Na senegalskim promie było ponad 1000 osób!
Senegalski okręt wywrócony do góry dnem (PAP)
Na senegalskim promie "Le Diola", który zatonął u wybrzeży Gambii, były 1034 osoby, a nie jak podawano wcześniej 796 - poinformowała w kancelaria premier Senegalu Mame Madior Boye.
Oznacza to, że liczba ofiar może być większa, niż dotychczas sądzono. Do tej pory szacowano, że na promie straciło życie od 500 osób do 650 osób.
Na razie wyłowiono z wody blisko 400 ciał. Ratownicy uważają, że szanse na znalezienie żywych ofiar katastrofy są już równe zeru.
Komunikat z biura premiera precyzuje, że prócz 52 osób załogi na promie w chwili wyjścia z portu Ziguinchor było 797 osób, a kolejne 185 osób dołączyło do nich na wyspie Karabane.
Eksperci ocenili, że przyczyną zatonięcia promu nie był napotkany po drodze sztorm, lecz przeładowanie i fatalny stan techniczny jednostki.
"Le Diola", który w ciągu 5 minut wywrócił się na Atlantyku, był przystosowany do przewożenia 550 pasażerów.
Tymczasem na statku prócz ludzi był ogromny ładunek warzyw i owoców, które senegalscy kupcy wieźli z regionu Casamance na południu Senegalu na rynek w Dakarze.
Wśród pasażerów było 21 Europejczyków: 10 Francuzów, pięciu Hiszpanów, dwóch Duńczyków, dwóch Belgów i dwóch Szwajcarów oraz 20 osób z Gwinei Bissau.
Jak podkreślała prasa senegalska, prom "Le Diola" przez rok był wyłączony z ruchu ze względu na wyeksploatowanie obu silników i ogólny zły stan techniczny. Jednostka wypłynęła z doku po remoncie jednego tylko silnika, ponieważ na naprawę drugiego państwowemu armatorowi zabrakło pieniędzy.
Gdyby podczas sztormu miała dwa silniki - podkreślają eksperci - do katastrofy z pewnością by nie doszło, o czym świadczy fakt, że inne jednostki w tym rejonie nie miały najmniejszych problemów.
Prezydent Republiki Abdulaje Wade zapowiedział utworzenie komisji dochodzeniowej w celu ustalenia przyczyn najcięższej katastrofy morskiej w dziejach Senegalu.