PolskaNa Śląsku strajkuje 17 szpitali, w łódzkiem 20

Na Śląsku strajkuje 17 szpitali, w łódzkiem 20

W woj. śląskim strajki kontynuują lekarze w 17 placówkach - wynika z informacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL). Do poniedziałku, w związku z wizytą w Polsce Benedykta XVI, protest nie rozszerzy się o kolejne szpitale. W łódzkiem strajkuje 20 szpitali, przeważnie pracując na zasadach "ostrego dyżuru".

26.05.2006 | aktual.: 26.05.2006 11:24

Przewodniczący Zarządu Regionu Śląskiego OZZL Maciej Niwiński poinformował, że w związku z wizytą papieża w szpitalach objętych strajkiem lekarze zorganizowali system pomocy sprawniejszy niż w czasie poprzednich dni strajku, kiedy ich praca przypominała ostry dyżur.

W razie potrzeby wszyscy w ciągu 30 minut-godziny zjawią się w szpitalu - za wyjątkiem lekarzy, którzy udają się na spotkanie z Ojcem Świętym w Częstochowie, przebywają na urlopach i zwolnieniach lekarskich - poinformował Niwiński. Dyrektorzy niektórych szpitali ogłosili piątek dniem wolnym od pracy.

W czwartek protestujący śląscy lekarze napisali list otwarty do Benedykta XVI, w którym zwracają uwagę na trudną sytuację służby zdrowia i życzą papieżowi owocnego pobytu w Polsce. Listu nie należy wiązać ze strajkami. Napisaliśmy do papieża, bo uważamy, że dramatyczna sytuacja w służbie zdrowia jest problemem społecznym i moralnym - zaznaczył Niwiński.

W związku z sytuacją w śląskiej służbie zdrowia, w sobotę do Katowic ma przyjechać wicepremier, minister spraw wewnętrznych i administracji Ludwik Dorn.

Wicepremier pozna efekty prac specjalnego zespołu monitorującego i oceniającego sytuację, związaną z akcją protestacyjną w śląskich szpitalach, powołanego przez wojewodę śląskiego Tomasza Pietrzykowskiego - powiedziała rzeczniczka wojewody Marta Malik.

W związku z akcją protestacyjną, z inicjatywy wojewody została uruchomiona specjalna infolinia dla rodziców chorych dzieci. Pod numerem telefonu (032) 207 78 67 od poniedziałku do piątku w godzinach od 7.30 - 15.30 w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach będzie można uzyskać informacje dotyczące placówek, w których dzieci otrzymają pomoc medyczną. W soboty i niedziele można dzwonić pod numer (032) 609 40 65 - aż do czasu zakończenia akcji protestacyjnej.

Pod tymi numerami mogą być także zgłaszane przypadki odmowy udzielenia pomocy, które mogą mieć negatywny wpływ dla zdrowia i życia pacjentów.

Zarejestrowane w ten sposób przypadki zostaną następnie poddane analizie w celu ewentualnego podjęcia stosownych kroków prawnych - dodała Malik.

Od ósmego maja strajki są prowadzone w: Szpitalu Miejskim w Rudzie Śląskiej, Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym Nr 1 w Tychach, Szpitalu Wielospecjalistycznym w Jaworznie, Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym Nr 3 w Rybniku, Państwowym Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku i Szpitalu Miejskim w Tychach.

12 maja do tych placówek dołączył Wojewódzki Szpital Specjalistyczny Nr 2 w Jastrzębiu Zdroju i Górnośląskie Centrum Rehabilitacji w Tarnowskich Górach. Od 15 maja strajkują lekarze ze Szpitala im. Rydygiera w Katowicach, Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej "Zagórze" w Sosnowcu i Szpitala Miejskiego Nr 1 w tym mieście.

Od ponad tygodnia strajk jest prowadzony w łączącym trzy szpitale ZOZ-ie w Świętochłowicach, a od poniedziałku - w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach (GCZDiM). We wtorek do protestu dołączyli lekarze ze Specjalistycznego Zespołu Chorób Płuc i Gruźlicy w Bystrej, a w środę Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II w Sosnowcu. Największe kontrowersje w regionie i w całym kraju wzbudził strajk lekarzy w GCZDiM, jednym z największych szpitali pediatrycznych w Polsce. W czwartek senat Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach, która jest organem założycielskim tej placówki, poparł protest lekarzy. Zaapelował jednak o złagodzenie formy prowadzonej akcji, szczególnie w szpitalach dziecięcych.

Rzeczniczka wojewody poinformowała, że Pietrzykowski podziękował tym lekarzom z Centrum, którzy popierając postulaty strajkujących, wciąż przyjmują pacjentów.

"Wyrażam głęboki szacunek dla osób, dla których dobro powierzonych ich opiece pacjentów stanowi rację nadrzędną, nie pozwalającą na wzięcie udziału w takich formach protestu, które niosłyby za sobą niebezpieczeństwo dla zdrowia najsłabszych, nie ponoszących żadnej odpowiedzialności za sytuację służby zdrowia, dzieci - pacjentów Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki" - napisał w swoim liście wojewoda.

Wojewoda łódzki Helena Pietraszkiewicz, zwróciła się do organów założycielskich z prośbą o zbadanie, czy w podległych im zakładach opieki zdrowotnej akcja protestacyjna przebiega legalnie i czy ten strajk nie stanowi zagrożenia dostępności świadczeń medycznych. Dyrektorzy placówek mają na wyjaśnienie tej sprawy trzy dni. Pierwsze informacje powinny być więc znane na początku przyszłego tygodnia.

Jak wynika z informacji przekazanych przez Centrum, w samej Łodzi do akcji protestacyjnej przystąpiło dziewięć szpitali. Najwcześniej, bo już 9 maja protest zaczął się w szpitalach: im. Jonschera, Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. W kolejnych dniach przyłączyło się pozostałych sześć placówek.

Protest polega na pracy na zasadzie "ostrego dyżuru" i udzielaniu porad tylko w przypadku zagrożenia życia. W czwartek lekarze ze szpitala MSWiA zaostrzyli protest. W godz. od 8.15 do 14.15 okupują korytarz obok gabinetu dyrektora.

W związku z tym strajkiem wojewoda poleciła uruchomić całodobową bezpłatną infolinię 9287, na którą mieszkańcy Łodzi i województwa mogą zgłaszać przypadki odmowy udzielenia pomocy lekarskiej przez personel szpitala MSWiA.

Do akcji protestacyjnej przyłączyły się również szpitale w regionie łódzkim. Są to placówki: w Wieluniu, Rawie Mazowieckiej, Łowiczu, Piotrkowie Trybunalskim, Radomsku, Bełchatowie, Sieradzu, Pabianicach, Tomaszowie Mazowieckim, Wieruszowie, Zgierzu, Łasku i Opocznie. Podobnie jak w łódzkich szpitalach, w protestujących w regionie placówkach praca odbywa się na zasadzie "ostrego dyżuru" lub udzielaniu porad w przypadku zagrożenia życia.

Większość dyrektorów szpitali nie wie jeszcze, czy będzie płacić protestującym za dni strajku. Decyzję mają podjąć po sprawdzeniu legalności protestu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)