Na Podhalu jeszcze w dwóch sklepach można kupić dopalacze
Dwa podhalańskie sklepy z dopalaczami w Zakopanem i w Rabce-Zdroju czekają na decyzję o zamknięciu. Właściciele tych sklepów nie otworzyli ich na na czas sobotniej ogólnopolskiej akcji, gdy zamykano punkty z dopalaczami w całej Polsce.
Finałem sobotniej akcji na Podhalu było zamknięcie siedmiu sklepów z dopalaczami, czterech w Nowym Targu i trzech w Zakopanem. - Czwarty sklep z dopalaczami funkcjonujący w Zakopanem nie był otwarty w dniu kontroli, dlatego jego właścicielowi nie udało się wręczyć decyzji o zamknięciu - powiedział rzecznik zakopiańskiej policji, Kazimierz Pietruch. Z tego samego powodu decyzji o zamknięciu uniknął właściciel sklepu w Rabce-Zdroju.
Zdaniem właścicieli lokali przy Krupówkach, sąsiadujących ze sklepami z dopalaczami, ruch w tych punktach był bardzo duży, zwłaszcza podczas sezonu turystycznego.
Jedyny śmiertelny wypadek po zażyciu dopalaczy na Podhalu miał miejsce w czerwcu w Nowym Targu, gdzie zmarł 21-latek. W ostatnich tygodniach zdarzały się zatrucia dopalaczami, ale nie były to ciężkie przypadki. - Byli to ludzie dwudziestokilkuletni, najczęściej z objawami arytmii serca. Po unormowaniu się stanu zdrowia i odtruciu pacjenci wychodzili do domu - powiedział dyrektor ds. medycznych zakopiańskiego szpitala powiatowego, Marian Papież.
Wszystkie wszystkie zamknięte sklepy zostały objęte policyjnym monitoringiem.