Na tych zdjęciach wychodzi się źle
Dwa lata funkcjonowania fotoradarów w
Bydgoszczy przekonują, że był to potrzebny zakup. Liczba ukaranych
piratów drogowych wzrosła skokowo - pisze "Express Bydgoski".
10.08.2005 | aktual.: 10.08.2005 06:45
Pierwszy policyjny fotoradar, wart z oprzyrządowaniem 120 tys. zł, pojawił się w mieście latem 2003 roku i zaczął dokumentować äwyczynyö piratów drogowych. Według taryfikatora, przekroczenie prędkości do 10 km na godz. kosztuje 20-50 zł, natomiast za przekroczenie powyżej 51 km na godz. kierowca zapłaci od 400 do 500 zł. Liczba kierowców ukaranych za przekroczenie prędkości wzrosła od tego czasu o 10-15 procent.
W pierwszej połowie tego roku tylko dzięki fotoradarowi drogówka wychwyciła około 3000 sprawców wykroczeń. "Fotoradar 'chroni' odcinki ulic w pobliżu miejsca jego ustawienia. Skończyły się potrącenia pieszych na ulicy Fordońskiej na wysokości Zakładów Zbożowych, bezpieczniej jest również w rejonie szkoły przy ulicy Nakielskiej" - mówi podinspektor Piotr Wroniecki, naczelnik sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.
Od czerwca fotoradarem zamontowanym w skodzie fabii dysponuje straż miejska. "W lipcu wystawiliśmy 1180 mandatów. Dla porównania, w lutym, gdy jeszcze nie było fotoradaru, liczba mandatów wyniosła 599 - mówi Jarosław Wolski z bydgoskiej Straży Miejskiej. Rekordzista mknął Fordońską BMW z prędkością 143 km. Ograniczenie wynosi tam 50 km na godz. Kłopot jest z motocyklami, które nie mają tablic rejestracyjnych z przodu, a ich kierowcy jeżdżą w kaskach. Musielibyśmy przekierować fotoradar na tył pojazdu, ale to się nie opłaca. Staramy się wyłapywać ich zwykłymi radarami - dodaje "Expressowi Bydgoskiemu" naczelnik Wroniecki. (PAP)