Na spotkaniach wyborczych zatrzymano 10 działaczy sztabu Milinkiewicza
Na dwóch spotkaniach wyborczych w Mińsku białoruska milicja zatrzymała w środę 10 działaczy sztabu wyborczego wspólnego kandydata sił demokratycznych na prezydenta Białorusi Alaksandra Milinkiewicza. Wśród zatrzymanych jest znany opozycjonista, lider Białoruskiego
Frontu Narodowego (BNF) Wincuk Wiaczorka.
08.03.2006 | aktual.: 08.03.2006 20:29
Jak poinformował rzecznik sztabu wyborczego Milinkiewicza Pawał Mażejka, wszyscy zatrzymani mają być postawieni przed sądem w czwartek rano. Nie ujawniono, jakie im się stawia zarzuty. Mażejka przypuszcza, że zostaną oskarżeni o organizację niesankcjonowanego wiecu.
Wincuka Wiaczorkę służby bezpieczeństwa zabrały wraz z pięcioma innymi działaczami po spotkaniu wyborczym Milinkiewicza pod kinem "Bereście".
Spotkanie, na które przyszło ponad 1000 osób, miało się odbyć w sali kinowej, ale zebranych tam nie wpuszczono. Milinkiewicz przemawiał przed budynkiem. Wezwał swych zwolenników, by w dniu wyborów, 19 marca, przyszli na Plac Oktiabrski w Mińsku, aby "bronić swoich głosów".
Po spotkaniu, które zakończyło się bez incydentów, ubrani po cywilnemu funkcjonariusze zatrzymali czekających w mikrobusie sześciu działaczy, w tym Wiaczorkę - wyjaśnił Mażejka.
Kolejnych czterech aresztowano po spotkaniu z Milinkiewiczem, które odbyło się trzy godziny później na stopniach domu kultury Zakładów Traktorowych. Zebranych znów nie wpuszczono do zamówionej wcześniej sali.
Milinkiewicz próbował interweniować w sprawie Wiaczorki, który jest czwartym aresztowanym mężem zaufania jego kampanii wyborczej. Kandydat na prezydenta osobiście udał się do komendy głównej milicji, gdzie złożył skargę. Podkreślił w niej - jak poinformował Mażejka - że są podstawy, by obawiać się o życie i zdrowie zatrzymanych.
Zaraz po zatrzymaniu Wiaczorki działaczom niezależnej inicjatywy obywatelskiej udało się dodzwonić na jego telefon komórkowy, ale Wiaczorka nie odpowiadał. Jak relacjonuje Karta-97, w telefonie rozlegały się jedynie odgłosy, jakby kogoś bito. Słychać było krzyki: "Mężowie zaufania? Twarzą do ziemi!".
To absolutne bezprawie - ocenił Milinkiewicz. W biały dzień nieznani osobnicy kogoś zatrzymują, aresztują, biją. Reżim wie, że przegrywa z narodem i dlatego ucieka się do wszelkich metod. Ale władzom nie uda się nas zastraszyć po bandycku - powiedział Karcie-97.
Zapowiedział, że jego sztab nie przestanie spotykać się z wyborcami. Podkreślił, że jest to całkowicie zgodne w ordynacją wyborczą, której "nikt nie odwołał".
We wtorek w podobny sposób zatrzymano w Mohylowie innego męża zaufania Milinkiewicza, znanego opozycjonistę, lidera Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, Anatolija Lebiedźkę. Jeszcze tego samego dnia sąd skazał go na grzywnę równowartości ok. 700 dolarów. Zatrzymanego równocześnie szefa sztabu Milinkiewicza w Mohylowie, Uładzimira Szancaua skazano na 15 dni aresztu.