Na przekór prezydentowi czytają XVII-wieczną powieść
Francuzi znaleźli nowy sposób okazywania sprzeciwu wobec prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego: czytają XVII-wieczną powieść o miłości platonicznej. Sprzedaż
"Księżnej de Cleves" rośnie.
Sarkozy, jak wielokrotnie przyznawał, od czasów szkolnych "Księżnej de Cleves" nie cierpi.
Powieść pani de La Fayette (1634-1693) to klasyka francuskiej literatury, uznawana za pierwsze arcydzieło prozy psychologicznej.
W tym tygodniu na targach książki w Paryżu rozeszły się wszystkie egzemplarze tego dzieła, a plakietki z hasłem "Czytam księżnę de Cleves" rozebrano w rekordowym tempie.
- To książka, o którą ludzie regularnie pytają, ale teraz to już jak gorączka - powiedziała sprzedawczyni dużej paryskiej księgarni.
W internecie w styczniu pojawił się apel, by - skoro prezydent "cierpi na alergię na literaturę" - przywrócić mu "smak lektury". Zaproponowano "Sarkoton": by "każdy Francuz wysłał do Pałacu Elizejskiego, dla Nicolasa Sarkozy'ego, egzemplarz 'Księżnej de Cleves', protestując w ten sposób przeciwko wychwalaniu braku kultury umysłowej".
Sarkozy wypowiadał się o barokowej powieści, jeszcze zanim został prezydentem. Krytykował ją wielokrotnie i dawał do zrozumienia, że jej znajomość niczemu nie służy. - Sadysta lub, jak wolicie, idiota, włączył pytania o "Księżną de Cleves" do egzaminu dla osób ubiegających się o pracę w sektorze publicznym - mówił.
Ataki głowy państwa na "Księżną de Cleves" zaczęły przysparzać jej popularności.
Na uniwersytetach francuskich, których studenci protestują przeciwko reformie szkolnictwa, zaczęły mnożyć się takie działania, jak publiczna lektura "Księżnej de Cleves". Podobne akcje organizowano też w teatrach.
Według szefa związku wykładowców uniwersyteckich Snesup Jeana Fabbri jest to "forma oporu". - To tak, jakby państwo mówiło nam, co dobrze lub źle studiować. Jednym z wymiarów walki o uniwersytety jest obrona wolności myśli - przypomniał Fabbri.
W Tuluzie, która należy do najważniejszych miast uniwersyteckich Francji, siedzibie kilku liczących się uczelni, studenci i profesorowie manifestowali z transparentem "Znamy księżnę de Cleves" - pisze francuski portal "La Depeche".
Pod bazyliką św. Saturnina deklamowano fragmenty powieści nie tylko po francusku, ale także w tłumaczeniach na włoski, koreański i łacinę.
- "Księżna de Cleves" stała się symbolem naszej sprawy. Litertura klasyczna uczy nas o XVI wieku. A na wielkość i dworność tekstu Sarkozy odpowiedział argonacją i pogardą. My, profesorowie i studenci, nie chcemy wykluczania z historii dzieł, które podnoszą ducha - wyjaśnił Philippe Ragel z uniwersytetu Tuluza 2, założonego w 1229 roku.
Francuski tygodnik kulturalny "Telerama" opublikował w tym tygodniu rezultatu sondażu wśród 100 francuskich pisarzy na temat ich 10 ulubionych książek. "Księżna de Cleves" znalazła się na pozycji trzeciej - po arcydziełach Marcela Prousta i Jamesa Joyce'a. "Telerama" skomentowała, że nie zawędrowałaby ona tak wysoko w rankingu, gdyby nie wykpiwanie jej przez Sarkozy'ego.