Większość ciał znaleziono w pokojach zrujnowanego, zalanego całkowicie w niedzielę przez wysoką falę tsunami hotelu sieci Sofitel - podała francuska rozgłośnia radiowa Europe 1. W hotelu tym zatrzymywali się głównie francuscy turyści. Zarząd hotelu podał, że 500 osób - gości i personelu hotelowego - uważa się za zaginionych. Wśród ciał, wykopanych w hotelu spod pokładów szlamu i błota jest co najmniej sześciu cudzoziemców.
Ciała składane są w świątyni buddyjskiej na południowym krańcu plaży. Co najmniej sześć z nich to ciała cudzoziemców. Większość niemal nie nadaje się już do identyfikacji - pisze Reuter.
Osoby, które zginęły w hotelu sieci Sofitel, w momencie uderzenia tsunami znajdowały się w sali jadalnej i hotelowym barze. Fala w ciągu kilkunastu sekund połamała kamienne kolumny, podtrzymujące dach, grzebiąc zgromadzonych.
Ratownicy nadal nie przeszukali wielu bungalowów, położonych nad brzegiem morza.
Phang Nga jest regionem, który w największym stopniu ucierpiał w wyniku ataku tsunami. Większość ofiar to pracownicy i goście sieci hoteli, zbudowanych na plaży, tuż nad brzegiem morza. Wiele hoteli legła w gruzach. Zdaniem Reutera, tylko w tej prowincji - położonej na północ od wyspy Phuket - zginęło ponad tysiąc osób.
Na pobliskiej wyspie Phuket zginęły co najmniej 203 osoby. Na innej wyspie - Koh Phi Phi, gdzie Leonardo di Caprio kręcił słynny film "Plaża" - znaleziono do tej pory 90 ciał, w tym - 60 cudzoziemców.
