Nacjonaliści zorganizowali walki w klatce w sali poznańskiej szkoły bez zgody dyrekcji
• Turniej "First To Fight" z udziałem osób o "poglądach narodowych" zablokowany przez prezydenta Poznania, odbył się w sali Zespołu Szkół z Oddziałami Sportowymi nr 1
• Jak wyjaśnia dyrektorka szkoły, organizatorzy weszli do sali bez jej zgody i podpisanej umowy na wynajem obiektu
• Na miejsce wezwano policję, która jednak nie przerwała turnieju
14.03.2016 | aktual.: 14.03.2016 15:30
Turniej pod nazwą „First To Fight” pierwotnie miał się odbyć w sobotę w sali należącej do klubu KKS Sporty Walki przy ul. Grunwaldzkiej. Zawodnicy mieli w nim zmierzyć się w takich dyscyplinach jak boks, K-1 i MMA. Organizatorzy sami swoje wydarzenie określili mianem „amatorskiego turnieju sportów walki dla osób o poglądach narodowych”, a celem imprezy miała być „promocja sportu oraz zdrowego stylu życia”.
Informacja o takim charakterze uczestników imprezy zaniepokoiła prezydenta Jacka Jaśkowiaka, który kategorycznie sprzeciwił się jej organizacji w sali klubu, który otrzymuje z budżetu miasta środki finansowe na szkolenie młodzieży. Władze klubu KKS Sporty Walki natychmiast odcięły się od wydarzenia, tłumacząc, że nie miały pojęcia o tym, iż ma ono mieć charakter nacjonalistyczny i zapewniły, że nie wynajmą sali organizatorom.
Turniej jednak się odbył w niedzielę gdzie indziej – w sali KS Posnania przy ul. Słowiańskiej, z której jednak na co dzień korzysta Zespół Szkół Sportowych nr 1. Jak się okazało, dyrekcja placówki nic nie wiedziała o turnieju.
- Dzwonił jakiś pan z pytaniem o możliwość wynajęcia sali, ale nie doszło do podpisania umowy. Sama dopiero w niedzielę na godzinę przed turniejem z wielkim zaskoczeniem zobaczyłam, że ktoś ustawił w sali klatkę, gdzie mają walczyć zawodnicy. Z mojej strony nie ma zgody na organizowanie tego rodzaju zawodów – mówi dziś w rozmowie z Wirtualną Polską Danuta Mikołajczak, dyrektor szkoły. – Jak się okazało, jakiś mężczyzna przyszedł na recepcję, powiedział, że wszystko ustalił z dyrekcją, zostawił odliczone pieniądze i jakąś kartkę, na której napisał, że wynajmuje salę na 9 godzin, ale przecież to nie była umowa – dodaje.
Jak zapewnia Danuta Mikołajczak sześciokrotnie wzywała wszystkie osoby obecne na sali (według niej było to około 250 osób) do natychmiastowego opuszczenia budynku. Kiedy to nie pomogło, wezwała policję.
- Policjanci po rozmowie z organizatorami, poprosili mnie, abym tym razem przed policyjną kamerą ponownie zaapelowała do uczestników tego turnieju do opuszczenia sali, co jednak nie przyniosło skutku. Wtedy policjanci polecili mi złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa polegającego na zakłóceniu miru domowego – opowiada dyrektor szkoły.
Przybyli na miejsce policjanci nie przerwali jednak imprezy i odmówili interwencji.
- Z naszych informacji wynika, że organizatorzy mieli zawartą umowę na wynajęcie sali. Trudno mi powiedzieć, jaką ona miała formę, ale przypominam, że polskie prawo dopuszcza także zawieranie umów ustnych. Dlatego też policjanci nie interweniowali, ponieważ nie mieli do tego podstaw – wyjaśnia Wirtualnej Polsce Iwona Liszczyńska z zespołu prasowego wielkopolskiej policji.
- Nie wynajmujemy sali nikomu bez podpisania umowy zawierającej m.in. dane osobowe wynajmującego. Tymczasem w tym przypadku w ogóle nie znałam nawet nazwiska mężczyzny, który twierdzi, że miał moją zgodę na wynajęcie sali. Dane osobowe tego człowieka poznałam dopiero w niedzielę około godz. 19 – zapewnia Danuta Mikołajczak, podkreślając, że nie identyfikuje się ze sportami walki toczonymi w klatce i ideologią nacjonalistyczną organizatorów.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .