ŚwiatNa dzień przed wyborami podpalono 100 lokali wyborczych w Bangladeszu

Na dzień przed wyborami podpalono 100 lokali wyborczych w Bangladeszu

Około 100 lokali wyborczych podpalono w Bangladeszu na dzień przed wyborami parlamentarnymi. Zwolennicy opozycji, która bojkotuje głosowanie, rozpoczęli dwudniowy strajk powszechny w proteście przeciwko "skandalicznej farsie", jak określono wybory.

Według policji do ataków na lokale wyborcze doszło w 20 okręgach w całym kraju, w tym w stolicy, Dhace. Wiele z podpalonych lokali znajdowało się w szkołach i budynkach administracji publicznej - informuje na swojej stronie internetowej BBC.

Jak oświadczył jeden z przedstawicieli władz na południowym wschodzie Bangladeszu, głosowanie nie zostanie odwołane z powodu ataków. - Już przenieśliśmy trzy lokale wyborcze, które zostały podpalone przez protestujących - powiedział agencji AFP Mohammad Abdullah.

Na czas wyborów w całym kraju postawiono w stan pogotowia policję i wojsko; około 50 tys. żołnierzy będzie czuwało nad przebiegiem głosowania.

Od października 2013 roku główne opozycyjne ugrupowanie - Nacjonalistyczna Partia Bangladeszu (BNP) - i jej sojusznicy przeprowadzili szereg strajków powszechnych, by zmusić premier Hasinę Wazed z rządzącej Ligi Ludowej (AL) do ustąpienia przed wyborami. Miało to doprowadzić do utworzenia przejściowego ponadpartyjnego gabinetu. Protesty przerodziły się w akty przemocy, w których zginęło co najmniej 100 osób.

Hasina Wazed, która odmówiła podania się do dymisji, odrzuciła możliwość powstania takiego technicznego gabinetu argumentując, że pozwoliłoby to wojsku na przejęcie władzy w kraju, do czego dochodziło w przeszłości wielokrotnie.

BNP i jej sojusz obejmujący 18 partii są zdania, że wybory przeprowadzone pod rządami Hasiny Wazed nie będą wiarygodne. Opozycja domagała się, by głosowanie nadzorowało specjalny neutralny organ tak, jak było to w poprzednich latach, ale rząd odmówił.

Na czele BNP stoi rywalka Hasiny Wazed - była premier Begum Chaleda Zia. Obie są najbardziej wpływowymi politykami w Bangladeszu.

Chaleda Zia wezwała w piątek swych zwolenników do "całkowitego bojkotu" wyborów, po czym dzień później BNP rozpoczęła 48-godzinny strajk powszechny. Liderka opozycji oskarżyła rząd o osadzenie jej w areszcie domowym, czemu władze zaprzeczają.

Według analityków wynik niedzielnych wyborów jest łatwy do przewidzenia z powodu bojkotu opozycji; Hasina Wazed i jej partia pozostaną u władzy.

Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Unia Europejska odmówiły wysłania swoich obserwatorów na wybory do Bangladeszu, podając w wątpliwość uczciwość tamtejszego procesu wyborczego. Wszystkie wybory od 1991 roku odbywały się w Bangladeszu pod nadzorem specjalnego ciała administracyjnego, lecz w 2010 roku Liga Ludowa zniosła ten system tłumacząc, że nie jest on już potrzebny. Zmianę przeprowadzono w parlamencie, w którym Liga miała kwalifikowaną większość dwóch trzecich głosów.

Bangladesz jest jednym z najbiedniejszych krajów na świecie. Władza ustawodawcza należy tam do jednoizbowego parlamentu - Zgromadzenia Narodowego, w którego skład wchodzi 350 deputowanych: 300 jest wybieranych w głosowaniu powszechnym, a 50 kobiet wyłanianych jest pośrednio przez członków parlamentu.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
bangladeszwyborypodpalenie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)