PolskaNa Rytel idzie kolejna klęska. Za dużo pomocy i darów

Na Rytel idzie kolejna klęska. Za dużo pomocy i darów

Gdyby wolontariusze porządkujący wieś Rytel mieli wypić przekazaną do wsi wodę Kropla Beskidu to na głowę przypada 37 litrów. Dzięki pospolitemu ruszeniu udało się już opanować sytuację. Teraz charyzmatyczny sołtys i mieszkańcy zmierzą się z nowym problemem - swoistą klęską urodzaju. Nic nie powstrzyma fali darów, które choć są już mniej potrzebne, wciąż będą jeszcze napływać.

Na Rytel idzie kolejna klęska. Za dużo pomocy i darów
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański
Tomasz Molga

18.08.2017 | aktual.: 19.08.2017 10:07

- Nie potrzebujecie środków czystości? Ja już tej fali nie zatrzymam zaangażowało się zbyt dużo osób. Zróbcie magazyn - pisze do mieszkańców Rytla pani Agnieszka. W Mińsku Mazowieckiem wciąż jeszcze zbierają łańcuchy, piły, agregaty prądotwórcze oraz inny sprzęt budowlany. Dotrą do miejscowości w przyszłym tygodniu. Podobna akcja trwa w Słupsku. Tymczasem w samym Rytlu walkę z powalonymi drzewami zakończono 16 sierpnia. 17 sierpnia w miejscowości włączono prąd. Sołtys ogłosił drugi etap prac - porządki.

- Ja mogę ugotować gulasz z dziczyzny dla 50 osób, jak to dostarczyć - pyta kolejny internauta.
- Czy ubrania też są potrzebne? Mam po moich dzieciach i chętnie się podzielę - pisze kolejna osoba.

Coca-Cola ogłosiła, że wysyła do Rytla 37 tys. litrów wody. Zakładając, że codziennie pracuje tak około 1-1,5 tys. ochotników na głowę wypada około 30 litrów. To swego rodzaju klęska urodzaju spontanicznej pomocy, z którą musi się zmierzyć sołtys Łukasz Ossowski. Odmówić mu nie wypada, jak przyjmie za dużo, to będzie miał problem z zagospodarowaniem. Sołtys i ochotnicy, którzy codziennie zbierają się pod ośrodkiem kultury, wyruszają w coraz dalsze zakątki sołectwa oraz do innych miejscowości. - Przepraszam za zwłokę zaraz rozdzielimy wam zadania - poinformował na porannej odprawie w czwartek.

Jednak pojawili się pierwsi rozczarowani, których oferta pomocy spotkała się z brakiem reakcji. Chcieli odwiedzić wieś w nadchodzący weekend i spontanicznie wziąć udział w walce ze skutkami żywiołu Tymczasem sytuacja nie jest już tak dramatyczna i pilna.

Piotr pisze tak: - Poszedł w świat post, który można było dwojako zrozumieć, że u Was wszystko opanowane, pierwszy etap skończony, że ludzi opcjonalnie starczy itd. Później okazało się, że chodzi o pilarzy. Trochę sami jesteście sobie winni. Ja też w pierwszej kolejności chciałem do Rytla jechać, ale po takim poście, pojechałem do innej miejscowości, z resztą to nie istotne gdzie, ale ludzie podświadomie wybierają miejsca, gdzie potrzebna jest bardziej pomoc.

Prośba by już nie przysyłać...

Według informacji na stronie Solidarni z Rytlem najpilniejsze, nie cierpiące zwłoki prace zostały wykonane. Dlatego pojawiła się tam prośba, by osoby chcące pomagać przy wycince nie zgłaszały już swojej gotowości. - Prosimy także o nie dostarczanie nam sprzętu niezbędnego do wycinki. Na szczęście mamy go już w wystarczającej ilości. Mamy także prośbę, by nie dosyłać nam już odzieży i produktów żywnościowych. Mamy ich już bardzo dużo, a chcemy roztropnie rozdysponować wśród potrzebujących to co otrzymaliśmy, także wśród poszkodowanych mieszkańców z innych sołectw. Nie chcemy, by cokolwiek się zmarnowało - pisze Marta Niemczyk, mieszkanka Rytla.

Puszczonej w ruch kuli śniegowej nie da się zatrzymać.

Nie tylko Rytel

Mija właśnie tydzień od nawałnicy, która spustoszyła wieś Rytel. Sołtysowi i mieszkańcom udało się zmobilizować do pomocy tysiące wolontariuszy. Polaków natchnął duch solidarności. Relacje w mediach i na portalach społecznościowych wyzwoliły falę spontanicznej pomocy, która zastąpiła chaotyczną i spóźnioną pomoc ze strony urzędników. Pisaliśmy o pospolitym ruszeniu, które ratowało wieś. To świetne wiadomości. Jednak tylko Rytel jest na ustach całej Polski i to tam płynie większość darów.

Na to ze smutkiem patrzą mieszkańcy sąsiednich miejscowości. - Ciekawe czy Rytlanie z darami podzielą się z innymi miejscowościami, których nie ma na Facebooku. Nie tylko Rytel ucierpiał w czasie burzy. Inni sołtysi nie piszą na fb, tylko pracują w ciszy i zapomnieniu - żali się mieszkaniec sąsiedniej wsi.

W pobliskich Brusach sześć rodzin pozostawało bez dachu nad głową. Pilnej pomocy w usuwaniu skutków nawałnicy potrzebują mieszkańcy Lotynia, Dziemian, ale także bardziej oddalonych miejscowości z gmin Sośno i Koronowo, które również znalazły się w zasięgu tej samej burzy.

Sołtys Ossowski zapewnia, że pozostawi sąsiadów bez pomocy. - Pomagamy sobie! Mamy kontakt z innymi sołectwami, u których także występują potrzeby. Przyjmujemy także alarmy, gdzie i dokąd wysłać wolontariuszy, ponieważ nie jesteśmy w stanie wszędzie być co 5 min i koordynować zapotrzebowanie - ogłosił na Facebooku. Korzystając z popularności utworzył coś w rodzaju centrum dowodzenia i nadmiar darów, który się gromadzi trafia też do mieszkańców okolicznych miejscowości

Z żalem dodaje, że wiele osób udostępnia na Facebooku nieoficjalne komunikaty, że wolontariusze i harcerze w Rytlu nie są potrzebni. - W pierwszej kolejności, wolontariusze oddelegowywani są do osób samotnych, starszych, schorowanych - uspokaja Ossowski. Zapewnia też, że nikogo kto przybędzie do Rytla nie odeśle do domu. Najszybciej mieszkańcom zniszczonych miejscowości można pomóc poprzez wpłatę pieniędzy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
polacypomocnawałnica
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (334)