Nadchodzący rok może być kluczowy. "Zachód powoli zdradza Ukrainę"
2024 rok może być kluczowy i dla Wołodymyra Zełenskiego, i dla samej Ukrainy. Ma to związek choćby z zakręcaniem kurka z pomocą finansową czy militarną. - Ukraińcy nie zaakceptują żadnego ustępstwa wobec Rosji. I prezydent Ukrainy o tym wie - mówi w rozmowie z WP gen. Waldemar Skrzypczak.
Jak informuje "Politico", Zachód oraz administracja Joe Bidena zaczynają skupiać się nie na wspieraniu ukraińskiego celu, jakim jest całkowite zwycięstwo nad Rosją, lecz na poprawie pozycji Ukrainy w momencie rozpoczęcia negocjacji mających zakończyć wojnę.
Dzieje się to w sytuacji, w której administracja USA ogłosiła ostatni tegoroczny pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy, zawierający m.in. amunicję i elementy systemów obrony powietrznej. To ostatnia transza broni, jaką Stany Zjednoczone przekażą bez uchwalenia nowych środków przez Kongres.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Konieczne jest, by Kongres działał szybko, tak szybko, jak to możliwe, by działać w interesie naszego bezpieczeństwa narodowego poprzez pomoc Ukrainie w jej obronie i zabezpieczeniu swojej przyszłości - oznajmił sekretarz stanu USA Antony Blinken.
Ponadto, jak pisze Politico, za kulisami toczą się dyskusje z Ukraińcami nt. przesunięcia sił uczestniczących w zakończonej niepowodzeniem kontrofensywie rozpoczętej w czerwcu 2023 roku na pozycje defensywne na wschodzie.
"To wyzwanie dla Ukrainy"
Gen. Waldemar Skrzypczak, były szef Wojsk Lądowych w Polsce, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że sytuacja Ukrainy i Wołodymyra Zełenskiego jest bardzo skomplikowana.
W ocenie rozmówcy Wirtualnej Polski, jeśli nie będzie wsparcia co najmniej na tym poziomie, jak było w bieżącym roku, "Ukraina nie będzie w stanie prowadzić wojny". - To wyzwanie dla Ukrainy - zaznacza.
Kolejnym wyzwaniem, na jakie wskazuje generał, to problem Ukraińców z mobilizacją wojska. - Jeśli mobilizacji nie będzie, Ukraina nie będzie miała kim walczyć. Stoi więc przed faktem, że ma coraz mniejsze możliwości prowadzenia operacji wojskowych w sytuacji, gdy Rosjanie budują cały czas przewagę nad armią ukraińską - podkreśla rozmówca WP.
Przypomnijmy, że - jak poinformował ostatnio Zełenski - armia zwróciła się o zmobilizowanie dodatkowych 450-500 tys. osób do wojska. Prezydent Ukrainy przekazał, że mobilizacja to temat "delikatny" i decyzja w sprawie powołania takiej liczby osób jeszcze nie zapadła.
"Tak długo, jak będzie się bronić, będzie trwała Ukraina"
- Pytanie, do jakiego momentu Ukraina będzie w stanie się bronić wojskowo, a kiedy będzie zmuszona stanąć wobec faktu podjęcia rozmów na warunkach Putina - zapowiada gen. Skrzypczak. Zaznacza: - Ukraina nie jest w stanie odzyskać terytoriów, które utraciła.
W ocenie rozmówcy Wirtualnej Polski, nie ma ona potencjału do operacji ofensywnych. - Może się tylko bronić, a tak długo, jak będzie się bronić, będzie trwała Ukraina - mówi.
Jak podkreśla, Ukraina coraz bardziej popada w problemy wewnętrzne, wynikające ze sporów polityczno-wojskowych, ale i tych związanych z ograniczanym wsparciem Zachodu. - To musi rozstrzygnąć się w 2024 roku. Niestety wcale nie na korzyść Ukrainy. Zachód nie ma szans wyrównać potencjałów militarnych Ukrainy i Rosji, by dać Ukrainie szansę - dodaje.
"Ukraina będzie zmuszona rozpocząć rozmowy"
- W 2024 roku Ukraina będzie prawdopodobnie zmuszona rozpocząć rozmowy z Rosjanami. Ale moim zdaniem, z powodu tego, że Rosjanie budują przewagę strategiczną, będzie musiała przyjąć warunki, które będzie dyktował Kreml - ostrzega.
Dodaje, że politycy Zachodu, targani zdradami, nie będą w stanie obronić Ukrainy przed naciskami Kremla na warunki, na których Ukraina będzie miała opcję zawieszenia broni. - Ukraina nie będzie miała bowiem możliwości kontynuowania wojny z takim rozmachem, jak miała to do teraz - zaznacza.
"Zachód powoli zdradza Ukrainę"
Co gen. Skrzypczak doradziłby Zełenskiemu? - Niech natychmiast wyczyści scenę polityczną w Kijowie i pozbędzie się wszystkich sojuszników Putina. To kluczowa sprawa. Są tam bowiem osoby, które ryją pod prezydentem Ukrainy i chcą się go pozbyć - ocenia rozmówca WP.
- Musi zakończyć spory z wojskowymi. A także uwiarygodnić się w oczach Zachodu, że jest jedynym, który potrafi zjednoczyć Ukrainę wokół zasadniczego celu: obrony przed agresją rosyjską. Jeśli on tego nie zrobi, nie ma szans, że przetrwa. Ukraińcy nie zaakceptują żadnego ustępstwa wobec Rosji i Zełenski o tym wie - podkreśla generał. - To bardzo trudna sytuacja i dla niego, i dla całej Ukrainy.
- Zachód powoli zdradza Ukrainę. To myśmy z Amerykanami namawiali Ukrainę do walki z Rosją. To myśmy pchnęli ją do morderczej wojny, wspierając bronią i czymkolwiek mogliśmy. Jeśli zrobimy krok do tyłu, kim jesteśmy? Zdrajcami - podsumowuje gen. Skrzypczak.
Podczas ostatniej konferencji prezydenta Zełenskiego mówił on sporo o zwycięstwie, ale niestety w żaden konkretny sposób nie wskazał, jak Rosja miałaby zostać pokonana. - Jestem pewien, że USA nas nie zdradzą - stwierdził 19 grudnia Zełenski. Słowo "zdrada" padło z jego ust w kontekście sojuszników jego kraju po raz pierwszy.
Można więc wnioskować, że Ukraina wkracza w 2024 r. z nadzieją, że dotychczasowi sojusznicy, czyli USA oraz Unia Europejska, nie porzucą ukraińskiej armii w środku wojny z Rosją.
Zmniejsza się poparcie dla Zełenskiego
Coraz mniej Ukraińców ufa prezydentowi - wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii (KMIS). W rankingu zaufania znacznie wyprzedzają go Siły Zbrojne Ukrainy oraz ich głównodowodzący gen. Wałerij Załużny.
W sondażu, którego wyniki opublikowano w poniedziałek, zaufanie do armii zadeklarowało aż 96 proc. Ukraińców, natomiast do Załużnego - 88 proc.
Tymczasem zaufanie do prezydenta Wołodymyra Zełenskiego znacznie spadło w porównaniu z grudniem ubiegłego roku. Wtedy ufało mu 84 proc. respondentów, a obecnie - tylko 62 proc.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski