PolskaNa Mazurach nie było chętnych do liczenia głosów

Na Mazurach nie było chętnych do liczenia głosów

Na Warmii i Mazurach, mimo że bezrobocie przekracza w niektórych gminach 20%, nie było chętnych do pracy w komisjach wyborczych. Do liczenia głosów musiałem wysłać urzędników - mówi "Rzeczpospolitej" wójt gminy Kętrzyn.

20.10.2007 | aktual.: 20.10.2007 02:38

Zgodnie z prawem obwodowe komisje wyborcze muszą mieć przynajmniej siedem osób, ale maksymalnie nie może w zasiąść więcej niż 11. Za dzień pracy dostaną po 135 zł. Każdy z 52 zarejestrowanych w PKW komitetów wyborczych ma prawo zgłosić do komisji po jednym kandydacie - mówi dyrektor delegatury Państwowego Biura Wyborczego w Olsztynie Walery Piskunowicz.

Po jednej osobie zgłaszają też wójtowie, burmistrzowie czy prezydenci - wyjaśnia dziennik. Gdyby brakowało chętnych do pracy, to wtedy wójt albo burmistrz musi zgłosić dodatkowe osoby.

Podczas wyborów w 2005 r. chętnych do pracy w komisjach było tak dużo, że trzeba było robić losowania. Tak samo było rok temu. Ludzie zgłaszali się do nas na długo przed wyborami - opowiada działacz PO z Olsztyna Łukasz Łukaszewski.

Dlaczego tym razem było inaczej? - zastanawia się "Rzeczpospolita". Piskunowicz powiedział, że teraz w gminach był nawet problem, by znaleźć siedem osób.

Gmina Srokowo położona jest w północnej części woj. warmińsko- mazurskiego. Ludzie utrzymują się tu z rolnictwa. Za bogaci to nie jesteśmy - wzdycha wójt Srokowa Franciszek Andruszkiewicz. Trzy lata temu było u nas 30% bezrobocie. Spadło do 20%, jak weszliśmy do Unii - wyjaśnia.

Wójt twierdzi, że młodzi wyjechali wtedy za granicę. Ale nadal z pracą u nas nie jest dobrze - przyznaje.

Mimo to w całej gminie brakowało chętnych do liczenia głosów. Mieliśmy w komisjach po sześć osób, a powinno być siedem. Nie miałem wyjścia i wysłałem do pracy urzędników - mówi Andruszkiewicz.

Dlaczego brakowało ludzi? Członków komisji trzeba było zgłosić do 21 września. Nie wszyscy się wyrobili - odpowiada Piskunowicz. Ale i ci, którzy się dostali do komisji, rezygnowali z pracy. Kilka dni temu wycofały się dwie osoby - mówi dziennikowi wójt gminy Giżycko Andrzej Sieroński. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)