła zmiana planów. Rząd przeprogramuje telewizory, ale z części rozwiązań rezygnuje
Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, rząd Mateusza Morawieckiego planuje zmiany w przepisach "Lex Pilot". Projektem ustawy posłowie i posłanki zajmą się w czwartek i - jak się dowiadujemy - część pomysłów z ustawy po prostu wyrzucą, a część doprecyzują. Polityczna wola na mieszanie przy TVP znacznie osłabła, gdy były prezes telewizji publicznej Jacek Kurski znalazł pracę w Banku Światowym.
- Rząd wciąż forsuje przepisy "Lex Pilot", ale - jak wynika z informacji WP - już na najbliższym posiedzeniu Sejmu pojawią się poprawki do przepisów.
- Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zaprogramuje tylko pięć pierwszych stacji w telewizorach Polaków, ale na tym jej moc się skończy.
- KRRiT nie będzie decydować o 30 obowiązkowych kanałach dodatkowych, ale tylko o 10. Ich kolejności już nie wskaże.
- Bezpieczne będą stacje komercyjne, które już dziś miały gwarantowaną obecność w polskich domach: TVN, Polsat, TV4 i TV Puls.
Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy i początek prac w parlamencie zaplanowany jest na czwartek 12 stycznia.
Czym jest "Lex Pilot"? W skrócie: to projekt ustawy, który miał pozwolić władzy na faworyzowanie mediów publicznych i dowolne zaprogramowanie pilotów Polaków. Jak wynika z informacji WP, projekt przejdzie kilka zmian. TVP wciąż będzie faworytem, a część kanałów TVP zobaczymy na pierwszych miejscach, jednak z niektórych rozwiązań Zjednoczona Prawica się wycofa. Dlaczego?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PiS dorzuci setki milionów na TVP. "To wyraz desperacji"
Jak słyszymy od polityków PiS, wola do zmian osłabła, gdy pracę w Banku Światowym znalazł były prezes TVP - Jacek Kurski. To właśnie Kurskiego politycy wskazują jako zwolennika wypychania TVP w górę na listach kanałów i spychania pozostałych.
Wirtualna Polska poznała plany dotyczące przebudowy ustawy.
Rządowy - oryginalny - projekt przewiduje obowiązek transmisji programów z tzw. listy ustawowej.
Ustawową gwarancję obecności w domach Polaków i ich telewizorach dostać mają podstawowe programy Telewizji Polskiej. I nikt więcej. Jednocześnie projekt wprowadza obowiązek transmisji programów znajdujących się na tzw. liście uzupełniającej. Tu jednak ukłonu w stronę komercyjnych nadawców - wszystkich innych niż TVP - nie ma.
I kluczowa uwaga: programy TVP miałyby gwarancje ustawowe, a programy stacji komercyjnych (takich jak TVN czy Polsat) już nie.
O ich losie decydowałyby rozporządzenia Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. A ta - co nie jest żadną tajemnicą - wybierana jest przez aktualnie rządzącą siłę polityczną. Dwóch jej członków wskazuje Sejm, dwóch wskazuje prezydent RP, jednego wskazuje Senat. Przewodniczącym w tej chwili jest Maciej Świrski, którego jednym z pierwszych ruchów w tej roli było rozpoczęcie postępowania w sprawie ukarania telewizji TVN za materiały o podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. KRRiT mógłby do paczki obowiązkowych kanałów dołączyć dodatkowe stacje.
Obecnie zasadą "must carry, must offer" (czyli w dużym skrócie: przepisami o tym, jakie programy mają być w ofercie operatorów i jakie mogą być dzięki temu rozprowadzane) objęte są TVP1, TVP2, TVP3, Polsat, TV4, TVN i TV Puls.
I jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, kanały telewizji Polsat, TVN, Puls i Polskie Media (czyli program TV4) znajdą się ostatecznie w ustawie - z nazwy. Nie zostaną zatem wypchnięte do rąk KRRiT.
Nie oznacza to jednak, że poprawki uszczuplą kompetencje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w pozostałym i cały czas planowanym zakresie. To raczej ruch, by zagwarantować tym stacjom, które już mają to miejsce, że go nie tracą. Możliwość dołożenia kolejnych programów przez KRRiT będzie zachowana.
Inne zmiany? Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji miała - według projektu - decydować o 30 dodatkowych obowiązkowych kanałach, które każdy w telewizorze będzie musiał mieć niezależnie od tego, kto jest jego dostawcą. Tu pojawi się kluczowa zmiana - będzie ich tylko 10.
Nie 30 - a 10. To też uszczuplenie planowanych kompetencji KRRiT.
Taka zmiana ma jednak spore konsekwencje. Telewizja Publiczna ma w swojej ofercie szereg kanałów, które mogłyby być dodatkowymi programami obowiązkowymi (jak programy dla dzieci, kobiet, program historyczny). Przy uszczupleniu tej kompetencji KRRiT miejsc dla nadawców komercyjnych pozostaje niewiele. A to KRRiT decydowałaby, czy oddać je TVP, czy komuś innemu. Może się zatem wydarzyć tak, że większość miejsc i tak zajmie TVP. To łączy się jednak z kolejną kompetencją Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Co najważniejsze dla Polaków - przepisy majstrowały przy kolejności wyświetlania się programów w ich telewizorach. I ważna informacja: kolejność programów na pewno się zmieni.
Projekt ustawy zakłada, że kanały Telewizji Polskiej objęte zasadą "must carry/must offer" musiałyby pojawić się na pierwszych miejscach list kanałów u operatorów telewizji płatnej. Miałyby mieć miejsca od 1 do 5 - TVP1, TVP2, TVP3, TVP Info, TVP Kultura.
I to się nie zmieni. Pierwsze miejsca na liście programów będą okupowane przez kanały Telewizji Publicznej. Nowością jest fakt, że o umiejscowieniu dodatkowych 10 kanałów (z których większość i tak może być kanałami TVP) nie będzie już decydowała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
Dlaczego kolejność kanałów w telewizorach będzie inna? Po stronie rządowej słychać, że ci, którzy korzystają z naziemnej telewizji cyfrowej, i tak na pierwszych pozycjach mają kanały oferowane przez TVP. Dokładnie tak samo może być u tych, którzy korzystają z oferty dostawców satelitarnych.
Pierwsza wersja ustawy zakładała również, że w ofercie operatorów telewizyjnych pojawiać się będą wszystkie kanały regionalne TVP. Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, i to się zmieni.
Jeżeli dostawca telewizji będzie w stanie ustalić "obszar korzystania z usługi", będzie musiał dołożyć adekwatny kanał telewizji regionalnej. Jeżeli to nie jest możliwe, to wystarczy jeden wybrany - w większości wypadków dziś to TVP Warszawa, którą oglądać mogą mieszkańcy całej Polski. Jeżeli jednak umowę na dostawę telewizji satelitarnej podpisze mieszkaniec Dolnego Śląska, to powinien on mieć w ofercie TVP Wrocław. Jeżeli zrobi to mieszkaniec woj. lubuskiego, to powinien mieć dostęp do TVP Gorzów Wlkp.
Wirtualna Polska jako jedna z pierwszych alarmowała o planach rządów ukrytych w ogromnej nowelizacji prawa komunikacji elektronicznej. Ustawę solidarnie krytykowały media w Polsce oraz instytucje branżowe.
W środę rano w Wirtualnej Polsce głos w sprawie zabrał Witold Kołodziejski, niedawny szef KRRiT związany z PiS. W rozmowie z WP zastrzegał, że zmiany w prawie są potrzebne, ale nie miał najmniejszych wątpliwości, że wstępna propozycja rządu nie była dobra.
Mateusz Ratajczak, dziennikarz Wirtualnej Polski