Świat"Nadzieje Polski na zablokowanie Gazociągu Północnego przekreślone"

"Nadzieje Polski na zablokowanie Gazociągu Północnego przekreślone"

Kolejne nadzieje Polski na zablokowanie budowy Gazociągu Północnego przez Morze Bałtyckie z Rosji do Niemiec zostały przekreślone - tak dziennik "Wriemia Nowostiej" komentuje decyzję o zmianie trasy tej magistrali. W podobnym duchu o posunięciu tym pisze "Kommiersant", według którego jest ono konsekwencją konfliktu politycznego między Rosją i Polską.

22.08.2007 | aktual.: 22.08.2007 11:50

Rosyjsko-niemiecka spółka Nord Stream, która projektuje, a także będzie budować i eksploatować Gazociąg Północny, poinformowała we wtorek wieczorem, że zostanie on poprowadzony na północ, a nie na południe od duńskiej wyspy Bornholm.

Oficjalnie Nord Stream podała, że trasa bałtyckiej rury została zmieniona ze względu na zagrożenie dla środowiska naturalnego Bałtyku, bowiem na dnie morza na południe od Bornholmu zalega zatopiona w czasie II wojny światowej amunicja.

"Wriemia Nowostiej" przypomina jednak, że "Warszawa, kategorycznie sprzeciwiając się budowie bałtyckiego gazociągu, wiosną przypomniała sobie o dawnym sporze z Kopenhagą na temat granicy morskiej".

"Wszystko to znacznie utrudniało uzgadnianie trasy i bardzo cieszyło Polaków, który nie ukrywali radości z możliwego opóźnienia realizacji znienawidzonego projektu, pozbawiającego ich perspektyw na tranzytowy biznes" - pisze rosyjska gazeta.

"Wriemia Nowostiej" przyznaje, że zmiana trasy gazociągu - 1189-kilometrowa magistrala wydłuży się o osiem kilometrów - spowoduje wzrost kosztów tej inwestycji o kilkadziesiąt milionów dolarów.

"To jednak żadna suma w porównaniu z konsekwencjami wydłużenia procesu decyzyjnego i zerwania terminów dostaw wynikających z podpisanych kontraktów" - podkreśla dziennik.

"Wriemia Nowostiej" ostrzega również, że możliwe są dalsze zmiany trasy. Gazeta przypomina, że Szwecja zabiega o odsunięcie przyszłej magistrali jak najdalej od wyspy Gotlandia, zaś Finlandia - o przeniesienie rury do estońskiej strefy ekonomicznej.

Z kolei "Kommiersant" odnotowuje, że wcześniej Nord Stream musiała już zrezygnować z budowy tłoczni, która miała być usytuowana u brzegów Gotlandii.

Dziennik zauważa, że zmusiło to rosyjsko-niemieckie konsorcjum do poszukiwania bezprecedensowych rozwiązań technicznych - o ile w wypadku gazociągów lądowych tłocznie budowane są co 100-120 km, o tyle 1200-kilometrowy morski odcinek Gazociągu Północnego będzie obsługiwała tylko jedna tłocznia.

Gazprom chce, aby budowa morskiego odcinka Gazociągu Północnego ruszyła wiosną 2008 roku. Pierwsza nitka magistrali, którą rosyjski gaz popłynie do Niemiec z pominięciem Polski i innych krajów tranzytowych, powinna być uruchomiona w drugiej połowie 2010 roku.

Gazociąg będzie się składać z dwóch nitek o łącznej przepustowości 55 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Druga nitka powinna wejść do eksploatacji w 2012 roku.

Morski odcinek magistrali będzie się zaczynać od tłoczni na brzegu zatoki Portowaja koło Wyborga, w rejonie Petersburga, a kończyć - w Greifswaldzie, w pobliżu granicy niemiecko-polskiej.

Nord Stream jest spółką, w której rosyjski Gazprom ma 51% akcji, a niemieckie koncerny BASF i E.ON po 24,5%. Jej radą nadzorczą kieruje były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder.

Polska jest przeciwna budowie gazociągu. Powodem są nie tylko zastrzeżenia ekologiczne, lecz także obawa, że omijająca Polskę rosyjsko-niemiecka rura wpłynie negatywnie na bezpieczeństwo energetyczne kraju.

Jerzy Malczyk

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)